31 obrazów powstałych w XVI wieku w Niderlandach można od wtorku oglądać w komnatach Zamku Królewskiego na Wawelu. Oprócz dzieł wysokiej klasy, są też obrazy skromniejsze – masowa produkcja warsztatów, w których powstawały repliki kompozycji znanych malarzy.
Zwiedzający mogą też podziwiać obraz "Carowie Szujscy na Sejmie w 1611 roku" ze zbiorów Lwowskiego Muzeum Historycznego, który w wawelskich pracowniach przeszedł konserwację.
Jak wyjaśnił dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu prof. Andrzej Betlej wystawa "Nie tylko Bruegel i Rubens. Malarstwo Niderlandów na Wawelu" jest prezentacją dzieł częściowo znanych i tych, które spoczywały w muzealnych magazynach, a razem tworzą zwartą kolekcję.
"Nie tylko Bruegel, nie tylko Rubens. Dzięki tej wystawie możecie się Państwo poczuć jak w kunstkamerze, oglądając najwybitniejsze dzieła malarstwa północnoeuropejskiego" – podkreślił Betlej. Podkreślił, że obrazy zostały wyeksponowane w zamkowych salach na specjalnych ekspozytorach.
Dzieła pochodzą ze zbiorów Zamku Królewskiego na Wawelu oraz Muzeum Narodowego w Gdańsku. W XVI wieku Antwerpia była jednym z najważniejszych ośrodków gospodarczych w Europie, ale też prężnym centrum sztuki. Twórcy wystawy pokazują m.in. jakie dzieła powstawały w warsztatach malarzy antwerpskich i to, że artyści ci mieli liczne kontakty i chętnie korzystali z dorobku włoskich malarzy.
"Artystycznym fenomenem Antwerpii były gabinety sztuki. Pokazujemy obrazy, które się w nich znajdowały. Nie były to wyłącznie gabinety królewskie i książęce, ale należące do mieszczaństwa, ponieważ bogacące się mieszczaństwo doceniało wartość sztuki i gromadziło obrazy. Według badaczy w połowie XVI wieku w przeciętnym antwerpskim domu było średnio pięć obrazów, a na początku wieku XVII już dwadzieścia kilka" – wyjaśniła kuratorka pokazu dr Joanna Winiewicz-Wolska.
Na drugim piętrze zamku zwiedzający mogą też podziwiać obraz "Carowie Szujscy na Sejmie w 1611 roku" po trwającej dwa lata konserwacji. Autorstwo dzieła przypisywano malarzowi z kręgu Tomasza Dolabelli. Prace poprzedziły badania obrazu m.in. w światłach analitycznych i promieniowaniu rentgenowskim, które wykazały, że pod warstwą przemalowań, których w 1872 roku dokonał w trakcie renowacji Jan Kanty Lorenowicz, kryje się doskonale zachowany oryginał. Dzieło zostało wówczas także przycięte i ma obecnie wymiary 3,4 na 3,4 m. Komisja konserwatorska, złożona m.in. z historyków sztuki, rzeczoznawców ministerstwa i dyrekcji Lwowskiego Muzeum Historycznego, zdecydowała, że przemalowania należy usunąć.
"Rzecz fantastycznie się udała, chociaż wymagała bardzo mrówczej pracy. Trzeba było milimetr po milimetrze zdejmować warstwę malarską z całego obrazu, ale warto było. Dzieło prezentuje się fantastycznie" - oceniła dr hab. Ewa Wiłkojć, główny konserwator Zamku Królewskiego na Wawelu. Dodała, że w rekonstrukcji niektórych partii malowidła ułatwiła rycina Tomasza Makowskiego z 1611 roku.
Dyrektor Betlej poinformował, że dzięki Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego udało się to dzieło – pokazywane już wcześniej na Wawelu - wypożyczyć na kolejne trzy lata. Wystawa "Nie tylko Bruegel i Rubens. Malarstwo Niderlandów na Wawelu" potrwa do 27 lutego.(PAP)
autor: Małgorzata Wosion
wos/ pat/