Wybory czerwcowe 1989 roku skończyły się sukcesem „drużyny Solidarności”, która wystartowała pod szyldem Komitetów Obywatelskich. Jej przedstawiciele zdobyli wszystkie możliwe do zdobycia mandaty do Sejmu PRL oraz niemal wszystkie – z wyjątkiem jednego – do Senatu.
W efekcie utworzyli oni – w dniu 23 czerwca, podczas pierwszego wspólnego posiedzenia posłów i senatorów wybranych z list KO Solidarności, (odbyło się na Uniwersytecie Warszawskim) - Obywatelski Klub Parlamentarny. W dniu pierwszych obrad Sejmu i Senatu, czyli 4 lipca, klub liczył 161 posłów oraz 98 senatorów – jeden z senatorów (Grzegorz Białkowski zmarł jeszcze przed złożeniem ślubowania). Był to drugi co do wielkości klub parlamentarny, większy stworzyli tylko posłowie wybrani z list Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Ludzie „Solidarności” szli do parlamentu z obawami, ale również i oczekiwaniami. Jak po latach stwierdzała np. Anna Bogucka-Skowrońska: „Myśmy chcieli zmieniać ustrój. Po to szliśmy do parlamentu”. Jak relacjonował z kolei Jan Chodkowski: „Obawy miałem wielkie, bo byłem człowiekiem wziętym prosto od pługa […]. Miałem jednak wielki zapał, doświadczenie życiowe, miałem wiedzę o tym, co się dzieje w moim otoczeniu. Byłem pełen nadziei na to, że da się zmienić Polskę w takim stopniu, żeby to był inny kraj”.
Ludzie „Solidarności” szli do parlamentu z obawami, ale również i oczekiwaniami. Jak po latach stwierdzała np. Anna Bogucka-Skowrońska: „Myśmy chcieli zmieniać ustrój. Po to szliśmy do parlamentu”. Jak relacjonował z kolei Jan Chodkowski: „Obawy miałem wielkie, bo byłem człowiekiem wziętym prosto od pługa […]. Miałem jednak wielki zapał, doświadczenie życiowe, miałem wiedzę o tym, co się dzieje w moim otoczeniu. Byłem pełen nadziei na to, że da się zmienić Polskę w takim stopniu, żeby to był inny kraj”. O powodach obaw mówił z kolei Antoni Tokarczuk: „Pamiętam jaka wtedy panowała atmosfera. Ciągle był strach, że elity PZPR zdenerwują się, zorganizują pucz. Byliśmy bardziej ustępliwi niż oni tego oczekiwali. Wybór prezydenta jest tego żywym przykładem”. I rzeczywiście wybór Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta PRL był pierwszym pęknięciem wewnątrz obozu solidarnościowego. Jak relacjonował Kazimierz Brzeziński: „Wybór Jaruzelskiego oceniam fatalnie[…], został wybrany glosami naszych kolegów[…]. To było dla mnie i dla wielu z nas bardzo przykre. Ten wybór był niedopuszczalny[…]. Zdawaliśmy sobie sprawę – przynajmniej ci, którzy głosowali przeciw – że przegramy ten wybór[…]. To nie było dobre i nie powinno tak się stać. Trzeba było pójść za ciosem, skoro wygraliśmy wybory”.
To nie była oczywiście jedyna różnica poglądów w obrębie Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. Dla jednych jego członków podziały były dostrzegalne, dla innych nie. Jak wspominał po latach Zbigniew Rokicki: „Dla mnie, może nie tak wyedukowanego polityka jak ci, którzy te gry prowadzili, te podziały nie były najistotniejsze. Nie wyczuwałem na przykład tego, co inni sygnalizowali, że są wśród nas lewicowcy. Dla mnie wszyscy byli przeciwnikami komunizmu”. Z kolei według Stanisława Żaka od samego początku istnienia OKP wewnątrz klubu „Tworzyły się grupy, grupki”. Nic zatem dziwnego, że Obywatelsku Klub Parlamentarny nie przetrwał w pierwotnym kształcie do końca kadencji i z czasem uległ podziałowi na partie polityczne. W listopadzie 1990 roku w drugiej turze wyborów prezydenckich OKP poparł Lecha Wałęsę.
