Prof. Barbara Engelking i prof. Jan Grabowski nie muszą przepraszać za stwierdzenia z książki „Dalej jest noc”, która przedstawia losy Żydów w okupowanej Polsce – orzekł w poniedziałek Sąd Apelacyjny w Warszawie. Wyrok jest prawomocny.
Tym samym sąd apelacyjny uwzględnił apelację badaczy i zmienił wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, który nieprawomocnie orzekł w lutym, że historycy mają przeprosić za informacje z obszernej publikacji. Badaczy Holokaustu pozwała Filomena Leszczyńska, bratanica dawnego sołtysa opisanego w książce.
Prezes Reduty Dobrego Imienia - fundacji, która wspierała powódkę - zapowiedział złożenie kasacji do Sądu Najwyższego w tej sprawie.
W poniedziałek stołeczny sąd apelacyjny oddalił powództwo Leszczyńskiej. W uzasadnieniu tego orzeczenia sędzia Joanna Wiśniewska-Sadomska zwróciła uwagę, że w tej sprawie doszło do zderzenia wartości: prawa do wolności badań naukowych i prawa do ochrony dóbr osobistych polegających na kulcie pamięci osoby zmarłej.
Sędzia podkreśliła, że podczas prac nad książką prof. Engelking zgromadziła obszerny materiał źródłowy, dokonała jego krytycznej oceny i ustaleń. "W takiej sytuacji, zdaniem sądu apelacyjnego, weryfikowanie i podważanie oceny pozwanej, do czego w istocie zmierza w tej sprawie strona powodowa, stanowi niedopuszczalną ingerencję w wolność badań naukowych i swobodę wypowiedzi" - wskazała sędzia.
Sąd nie przesądził o prawidłowości spornych wyników badań. „To nie może być przedmiotem rozstrzygania w tej sprawie. Sala sądowa nie jest bowiem właściwym miejscem do prowadzenia debaty historycznej” – podkreślił sąd.
Zauważyła przy tym, że sąd nie przesądził o prawidłowości spornych wyników badań. "Jednak to nie może być przedmiotem rozstrzygania w tej sprawie. Sala sądowa nie jest bowiem właściwym miejscem do prowadzenia debaty historycznej" - podkreślił sąd.
Jak podkreślono w uzasadnieniu, ocena metodologii badań historycznych, krytyka czy weryfikacja źródeł nie jest przedmiotem postępowania przed sądem. "Takie działania stanowiłyby bowiem niedopuszczalną formę cenzury i ingerencję w swobody pracy badawczej i pracy naukowej" - wskazała.
Sąd podkreślił też, że zgodnie z orzecznictwem ETPC, ograniczenie wolności naukowców do publikowania wyników badań wymaga najściślejszej kontroli. Zdaniem sądu niedopuszczalny jest zwłaszcza efekt mrożący, który mógłby zastopować dalsze badania.
"W takich sprawach zakres sankcji i ingerencji ograniczający korzystanie z wolności wypowiedzi oraz przekazywania idei i poglądów powinien być tylko taki, jaki jest konieczny w społeczeństwie demokratycznym. Każde państwo bowiem musi zmierzyć się z własną historią. Nawet jeśli efekty tego będą bolesne lub trudne do zaakceptowania" - wskazała sędzia Wiśniewska-Sadomska.
Proces ws. książki „Dalej jest noc” rozpoczął się w październiku 2019 r. Według Filomeny Leszczyńskiej jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski, został fałszywie pomówiony w spornej książce o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Pomówienie to – w jej ocenie – dotyczy opisanej przez prof. Barbarę Engelking historii Estery Siemiatyckiej, której Malinowski ocalił życie. Powódka domagała się 100 tys. zł zadośćuczynienia i przeprosin.
Proces ws. książki "Dalej jest noc" rozpoczął się w październiku 2019 r. Według Filomeny Leszczyńskiej jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski, został fałszywie pomówiony w spornej książce o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Pomówienie to - w jej ocenie - dotyczy opisanej przez prof. Barbarę Engelking historii Estery Siemiatyckiej, której Malinowski ocalił życie. Powódka domagała się 100 tys. zł zadośćuczynienia i przeprosin.
W lutym br. warszawski sąd okręgowy oddalił żądanie 100 tys. zł zadośćuczynienia, jednak orzekł, że naukowcy mają przeprosić za informacje zawarte w książce.
Dwutomowa książka "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski" z 2018 r. przedstawia strategie przetrwania ludności pochodzenia żydowskiego na terenie kilku wybranych powiatów okupowanej Polski. Porusza także problem przemocy Polaków wobec Żydów, głównie po likwidacji gett, gdy Żydzi szukali ratunku m.in. w polskich wsiach. Książka wywołała duże kontrowersje w środowisku historyków. W swoich recenzjach krytykowali ją m.in. historycy Instytutu Pamięci Narodowej, natomiast w obronie autorów wystąpiły m.in. Instytut Yad Vashem, przedstawiciele Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP, a także Komitet Nauk Historycznych PAN.
Podczas całego procesu powódkę wspierała Reduta Dobrego Imienia. Prezes tej fundacji Maciej Świrski, komentując w poniedziałek wyrok na Twitterze, zapowiedział złożenie kasacji. "Wyrok wydany. Jest zdumiewający - a zwłaszcza uzasadnienie. Z jednej strony sędzia mówi o dobrach osobistych osób zmarłych, a z drugiej mówi o niedopuszczalności weryfikacji badań prowadzonych przez historyków. Pani Filomena Leszczyńska mówi - +Walczymy dalej+" - napisał Świrski.
Z kolei pełnomocnik pozwanych historyków mec. Michał Jabłoński wyraził w rozmowie z PAP zadowolenie i satysfakcję z wyroku. "Ten wyrok jest praktycznie dokładnie tym, o co nam chodziło. Większość naszych argumentów z apelacji została uwzględniona. Zostały przede wszystkim uwzględnione te argumenty, które dotykały istoty tej sprawy, czyli wolności badań naukowych i standardów rzetelności badań naukowych" - powiedział adwokat. (PAP)
Autor: Mateusz Mikowski
mm/ robs/