Gry miejskie: literacka i kryminalna, zwiedzanie schronu, klimaty PRL-u czy spacer po miejscach, gdzie były kultowe lokale – to niektóre z propozycji podczas sobotniej Nocy Muzeów w Podlaskiem. Najwięcej atrakcji na tę noc przygotowały placówki w Białymstoku, ale specjalnych wydarzeń nie zabrakło też w innych miastach w regionie, m.in. w Łomży, Tykocinie, Suwałkach, Bielsku Podlaskim czy Supraślu.
W Centrum im. Ludwika Zamenhofa w Białymstoku Noc Muzeów zaczęła się wczesnym popołudniem. Ponad 60 osób wzięło udział w grze miejskiej (którą placówka zorganizowała po raz czwarty) dotyczącej wybitnego białostockiego poety Wiesława Kazaneckiego, nagrody literackiej jego imienia (nagradzani są nią twórcy związani z Białymstokiem), a także pisarzy – laureatów tej nagrody – wyjaśniła jedna z organizatorek Anna Talarczyk.
Każdy z uczestników musiał obowiązkowo rozwiązać dyktando o Kazaneckim, a następnie, kierując się wskazówkami – fragmentami książek m.in. "Niehalo" Ignacego Karpowicza rozwiązać zagadki, np. po lekturze wiersza Kazaneckigo, rozpoznać, o jakim białostockim kościele jest w nim mowa, lub na podstawie fragmentu felietonu wypisać nazwy ulic jednego z białostockich osiedli.
Talarczyk powiedziała, że zadaniem gry było przybliżenie mieszkańcom i zachęcenie ich do poznania Wiesława Kazaneckiego, a także nazwisk laureatów i nominowanych do nagrody jego imienia. "Chodzi też o promowanie osób związanych z miastem i zachęcenie białostoczan, aby sięgnęli po ich twórczość" – dodała.
Natomiast w Suwałkach Muzeum im. Marii Konopnickiej, oddział Muzeum Okręgowego, zaproponowało mieszkańcom miejską grę nocną "Kryminalne Zagadki Suwałk". Gra została oparta na międzywojennym opisie suwalskiego światka przestępczego przedstawionego w prasie i archiwalnych dokumentach tamtego okresu. Zdaniem dyrektora placówki Jerzego Brzozowskiego, wśród mieszkańców jest zapotrzebowanie na wiedzę o historii swojego miasta.
Uczestniczący w grze mogli dowiedzieć się więcej o grasujących przed wojną w Suwałkach doliniarzach, pajęczarzach i szopenfeldziarzach (czyli m.in. złodziejach czy kieszonkowcach), zbiegach z suwalskiego więzienia czy inicjatorach napadu na kasę Banku Ludowego w Suwałkach. Szukanie odpowiedzi na pytania dotyczące mrocznej strony międzywojennych Suwałk trwało cztery godziny.
W budynku Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku otwarto dla zwiedzających schron przeciwlotniczy. Jak powiedział PAP pracownik placówki Dawid Iwaniuk, schron powstał w 1951 roku i – jak dodał – nigdy, na szczęście, nie został użyty.
Noc Muzeów w Muzeum Podlaskim przebiegała pod hasłem "Muzealne smaki". W Muzeum Historycznym w Białymstoku, oddziale placówki, zorganizowano program w "klimacie" PRL-u, nawiązujący do wystawy "Białystok maszeruje w pochodzie 1-majowym". Można było posłuchać przemówienia do "Towarzyszy i towarzyszek!", zrobić sobie zdjęcie przy mównicy oraz posłuchać piosenek towarzyszących 1-majowym pochodom. Serwowano też przysmaki z PRL-u: ciastko "w-z"-tka, chleb ze smalcem, watę cukrową, serdelki, pragnienie można było ugasić wodą z syfonu czy kawą Inką. Za wszystko płaciło się specjalnymi "kartkami żywnościowymi".
Na nocny spacer po miejscach, gdzie były kultowe lokale gastronomiczne w Białymstoku zaprosił mieszkańców dyrektor Muzeum Podlaskiego Andrzej Lechowski. Opowiadał o pierwszej białostockiej buźnie (miejscu, gdzie pito buzę – PAP), która powstała w 1913 roku. Lechowski wyjaśnił, że buzę do Białegostoku sprowadzili Macedończycy, napój przyrządzali z rozgotowanej kaszy jaglanej, dodawano do niej cukier i drożdże, a gdy lekko sfermentował, był gotowy do serwowania. Historyk mówił, że białostoczanie "oszaleli" na punkcie buzy, napój robił też furorę w warszawskich kawiarniach i cukierniach.
Innym znanym przed wojną miejscem w mieście, odwiedzanym głównie przez przedsiębiorców, była restauracja "Akwarium". Mieściła się w rynku. Lokal słynął też ze "świetnej" piwniczki z trunkami. Restaurację w 1928 roku odwiedził Julian Tuwim.
Lechowski opowiadał też m.in. o restauracji "Gastronomia" prowadzonej przez gwiazdę białostockich kuchmistrzów Pawła Sadowskiego i cukierni w słynnym hotelu Ritz, który został zniszczony przez wojska niemieckie w 1944 roku. W cukierni serwowano m.in. pączki, faworki i strucle, a do kawy podawano ciastka i lody. (PAP)
swi/ bur/ abe/