Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że ważniejsza od rzetelności badań historycznych jest kwestia tzw. wolności prowadzenia badań przez naukowców i wniosków, które wyciągają - bez wnikania, czy mają one podstawę źródłową czy nie - oświadczyła w poniedziałek Reduta Dobrego Imienia.
Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł w poniedziałek, że prof. Barbara Engelking i prof. Jan Grabowski nie muszą przepraszać za stwierdzenia z książki "Dalej jest noc", która przedstawia losy Żydów w okupowanej Polsce. Wyrok jest prawomocny. Tym samym sąd uwzględnił apelację badaczy i zmienił wcześniejszy wyrok, zgodnie z którym historycy mieli przeprosić za informacje z tej publikacji. Badaczy Holokaustu pozwała Filomena Leszczyńska za obrazę jej krewnego, dawnego sołtysa opisanego w książce. Wspierająca powódkę Reduta Dobrego Imienia zapowiedziała złożenie kasacji do Sądu Najwyższego w tej sprawie.
"Dzisiaj zapadł zdumiewający wyrok II instancji w sprawie z pozwu Pani Filomeny Leszczyńskiej przeciwko profesorom Barbarze Engelking i Janowi Grabowskiemu o naruszenie dóbr osobistych. Sąd uznał, że ważniejsza od rzetelności badań historycznych jest kwestia tak zwanej wolności prowadzenia badań przez naukowców i wniosków, które wyciągają - bez wnikania, czy mają one podstawę źródłową czy nie. Okazało się, że dla sądu mniej ważna jest prawda historyczna oraz krzywda wyrządzona przez Barbarę Engelking i Jana Grabowskiego konkretnemu człowiekowi od tego, czy badacze będą się cieszyli czymś, co nazwał „wolnością badań naukowych”, a co w naszej ocenie jest woluntaryzmem badań naukowych – polegającym na dowolnej kompilacji źródeł, pomijaniu tych nie pasujących do tezy badawczej, bez troski o prawdopodobieństwo wysuwanych wniosków" - głosi oświadczenie Reduty, pod którym podpisał się jej prezes Maciej Świrski.
"Pragniemy przypomnieć, że prof. Barbara Engelking – autorka rozdziału, z którego pochodził fragment oskarżający stryja Pani Filomeny o doniesienie na Żydów do Niemców – przesłuchiwana przez sąd I instancji powiedziała, że nie zdawała sobie sprawy z tego, że we wsi Malinowo może mieszkać więcej niż jeden Malinowski, oraz przyznała, że w postać Edwarda Malinowskiego – stryja powódki – scaliła kilku Malinowskich i że jest to +błędem+. Jednocześnie nie odniosła się do zarzutu pominięcia istotnych zapisów źródłowych – zeznań Żydów świadczących o niewinności Edwarda Malinowskiego, uznając je za +nieistotne+. Tego rodzaju beztroska prowadzi nie tylko do naruszenia dóbr osobistych opisywanych osób, lub jeśli nie żyją – do naruszenia kultu ich pamięci, ale także do poderwania społecznego zaufania do wyników badań naukowych, i to finansowanych przez państwo polskie" - napisano.
"Sąd Apelacyjny swoim wyrokiem jeszcze pogłębił ten brak zaufania. Reduta Dobrego Imienia będzie wspierać Panią Filomenę Leszczyńską w jej walce o dobre imię Edwarda Malinowskiego, polskiego bohatera oszkalowanego w książce +Dalej jest noc+. Pani Filomena Leszczyńska poprosiła nas o wniesienie wniosku kasacyjnego do Sądu Najwyższego, co niezwłocznie po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia od Sądu Apelacyjnego uczynimy. Pani Filomena powiedziała też, że dopóki żyje będzie walczyć o dobre imię stryja, który stał się symbolem wszystkich Polaków fałszywie oskarżanych o współudział w Holokauście. Oznacza to, że będziemy wspierać Panią Filomenę nawet w Europejskim Trybunale Praw Człowieka, jeśli zajedzie taka potrzeba" - głosi oświadczenie.
"Prosimy wszystkich o wsparcie sprawy Pani Filomeny Leszczyńskiej. W tej chwili najbardziej potrzebne jest wsparcie finansowe, aby mogły być prowadzone dalsze procedury prawne. Pełnomocnicy Pani Filomeny – adw. dr Monika Brzozowska- Pasieka i mec. Jerzy Pasieka prowadzą sprawę pro bono, jednak Reduta Dobrego Imienia pokrywa koszty sądowe, koszty druku i kopiowania dokumentów, badania archiwalne, koszty wyjazdów związanych z prowadzeniem sprawy itd. Zwracamy się zatem do wszystkich, którym leży na sercu dobre imię Polski i polskich patriotów o regularne wsparcie Reduty Dobrego Imienia. Zapraszamy też na strony www Reduty, gdzie są wszystkie bieżące informacje na temat walki Pani Filomeny Leszczyńskiej" - dodano.
Proces ws. "Dalej jest noc" rozpoczął się w październiku 2019 r. Według Filomeny Leszczyńskiej jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski, został fałszywie pomówiony w spornej książce o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Pomówienie to - w jej ocenie - dotyczy opisanej przez prof. Engelking historii Estery Siemiatyckiej, której Malinowski ocalił życie. Powódka domagała się 100 tys. zł zadośćuczynienia i przeprosin.
W lutym br. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił żądanie 100 tys. zł zadośćuczynienia, jednak orzekł, że naukowcy mają przeprosić za informacje zawarte w książce. Apelacje od tego wyroku wniosły obie strony procesu.
Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalając w poniedziałek powództwo Leszczyńskiej zwrócił uwagę, że w tej sprawie doszło do zderzenia wartości: prawa do wolności badań naukowych i prawa do ochrony dóbr osobistych polegających na kulcie pamięci osoby zmarłej. Podczas prac nad książką - jak podkreśliła sędzia Joanna Wiśniewska-Sadomska - prof. Engelking zgromadziła obszerny materiał źródłowy, dokonała jego krytycznej oceny i ustaleń. "W takiej sytuacji, zdaniem sądu apelacyjnego, weryfikowanie i podważanie oceny pozwanej, do czego w istocie zmierza w tej sprawie strona powodowa, stanowi niedopuszczalną ingerencję w wolność badań naukowych i swobodę wypowiedzi" - wskazała sędzia. Zauważyła przy tym, że sąd nie przesądził o prawidłowości spornych wyników badań, ponieważ ocena metodologii badań historycznych, krytyka czy weryfikacja źródeł nie jest przedmiotem postępowania przed sądem.
Dwutomowa książka "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski" z 2018 r. przedstawia strategie przetrwania ludności pochodzenia żydowskiego na terenie kilku wybranych powiatów okupowanej Polski. Porusza także problem przemocy Polaków wobec Żydów, głównie po likwidacji gett, gdy Żydzi szukali ratunku m.in. w polskich wsiach. Książka wywołała duże kontrowersje w środowisku historyków. W swoich recenzjach krytykowali ją m.in. historycy z Instytutu Pamięci Narodowej, natomiast w obronie autorów wystąpiły m.in. Instytut Yad Vashem i Komitet Nauk Historycznych PAN. (PAP)
nno/ pat/