Spośród posłów i senatorów OKP 51 (39 posłów i 12 senatorów) było delegatami na I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność” we wrześniu i październiku 1981 roku, który był wyjątkową w Polsce Ludowej lekcją demokracji.
W rezultacie w styczniu 1991 roku z klubu wystąpiła grupa posłów, która popierała Tadeusza Mazowieckiego (45 posłów i 29 senatorów). Utworzyli Klub Parlamentarny Unii Demokratycznej. Był to jednak dopiero początek rozpadu Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego. I tak np. po kolejnych dwóch miesiącach z OKP wystąpiła grupa „Solidarność Pracy” (SP). W efekcie, kiedy OKP kończył działalność, czyli 25 października 1991 roku, liczył już tylko 170 członków (105 posłów oraz 65 senatorów). Jak oceniał po latach Andrzej Czapski: „W moim przekonaniu zbyt szybko zaczęliśmy się dzielić w ramach OKP. I te nasze podziały skutkowały tym, że kiedy w 1993 roku Wałęsa rozwiązał rząd pani Suchockiej, rozwiązał parlament, nasza solidarnościowa grupa straciła władzę”. I dodawał: „Wiadomo, różniliśmy się w poglądach, ale należało zachować tę jedność celu, żeby się bardziej radykalnie rozprawić z przeszłością”. Z kolei w ocenie Benedykta Pszczółkowskiego rozpad Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego był sytuacją naturalną. Nie miał on zresztą wynikać z tego, że „komuś się zechciało robić jakieś ekstra kariery polityczne”, ale z „naturalnej kolei rzeczy”. Jak przy tym dodawał: „Nie mogłem być z Michnikiem, no nie mogłem. Czas pokazał, że jesteśmy z dwóch różnych światów”.
Powszechnie uważa się, że posłami i senatorami Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego zostały osoby bez doświadczenia parlamentarnego. Jeśli patrzeć na to od strony formalnej, to rzeczywiście tak było – senator Ryszard Reiff, który był posłem na sejm PRL w latach 1965–1969 oraz 1980–1985 (reprezentował w nim PAX), czy Hanna Suchocka, posłanka Stronnictwa Demokratycznego w latach 1980–1985, należeli bowiem do wyjątków. Jednak doświadczenie parlamentarne, a właściwie quasi-parlamentarne, miało zdecydowanie więcej członków OKP: spośród posłów i senatorów tego klubu 51 (39 posłów i 12 senatorów) było delegatami na I Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność” we wrześniu i październiku 1981 roku, który był wyjątkową w Polsce Ludowej lekcją demokracji. Do grona tego należeli m.in.: Jan Józef Lipski, Bogdan Lis i Karol Modzelewski (spośród późniejszych senatorów OKP), czy Ryszard Bugaj, Jerzy Dłużniewski, Aleksander Małachowski, Jacek Merkel i Janusz Onyszkiewicz (z grona przyszłych posłów).
Oznacza to, że co piąty parlamentarzysta Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego miał za sobą przygodę z nietypowym parlamentaryzmem, jakim był zjazd blisko 900 delegatów NSZZ „Solidarność” w roku 1981. Co więcej, część z nich uczestniczyła wcześniej w pracach Krajowej Komisji Porozumiewawczej (Bogdan Lis czy Roman Niegosz), została wybrana podczas zjazdu do Komisji Krajowej (m.in. Mieczysław Gil, Ryszard Iwan, Zbigniew Janas, Józef Jungiewicz, Andrzej Kralczyński czy Andrzej Piesiak), zasiadała we władzach krajowych różnych branż związku (Józef Lubieniecki był wiceprzewodniczącym Krajowej Komisji Koordynacyjnej Pracowników Wymiaru Sprawiedliwości, a Elżbieta Seferowicz członkiem Krajowej Komisji Koordynacyjnej Pracowników Służby Zdrowia), lub też w jego władzach podziemnych (zarówno krajowych, jak i regionalnych (np. Jerzy Dłużniewski w 1984 roku został współzałożycielem i przewodniczącym Regionalnej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność” Ziemia Łódzka oraz członkiem Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, a od 1987 roku Krajowej Komisji Wykonawczej, Wiktor Kulerski w 1982 roku był współtwórcą Regionalnej Komisji Wykonawczej NSZZ „Solidarność” Regionu Mazowsze, w 1986 roku został członkiem TKK, a od 1986 jawnej RKW Mazowsze).
