W archikatedrze w Łodzi odbyła się w piątek msza pogrzebowa światowej sławy śpiewaczki operowej Teresy Żylis-Gary. Po uroczystym nabożeństwie urnę z prochami artystki pochowano w alei zasłużonych cmentarza komunalnego na Dołach.
W piątek przedstawiciele władz, a także środowisko artystyczne i mieszkańcy Łodzi pożegnali związaną z tym miastem światowej sławy śpiewaczkę operową, która zmarła 28 sierpnia w wieku 91 lat. Podczas uroczystego nabożeństwa, któremu przewodniczył ks. bp. Marek Marczak wspominano jedyny w swoim rodzaju talent sopranistki i jej charyzmę.
"Miałem to szczęście, że przez ostatnie 20 lat znałem Maestrę i mogłem osobiście wyrazić jej podziw i podziękowanie, za to, że wkrótce po debiucie na deskach Opery Krakowskiej rozpoczęła swój triumfalny pochód po najważniejszych scenach świata - od Oberchausen, przez Covent Garden, La Scalę do Metropolitan Opera, gdzie była pierwszą naszą wielką śpiewaczką po II wojnie światowej, która odnosiła tak niewyobrażalne sukcesy. Cały świat był zachwycony jej głosem" - podkreślił minister, doradca prezydenta ds. kultury Tadeusz Deszkiewicz.
W imieniu mieszkańców Łodzi Teresę Żylis-Garę pożegnała prezydent Hanna Zdanowska i przewodniczący Rady Miejskiej Marcin Gołaszewski, który przypomniał, że w ubiegłym roku śpiewaczka otrzymała Honorowe Obywatelstwo Miasta Łodzi.
"Byliśmy bardzo dumni mogąc umieścić wybitną sopranistkę i znakomitego pedagoga w gronie naszych honorowych obywateli. I chociaż pani Teresa gościła na największych scenach świata, wiemy, że nasze miasto było bliskie jej sercu, a my kojarzymy nazwisko wielkiej śpiewaczki z Łodzią, gdzie zaczęła swoją wielką karierę" - powiedziała Zdanowska.
Prezydent Łodzi przywołała arię z II aktu "Toski" Pucciniego "Żyłam sztuką", którą Żylis-Gara wielokrotnie wykonywała na bis na życzenie publiczności. "I to jest najwłaściwsze credo podsumowujące dokonania wybitnej artystki, która rzeczywiście żyła sztuką" - dodała.
O "nieziemskim talencie" sopranistki mówił dyrektor Teatru Wielkiego Opery Narodowej w Warszawie Waldemar Dąbrowski. Wspominał, że znany austriacki pianista nazwał ją "najbardziej anielskim z anielskich głosów jakie kiedykolwiek słyszał"; o idealnej relacji scenicznej z artystką mówił też Placido Domingo, zaś dyrektor nowojorskiej MET Peter Gelb nagrał dla niej jubileuszową wypowiedź, w której zaznaczył, że na najsłynniejszej operowej scenie świata królowała przez trzy dekady, śpiewając 24 partie, w tym "koronę partii sopranowych" - Verdiego, Pucciniego, Mozarta.
"Los pani Teresy to los bez mała heroiczny. W jej życiu jak w zwierciadle odbijały się losy Polski - wykorzenienie z ukochanej Wileńszczyzny, próba odnalezienia się w rzeczywistości powojennej Łodzi, która przejęła funkcje stołeczne od nieistniejącej wówczas Warszawy. W końcu siła swego talentu, mierząc się z tymi demonami potrafiła odnaleźć się w chórze Opery Krakowskiej. A niełatwo jest z chóru wyjść do poziomu solistki" - podkreślił Dąbrowski.
Zdaniem dyrektora Opery Narodowej kolejną przeszkodą, którą musiała pokonać artystka, by wyruszyć w świat, był mur berliński.
"Jedna z największych artystek XX wieku, jedna z najwspanialszych Polek XX wieku.(...) Niosła w sobie ogromną możliwość dzielenia się z innymi dobrem, którym pan Bóg ją obdarzył.(...) Poza wszystkimi przymiotami głosu pani Teresy jest jeszcze rozpoznawalność. Nikt nigdy nie pomyli się, że śpiewa Teresa Żylis-Gara - od dzisiaj solistka chórów anielskich" - podkreślił Dąbrowski.
Śpiewaczkę pożegnała również rektorka Akademii Muzycznej w Łodzi prof. Elżbieta Aleksandrowicz - Żylis-Gara była absolwentką tej uczelni, a jednocześnie jej doktorem honoris causa. Wzruszającymi wspomnieniami o artystce podzieliła się jej studentka sopranistka Ilona Krzywicka, która nazwała Maestrę swoim muzycznym aniołem. Obecni byli też przyjaciele - m.in. jezuita o. Józef Łągwa oraz ks. Robert Mojsiewicz z rodzinnej parafii artystki w Landwarowie (Litwa), który przywiózł bukiet polnych kwiatów zerwanych przed domem, w którym mała Żylisówna przyszła na świat.
Msza w intencji artystki miała bogatą oprawę muzyczną - w wykonaniu sopranistek Ilony Krzywickiej i Aleksandry Kubas-Kruk oraz Daniela Borowskiego (bas), a także Piotra Rojka na organach i Laury Kluwak-Sobolewskiej na fortepianie zabrzmiały m.in. kompozycje Mozarta, Lloyda Webbera, Bacha, Cacciniego, Haendla oraz Andrzeja Żylisa.
Po uroczystości prochy Żylis-Gary pochowano w alei zasłużonych łódzkiego cmentarza komunalnego na Dołach.
Teresa Żylis-Gara urodziła się 23 stycznia 1930 r. w Landwarowie koło Wilna. Studiowała w łódzkim konserwatorium u prof. Olgi Olginy. Wygrana na Ogólnopolskim Konkursie Młodych Wokalistów w Warszawie w 1953 r. zapewniła jej pierwszy stały angaż. W 1956 r. zadebiutowała w Operze Krakowskiej w głównej roli w "Halce" Stanisława Moniuszki.
Przełomem okazał się występ w 1966 r. w Paryżu, gdzie kreowała postać Donny Elviry w "Don Giovannim" Wolfganga Amadeusza Mozarta. Od tamtej pory jej kariera nabrała oszałamiającego tempa. Artystka występowała na scenach operowych całego świata, m.in. w Covent Garden w Londynie i w operze w San Francisco. Najdłużej była związana z nowojorską Metropolitan Opera. Współpracowała także z teatrami operowymi w Berlinie, Hamburgu i Monachium, z mediolańską La Scalą i Wiener Staatsoper.
Partnerami Teresy Żylis-Gary na scenie byli najwięksi artyści scen operowych, wśród nich Carlo Bergonzi, José Carreras, Franco Corelli, Fiorenza Cossotto, Placido Domingo, Mikołaj Giaurow, Sherill Miles, Luciano Pavarotti, Rugiero Raimondi, Jon Vickers i Ingmar Wixell.
Śpiewaczka nagrywała płyty dla takich wytwórni, jak m.in. EMI, Deutsche Grammophon, Harmonia Mundi, Erato, Polskie Nagrania. Była także pedagogiem, profesorem sztuk muzycznych przekazującym wiedzę z zakresu techniki i interpretacji wokalnej. Otrzymywała zaproszenia do prowadzenia kursów mistrzowskich w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Od 1980 r. mieszkała na stałe w Monako.(PAP)
Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/ aszw/