Polonia w Kaliningradzie uważa za swą misję dzielenie się polską tradycją z Rosjanami - mówi szefowa tamtejszej organizacji polonijnej Elena Rogaczykowa. Za promowanie kultury polskiej w regionie podziękował Polonii ambasador RP w Moskwie Krzysztof Krajewski.
Ambasador spotkał się w poniedziałek w Kaliningradzie z szefami organizacji polonijnych, działających w tym sąsiadującym z Polską regionie Rosji.
Na spotkaniu z przedstawicielami Polonii i polskiego duchowieństwa ambasador podkreślił wagę współpracy rodaków "rozsianych po różnych zakątkach Federacji Rosyjskiej". Podkreślił, że Polonia może "wzmacniać działania dyplomatyczne aktywnością społeczną i duchową" oraz zaapelował o budowanie wspólnoty, bowiem "bez wspólnoty, solidarności i jedności nie ma efektu".
Najdłużej działającą organizacją polonijną w obwodzie kaliningradzkim jest Autonomia Polaków "Polonia", założona w 1992 roku - powiedziała PAP prezes tej organizacji, Elena Rogaczykowa. Jak opowiada, Polonia w obwodzie kaliningradzkim jest zróżnicowana, np. w Oziorsku "jest to Polonia bardziej rodzinna, jest to jedna duża rodzina, bo przyjechał jeden, potem kuzyn, potem siotra, brat, itd.", zaś w Kaliningradzie takich więzi nie ma. Polacy w Kaliningradzie to osoby pochodzące z różnych części byłego ZSRR: Białorusi, Ukrainy, Mołdawii, Kazachstanu. To "duża mieszanka", ale "każdy dodaje swoje piękno do tej Polonii" - mówi Rogaczykowa.
Do tej różnorodności nawiązują organizowane przez kaliningradzką Polonię projekty związane z historiami rodzin. To np. projekt książki kucharskiej, "kulinarnej historii Polaków i innych narodowości", do której każda rodzina dołącza swoje przepisy i zdjęcia. W ten sposób przepisy stają się opowiadaniem o historii rodziny.
Inną organizowaną przez Polonię imprezą jest Polski Bal w Kaliningradzie, na którym goście w strojach balowych tańczą poloneza, walca, czy mazurka. "Wcześniej to łączyło dwie kultury, polską i rosyjską, bo wszystkie bale w Rosji odbywały się wraz z polonezem" - opowiada Rogaczykowa. Podkreśla, że dla Polonii jest ważne, że może "pokazać nie tylko stroje ludowe", ale również kulturę wysoką.
Do działającej w Kaliningradzie szkoły sobotniej przychodzą także dzieci rosyjskie, zainteresowane językiem polskim. I choć w czasie pandemii, jak opowiada Rogaczykowa, część osób mówi: "po co uczyć się języka polskiego, jeżeli granice są zamknięte?", to druga część podchodzi do tego bardziej racjonalnie: "jak granice się otworzą, to wy będziecie siedzieć i myśleć +jak to powiedzieć (po polsku)+? A my to powiemy i lepiej się dogadamy z naszymi sąsiadami po polsku".
Szefowa polskiej organizacji podkreśla, że media regionalne w Kaliningradzie informują o imprezach organizowanych przez Polonię. Na Dożynkach, które odbyły się w miniony weekend, połowę publiczności stanowili Rosjanie.
Naszą misją jest "nie tylko podtrzymywanie naszych tradycji, a pokazywanie, że są to tradycje warte szacunku. Tak samo Polacy rosyjscy mogą pokazać to piękno polskiej kultury, jak i Polacy mieszkający w Polsce" - zauważa Rogaczykowa. Jak tłumaczy, nawet najbliższy sąsiad może być niezrozumiały i wówczas możliwa jest wrogość. "Nie powiem, by tu istniała, bo zwykli ludzie mają lepsze stosunki niż politycy" - zastrzega.
"Czasami ludzie przychodzą i mówią: nie jestem żadnym Polakiem, jestem Rosjaninem. Nagle okazuje się, że w prywatnym albumie są zdjęcia dziadka i babci w strojach ułanów" - opowiada. "Tak się zaczyna: skręcamy taką nić historii" - podsumowuje szefowa kaliningradzkiej Polonii.
Z Kaliningradu Anna Wróbel (PAP)
awl/ mal/