Zakładano, że w parlamencie będą reprezentować opozycję. I na początku tak rzeczywiście było. Później jednak – po utworzeniu rządu Tadeusza Mazowieckiego – przedstawiciele strony solidarnościowej wzięli pełną odpowiedzialność za kraj. Zresztą nie bez wahania.
Ponadto wśród członków Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego znalazło się wielu ekspertów, w tym czołowi doradcy związku (Ryszard Bugaj – w latach 1980-1981 doradca Krajowej Komisji Porozumiewawczej i Komisji Krajowej, a od 1987 roku Krajowej Komisji Wykonawczej i Lecha Wałęsy, Bronisław Geremek – w sierpniu 1980 roku członek Komisji Ekspertów Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Gdańsku, doradca Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność” w Gdańsku, KKP i KK, od 1983 roku TKK i Lecha Wałęsy, od 1987 roku KKW, czy Lech Kaczyński – w sierpniu 1980 roku doradca MKS w Gdańsku, a w latach 1982–1988 członek zespołu doradców Wałęsy).
W zdecydowanej większości Klub tworzyły jednak po prostu osoby związane z opozycją, przede wszystkim działacze „Solidarności” (w większości z okresu tzw. karnawału, czyli lat 1980-1981), a także (oczywiście w mniejszym stopniu) ludzie rolniczej Solidarności. Jak stwierdzano w informacji o OKP, stanowili oni „reprezentację tych sił społecznych, które w 1980 roku powołały pierwszy w krajach socjalistycznych wolny związek zawodowy «Solidarność»; po wprowadzeniu 13 grudnia 1981 roku stanu wojennego i w latach późniejszych opierały się skutecznie jego skutkom; wiosną 1989 roku doprowadziły do Okrągłego Stołu – pierwszych w tej części świata negocjacji władz z przedstawicielami opozycji”. Zakładano, że w parlamencie będą reprezentować opozycję. I na początku tak rzeczywiście było. Później jednak – po utworzeniu rządu Tadeusza Mazowieckiego – przedstawiciele strony solidarnościowej wzięli pełną odpowiedzialność za kraj. Zresztą nie bez wahania. Jak wspominał po latach Roman Duda: „Pamiętam dyskusję nad powołaniem tego rządu. W naszym klubie kilka razy długo nad tym dyskutowaliśmy. Opinie były takie, żeby tego rządu nie przejmować, bo to będzie polityczne samobójstwo – oni mają prezydenta, ministerstwa siłowe, cały aparat polityczny, nadal działa cenzura, ich są wojewodowie. Argumentowano, że w tej sytuacji objęcie rządu to przejęcie odpowiedzialności bez możliwości działania”. Te spory zakończył Lech Wałęsa, jak wspomina Duda, specjalnie ściągnięty z Gdańska: „Był bardzo rozeźlony, bo musiał w nocy wstać[…]. Nie przebierając w słowach, zaczął wykrzykiwać, że nie po to zostaliśmy wybrani, żeby teraz mędrkować. Mamy brać rząd i już”.
Losy członków Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, po przedwczesnym zakończeniu kadencji Sejmu i Senatu, były różne. W czasie kadencji 1989–1991 zmarł jeden poseł OKP (Walerian Pańko, który zginął w wypadku samochodowym w dniu 7 października 1991), a także aż pięciu senatorów (wspomniany wcześniej Grzegorz Białkowski, Edmund Osmańczyk, Adam Stanowski, Mieczysław Tarnowski i Jan Józef Lipski). Po zakończeniu kadencji sejmu kontraktowego i senatu I kadencji część z byłych już posłów i senatorów Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego w 1991 roku powróciła do swego zawodu (m.in. Jacek Ambroziak, Maciej Bednarkiewicz, Krzysztof Dowgiałło czy Andrzej Łapicki), inni zajęli się biznesem (np. Jerzy Gil czy Janusz Rożek), przeszli na emeryturę (Kazimierz Błaszczyk, Andrzej Kosmalski, Czesław Kurzajewski, Adam Mitura, Henryk Sienkiewicz). Ich motywacje rezygnacji z polityki były różne.
