Myślę, że siła wyższa, dla mnie Bóg, prowadził mnie podczas tej rundy, ponieważ czasami miałam wątpliwości czy powinnam zagrać dźwięk Mi czy Fa albo co grać dalej. W takich momentach czułam, że Bóg prowadzi mnie, jak Maradonę – powiedziała dziennikarzom włoska pianistka Michelle Candotti.
Michelle Candotti podczas piątkowej sesji porannych przesłuchań wykonała Balladę F-dur op. 38, Scherzo b-moll op. 31, Mazurek a-moll op. 59 nr 1, Mazurek As-dur op. 59 nr 2, Mazurek fis-moll op. 59 nr 3 oraz Sonatę b-moll op. 35.
Michelle Candotti po recitalu wyznała reporterom, że czuje się poruszona, bo marsz żałobny z sonaty b-moll wykonała dla swojego zmarłego dziadka. "Powinnam grać to na jego pogrzebie, ale nie mogłam tego zrobić" - powiedziała pianistka.
"To była ciężka i trudna runda, jesteśmy tu już dwa tygodnie. W tym etapie zagrałam utwory, które znam najlepiej, więc moje ręce w pewnym sensie grały same. Oczywiście dużo myślałam, aż rozbolała mnie od tego głowa, ale pod koniec próbowałam tylko podążać za muzyką" - powiedziała.
"Myślę, że siła wyższa, w moim rozumieniu Bóg, prowadził mnie podczas tej rundy, ponieważ czasami miałam wątpliwości czy powinnam zagrać dźwięk mi, czy fa albo co grać dalej. W takich momentach czułam, że Bóg prowadzi mnie, jak Maradonę" - opowiadała. "Maradona hand of god" - wyjaśniła.
Pianistka wyznała, że najtrudniejszy był dla niej I etap. "Naprawdę wtedy byłam spanikowana. Etiudy, które wykonywałam były świeżo przygotowane, a przez pandemię covid nie miałam możliwości ograć ich przed publicznością, ani na żadnym nawet małym konkursie. Na szczęście przeszłam pierwszą rundę, a w drugiej zagrałam bardzo dobrze. Mam nadzieję, że mój występ w III etapie również się spodoba, bo kocham koncerty Chopina i grałam je tysiąc razy, odkąd mam 15 lat" - powiedziała.
Wspomniała, że muzykę Chopina po raz pierwszy usłyszała w wykonaniu starszego brata, grał w domu Walc Posthumous. "Wtedy chciałam też go grać, ale nie byłam jeszcze w stanie" - dodała.
Jedna z reporterek zauważyła, że pianistka przed wyjściem na scenę przeglądała jeszcze nuty. Spytana, jaki utwór przeglądała, odparła, że był to pierwszy utwór z jej programu. "Rozpoczęcie recitalu jest dla mnie zawsze najtrudniejsze" - dodała.
Na uwagę, że internauci porównują ją do Marthy Argerich odparła, że niesamowicie podobały jej się mazurki w wykonaniu Argerich na Konkursie Chopinowskim w 1965 r. "Ale nie próbuję jej naśladować, ponieważ jej gra jest unikalna, a ja nie chcę, żeby ktoś myślał, że kreuję się na nią" - wyjaśniła. "Doceniam bardzo Rubinsteina, który jest ojcem interpretacji Chopina, więc kiedy mam wątpliwości, wzoruję się na nim, ponieważ jego interpretacje Chopina są Biblią dla pianistów. Potem oczywiście gram tak jak czuję, naturalnie, podążam za swoim wewnętrznym głosem" - powiedziała. (PAP)
Autor: Olga Łozińska
oloz/ dki/