Mija 45 lat od ustanowienia najstarszego lekkoatletycznego indywidualnego rekordu Polski kobiet. Od 26 czerwca 1976 roku należy on do Ludwiki Chewińskiej, która w Bydgoszczy pchnęła kulę na odległość 19,58 m. Najbliżej poprawienia tego wyniku była Krystyna Zabawska w 1992 roku.
Zabawska wówczas w Lyonie osiągnęła 19,42 m.
"Z jednej strony mam ogromną satysfakcję, że od tylu lat rekord kraju należy do mnie. Z drugiej strony smucę się, że żadnej zawodniczce nie udało się go poprawić. Może za mało się starają, może nie mają odpowiednich predyspozycji?" - przyznała niegdyś w rozmowie z PAP Chewińska.
Była zawodniczka Gwardii Warszawa podkreśliła, że w tamtych latach warunki do uprawiania sportu były dużo trudniejsze niż obecnie, a jednak sporo osób osiągało bardzo dobre wyniki.
"Myślę, że zawdzięczamy to w dużej mierze wspaniałym trenerom oraz uporowi. Mnie osobiście sport dał wiele. Lista korzyści jest długa" - zauważyła.
Chewińska tak naprawdę nigdy nie zrezygnowała z uprawiania sportu. Po karierze została nauczycielką wychowania fizycznego, jej uczennicą była chociażby nieżyjąca już mistrzyni olimpijska rzucie młotem Kamila Skolimowska. Z sukcesami rywalizowała też w zawodach weteranów, sędziuje zawody lekkoatletyczne, udziela się w Polskim Komitecie Olimpijskim.
W ostatnich latach coraz bliżej poprawienia jej rekordu Polski w pchnięciu kulą jest mistrzyni Europy w tej konkurencji Paulina Guba. W 2018 roku uzyskała wynik 19,38, ale od tamtego czasu jej kariera stanęła w miejscu. W dużej mierze przez kontuzje.
Zresztą Chewińska była obecna przy tym pchnięciu. Miało to bowiem miejsce w trakcie Festiwalu Rzutów im. Kamili Skolimowskiej we Władysławowie. A ona była wówczas sędzią. I jak sama powtarza: "sukces rodzi się w głowie". Jej zdaniem to właśnie psychika odgrywa w sporcie największe znaczenie, bo ona z własnymi predyspozycjami właśnie "głową" wygrywała zawody.
U mężczyzn dłużej króluje rekord Bronisława Malinowskiego w biegu na 3000 m. 4 lipca 1974 w Oslo pokonał ten dystans w 7.42,4.(PAP)
mar/ pp/