Oby w trakcie dorastania nigdy nie spotkało was to, co nas – mówił do zgromadzonej młodzieży były więzień niemieckiego obozu dla dzieci polskich Jerzy Jeżewicz. Marsz Pamięci o dzieciach z hitlerowskiego obozu przy ul. Przemysłowej przeszedł w czwartek ulicami Łodzi.
Uroczystość upamiętniająca ofiary założonego przez Niemców i działającego w latach 1942-45 Obozu Prewencyjnego dla młodych Polaków Policji Bezpieczeństwa w Łodzi, zwanego obozem na Przemysłowej, tradycyjnie odbyła się w pierwszy czwartek oktawy Wszystkich Świętych. Jej inicjatorem jest b. metropolita łódzki abp Marek Jędraszewski.
Obchody rozpoczęły się mszą św. w intencji ofiar w kościele pw. Opatrzności Bożej, skąd uczniowie łódzkich szkół oraz duchowni, przedstawiciele władz miasta i województwa, kuratorium, kombatanci i mieszkańcy Łodzi przeszli pod pomnik Pękniętego Serca, który przypomina o działającym w tym miejscu obozie. Uczestnicy marszu nieśli fotografię ze wizerunkami małoletnich więźniów.
B. więzień obozu Jerzy Jeżewicz podziękował młodzieży za gromadzenie się w ten dzień pod pomnikiem i pamięć o najmłodszych ofiarach hitlerowskiego obozu. "Chciałbym żebyście słuchali swoich wychowawców i pedagogów, co mówią wam na ten temat i oby w trakcie dorastania nigdy nie spotkało was to, co nas" – zaznaczył.
Obecny na uroczystości jeden z byłych więźniów obozu Jerzy Jeżewicz wspominał, że trafił do niego, jako 2,5-letnie dziecko wraz ze swoim rok starszym bratem z Mosiny, gdy w Wielkopolsce hitlerowcy rozpoczęli masowe aresztowania.
"Byliśmy tu od 10 września 1943 do 30 lipca 1944 roku. Później przetransportowano nas do obozu koncentracyjnego w Potulicach. To był transport dziewiętnastu dzieci z Mosiny, mających status terrorystów. Tam przebywaliśmy do wyzwolenia, do 21 stycznia 1945 roku. Nasi rodzice zostali zamordowani w obozach koncentracyjnych. Z osiemnastu aresztowanych osób z rodziny, tylko pięcioro wróciło do domów" – mówił.
Podziękował młodzieży za gromadzenie się w ten dzień pod pomnikiem i pamięć o najmłodszych ofiarach hitlerowskiego obozu. "Chciałbym żebyście słuchali swoich wychowawców i pedagogów, co mówią wam na ten temat i oby w trakcie dorastania nigdy nie spotkało was to, co nas" – zaznaczył.
Wiceprezydent miasta Adam Wieczorek dodał, że mieszkańcy Łodzi są zobligowani, by pamiętać o tym, co w trakcie II wojny światowej działo się przy ul. Przemysłowej.
Dokładna liczba dzieci, które przeszły przez obóz, a także liczba ofiar nie jest znana. Różne szacunki mówią o 3-4 tysiącach uwięzionych i kilkuset zmarłych. Gdy 19 stycznia 1945 r. zakończyła się niemiecka okupacja w Łodzi, w obozie przebywało ponad 800 małoletnich więźniów.
"Łódź zawsze będzie pamiętała o bezbronnych dzieciach i będzie wspierać działania przedłużające tę pamięć. Jednocześnie, wypowiadając się w imieniu młodego pokolenia, wiem, że na naszych barkach ciąży ogrom obowiązków, aby ta pamięć przetrwała. To sytuacja wyjątkowa, że możemy o tym słuchać od osób, które są ofiarami tamtych czasów" – zapewnił.
Pod rzeźbą w kształcie serca złożono kwiaty oraz zapalono znicze.
Utworzony 1 grudnia 1942 r. obóz przy ul. Przemysłowej został wyodrębniony z żydowskiego getta. Przeznaczony był dla dzieci i młodzieży polskiej od 2 o 16 roku życia, ale w praktyce więźniami były także młodsze, nawet kilkumiesięczne dzieci.
Umieszczano w nim m.in. dzieci pochodzące z rodzin, które odmówiły podpisania volkslisty; dzieci osób zesłanych do obozów lub więzień, a także młodzież podejrzaną o uczestnictwo w ruchu oporu.
Dzieci przetrzymywane były w prymitywnych warunkach, pracowały przy remontach i budowie baraków oraz wykonywały prace na potrzeby obozu i wojska, robiąc m.in. kosze wiklinowe na amunicję i szyjąc chlebaki. Na młodych więźniach przeprowadzano badania rasowe, których efektem było przeznaczenie niektórych z nich do germanizacji.
Dokładna liczba dzieci, które przeszły przez obóz, a także liczba ofiar nie jest znana. Różne szacunki mówią o 3-4 tysiącach uwięzionych i kilkuset zmarłych. Gdy 19 stycznia 1945 r. zakończyła się niemiecka okupacja w Łodzi, w obozie przebywało ponad 800 małoletnich więźniów.
Po zakończeniu II wojny światowej pamięć o niemieckim obozie pracy dla polskich dzieci w Litzmannstadt Ghetto zaczęła słabnąć, a niemal wszelkie pozostałości po nim uległy zniszczeniu. Z początkiem lat 60. ub. wieku, wraz z budową osiedla mieszkaniowego, zatarto jego granice. Przetrwał jedynie budynek dawnej komendy przy ul. Przemysłowej.
W czerwcu br. minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński wspólnie z Rzecznikiem Praw Dziecka oraz IPN powołali Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu. Placówka ma działać w Łodzi i upamiętniać najmłodsze ofiary niemieckich zbrodni z czasów II wojny światowej.
W maju 1971 r. dla uczczenia pamięci dzieci więzionych i zamordowanych w obozie w Parku im. Szarych Szeregów odsłonięto pomnik Pękniętego Serca. Ośmiometrowa rzeźba przypomina pęknięte serce, do którego przytula się mały, chudy chłopczyk. W sercu widoczna jest pusta przestrzeń mająca kształt dziecka.
W czerwcu br. minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński wspólnie z Rzecznikiem Praw Dziecka oraz IPN powołali Muzeum Dzieci Polskich - ofiar totalitaryzmu. Placówka ma działać w Łodzi i upamiętniać najmłodsze ofiary niemieckich zbrodni z czasów II wojny światowej. Jego aktywność wystawiennicza, kulturalna, naukowa i edukacyjna będzie miała na celu upowszechnianie wiedzy o tragicznym losie dzieci osadzonych w niemieckim nazistowskim obozie dla polskich dzieci przy ul. Przemysłowej. (PAP)
autor: Bartłomiej Pawlak
bap/ pat/