Byli członkowie Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego zajmowali w późniejszych latach najwyższe stanowiska w państwie, byli prezydentami (Lech Kaczyński, 2005 –2010), premierami (Jan Krzysztof Bielecki, 1991, Hanna Suchocka, 1992–1993, czy Jarosław Kaczyński, 2006–2007). Jeszcze inni pełnili funkcje ministerialne. Nadal zresztą wielu członków OKP – mimo że Klub przestał istnieć już 30 lat temu – jest czynnych w polskiej polityce, a niektórzy z nich mają na losy naszego kraju duży wpływ...
Tak swoją decyzję uzasadniał Włodzimierz Bojarski: „Pierwsza kadencja [Senatu – GM] skończyła się dosyć miło, ale ja w podsumowaniu powiedziałem sobie, że więcej kandydować nie będę, ponieważ z moich inicjatyw bardzo niewiele udawało się zrealizować. Uważałem, że w stosunku do mojego zaangażowania efekt jest bardzo skromny”. mówił „Przestały mnie interesować rozgrywki i gry polityczne, w których nie potrafiłem się odnaleźć” – tłumaczył z kolei Edward Pyziołek.
Z drugiej strony po wyborach 1991 roku grupa byłych parlamentarzystów OKP znalazła się w nowym parlamencie, oczywiście już w różnych klubach: Unii Demokratycznej (m.in. Maria Dmochowska, Józefa Hennelowa, Barbara Labuda, Jan Lityński, Janusz Onyszkiewicz czy Henryk Wujec), Polskiego Programu Liberalnego (np. Andrzej Arendarski, Jan Krzysztof Bielecki, Jacek Merkel czy Krzysztof Żabiński), Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego (m.in. Marek Jurek, Jan Łopuszański i Stefan Niesiołowski), Konwencji Polskiej (Artur Balazs, Janusz Steinhoff czy Mieczysław Gil), Porozumienia Ludowego (Antoni Furtak), Solidarności (Edward Müller, Elżbieta Seferowicz), Porozumienia Centrum (np. Jacek Bujak, Andrzej Kern, Krzysztof Putra, czy Bolesław Twaróg), Ruchu dla Rzeczypospolitej (Roman Bartoszcze, Edmund Krasowski i Stanisław Węgłowski) oraz Koła Unii Pracy (Ryszard Bugaj i Aleksander Małachowski). Jak wspominała potem Dorota Simonides, która został senatorem w wyborach uzupełniających po śmierci Edmunda Osmańczyka: „Do drugiej kadencji wciągnęła mnie praca nad mniejszościami”. Z kolei jak twierdził Krzysztof Pawłowski, który został senatorem drugiej kadencji: „Decyzja była wtedy chyba naturalna, po prostu miałem poczucie obowiązku dokończenia zmian. Pierwsza kadencja trwała tylko dwa lata, to i tak cud, że tyle zrobiliśmy przez ten czas. A daleko jeszcze było do mówienia o rezultatach”.
Byli członkowie Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego zajmowali w późniejszych latach najwyższe stanowiska w państwie, byli prezydentami (Lech Kaczyński, 2005 –2010), premierami (Jan Krzysztof Bielecki, 1991, Hanna Suchocka, 1992–1993, czy Jarosław Kaczyński, 2006–2007). Jeszcze inni pełnili funkcje ministerialne. Nadal zresztą wielu członków OKP – mimo że Klub przestał istnieć już 30 lat temu – jest czynnych w polskiej polityce, a niektórzy z nich mają na losy naszego kraju duży wpływ...
Grzegorz Majchrzak
Autor jest pracownikiem Biura Badań Historycznych IPN
Źródło: Muzeum Historii Polski