W poniedziałkowy wieczór odbędzie się w Gdańsku marsz solidarności z Białorusią, organizowany z inicjatywy przedstawicieli społeczności białoruskiej mieszkającej w mieście. Na biało-czerwono-biało podświetlony zostanie pomnik Poległych Stoczniowców 1970 – poinformował magistrat.
9 sierpnia przypada rocznica wyborów prezydenckich na Białorusi z 2020 roku, w których zwycięzcą ogłoszono Aleksandra Łukaszenkę. Wyniki wyborów doprowadziły do największych protestów w historii tego kraju. Władze odpowiedziały na nie równie bezprecedensowymi represjami.
Mieszkający w Gdańsku Białorusini organizują w poniedziałek marsz, aby upamiętnić wydarzenia sprzed roku i ich konsekwencje. Jak podał gdański magistrat, marsz rozpocznie się o godz. 19 pod Fontanną Neptuna. Jego uczestniczy przejdą na plac Solidarności.
9 sierpnia przypada rocznica wyborów prezydenckich na Białorusi z 2020 roku, w których zwycięzcą ogłoszono Aleksandra Łukaszenkę. Wyniki wyborów doprowadziły do największych protestów w historii tego kraju. Władze odpowiedziały na nie równie bezprecedensowymi represjami.
Do udziału w marszu zachęca w mediach społecznościowych prezydent miasta Aleksandra Dulkiewicz.
"Ramię w ramię z braćmi i siostrami Białorusinami w rocznicę sfałszowanych wyborów prezydenckich przez Łukaszenkę. (...) Dobrze przecież wiemy, co to znaczy, kiedy zabierana jest wolność i jak ważne są wyrazy solidarności, które płyną z zewnątrz. Niech moc naszego poparcia da siłę do dalszej walki o prawdę Białorusinom i Białorusinkom"- napisała Dulkiewicz na Facebooku.
W geście solidarności Gdańska z Białorusinami na biało-czerwono-biało zostanie podświetlony Pomnik Poległych Stoczniowców 1970. Są to barwy historycznej flagi Białorusi używane przez przeciwników reżimu Łukaszenki.
W ubiegłorocznych wyborach oficjalnie Aleksandrowi Łukaszence przyznano 80,1 proc. głosów. Jego oponentka, ciesząca się dużą popularnością Swiatłana Cichanouska, zdobyła – według Centralnej Komisji Wyborczej – zaledwie 10,1 proc.
Wyniki wyborów, a także przemoc struktur siłowych wobec protestujących obywateli, doprowadziły do masowych protestów na Białorusi, które trwały przez kilka miesięcy. Odpowiedzią władz były represje. Przez areszty przeszło ponad 36 tys. ludzi, wszczęto ponad 4600 spraw karnych, za więźniów politycznych uznanych zostało już ponad 600 osób. Zablokowano lub zlikwidowano większość niezależnych mediów.
Białoruskie władze przekonują, że Zachód zaatakował Białoruś "kolorową rewolucją", a protesty przedstawiają jako jej element. W ostatnim czasie za instrumenty tego rzekomego spisku uznano redakcje mediów, organizacje praw człowieka i inne struktury społeczeństwa obywatelskiego.(PAP)
Autor: Anna Wydorska
anm/ mark/