W poniedziałek przypada 78. rocznica wybuchu powstania w białostockim getcie. Powstanie to historycy uważają za drugi pod względem wielkości – po Warszawie – zryw ludności żydowskiej w walce z hitlerowcami.
Bezpośrednim powodem wybuchu powstania były niemieckie przygotowania do ostatecznej likwidacji getta. Słabo uzbrojonych powstańców było trzystu; Niemców, dysponujących czołgami i samolotami, dziesięć razy więcej. Główne walki w getcie toczyły się 16 sierpnia 1943 roku, w kolejnych kilku dniach broniły się już tylko pojedyncze punkty oporu.
Główna oficjalna uroczystość miała miejsce w południe przy pomniku upamiętniającym obrońców getta. Pomnik stoi na placu noszącym imię przywódcy powstania - Mordechaja Tenenbauma-Tamaroffa. Wzięli w niej udział m.in. przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, ambasady Niemiec, gmin wyznaniowych oraz organizacji i stowarzyszeń żydowskich, duchowni katoliccy, prawosławni i ewangeliccy.
Po oficjalnych wystąpieniach, pod pomnikiem składano wieńce i zapalono znicze. Stanęło tam też puste krzesło - symbol faktu, że białostocka społeczność żydowska już nie istnieje.
"Stojąc u stóp pomnika bohaterów getta, chylimy czoła przed tymi, którzy nie mając nic do stracenia, skazani na śmierć jeszcze przed podjęciem walki, stanęli przeciwko barbarzyństwu, by spełnić swój obowiązek - zachować ludzką godność" - mówił w czasie uroczystości prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski.
Podkreślał, że historia białostockiego getta to historia o "najwyższych ludzkich wartościach i cenie, jaką trzeba niekiedy za nią zapłacić". "Walka bohaterów getta stała się głosem niezgody na zbrodnię, wołaniem o humanistyczne wartości, o sprawiedliwość, ludzką godność i honor" - mówił zaznaczając, że te wartości ocalały i są dziś "najważniejszym dziedzictwem" ofiar działań hitlerowskich w getcie.
"Pomnik ich bohaterstwa pozostaje dziś wspomnieniem świata, którego już nie ma, kultury, po której w naszym mieście pozostały już tylko niezmiernie cenne i jakże nieliczne pamiątki" - powiedział Truskolaski. Mówił o uhonorowaniu wkładu społeczności żydowskiej w rozwój Białegostoku. "Pamięci zabić się nie da, przetrwa ona niezależnie od skali zbrodniczych wysiłków, by żyć w sercach kolejnych pokoleń ludzi dobrej woli. Pamięć o ofiarach jest dziś nie tylko naszym moralnym obowiązkiem, ale i jedynym sposobem na ocalenie choć części dawnego Białegostoku" - dodał prezydent tego miasta.
Radca w ambasadzie Niemiec w Polsce Robert von Rimscha podkreślał, że upamiętnianie "nie jest rutyną", nawet po 78. latach od tragicznych wydarzeń, których dotyczyła uroczystość. "Upamiętnianie jest kluczowe, ono określa nas. W głębokim smutku, w żalu, ze wstydem i pokorą, chylę czoła przed ofiarami getta białostockiego" - mówił niemiecki dyplomata.
„Każde nazwisko, każdy ludzki los się liczy. Niemiecka odpowiedzialność nigdy się nie skończy. Nie da się tego przekreślić, ostatecznie oddzielić kreską, zamknąć. Nie ma końca historycznej winy, którą Niemcy na siebie ściągnęły” – powiedział Robert von Rimscha.
"Każde nazwisko, każdy ludzki los się liczy. Niemiecka odpowiedzialność nigdy się nie skończy. Nie da się tego przekreślić, ostatecznie oddzielić kreską, zamknąć. Nie ma końca historycznej winy, którą Niemcy na siebie ściągnęły" - powiedział Robert von Rimscha.
Mówiąc o pojednaniu, podkreślał, że jednym z jego warunków jest konieczność zmierzenia się z własną przeszłością przez naród, który popełnił "niewypowiedziane zbrodnie przeciwko ludzkości", a drugi z tych warunków jest spełniony, gdy byłe ofiary przyjmują skruchę wyrażoną przez byłych sprawców.
W ramach poniedziałkowych obchodów rocznicowych, wcześniej kwiaty składano pod Pomnikiem Wielkiej Synagogi, upamiętniającym ofiary pożaru z 27 czerwca 1941 roku, gdy Niemcy spędzili Żydów do największej w mieście bożnicy i ją podpalili. Data ta symbolizuje początek eksterminacji społeczności żydowskiej w Białymstoku.
Znicze zapłonęły również pod tablicą upamiętniającą Icchoka Malmeda, który został powieszony po tym, jak oblał kwasem dwóch hitlerowców. Stało się to pół roku przed wybuchem powstania, gdy rozpoczynała się likwidacja białostockiego getta i wywózki Żydów do obozu zagłady.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ dki/