Najbardziej charakterystycznym przejawem jego „liberalnego” myślenia o kulturze jest obrona „Człowieka z marmuru” Andrzeja Wajdy. Nieprzypadkowo mówiło się, że dla towarzyszy Tejchmy wyprodukowanie tego filmu było już krokiem zbyt odważnym – mówi PAP dr Michał Przeperski, historyk z Muzeum Historii Polski.
13 grudnia 2021 r. w Warszawie zmarł Józef Tejchma, minister kultury i sztuki (w latach 1974–1978 i 1980–1982), minister oświaty i wychowania (1979–1980), w latach 1972–1979 wiceprezes Rady Ministrów, jeden z najważniejszych działaczy partyjnych lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Przez środowisko artystyczne był uznawany za „partyjnego liberała” pozwalającego twórcom na stosunkowo znaczącą swobodę twórczą. Po 1989 r. pracował nad wspomnieniami i swoimi refleksjami na temat systemu komunistycznego.
Polska Agencja Prasowa: Urodzony pod koniec lat dwudziestych Józef Tejchma wchodził w dorosłe życie w okresie stalinizmu. Był działaczem Związku Młodzieży Wiejskiej i jednym z „budowniczych” Nowej Huty. W jaki sposób te doświadczenia wpłynęły na jego późniejsze losy?
Dr Michał Przeperski: W jego biografii najciekawsze jest to, że w całości „wyrósł z Polski Ludowej”. W 1945 r. miał już osiemnaście lat, więc nie jest tak, że znał wyłącznie rzeczywistość kraju rządzonego przez komunistów. Być może właśnie z powodu znajomości II RP był zafascynowany rzeczywistością powojenną i jej ideami. Dla niego Polska przed 1939 r. była synonimem niesprawiedliwości, biedy i perspektyw na zmianę swojego położenia. Stalinowska modernizacja przynosiła mu taką szansę. W latach czterdziestych i pięćdziesiątych był jednym z milionów młodych, którzy uwierzyli w „nową rzeczywistość”, wykorzystali szanse oferowane im przez stalinizm. Wśród nich Tejchma doświadczył ogromnego awansu społecznego.
Tejchma jest postacią interesującą również z powodu pochodzenia z Markowej na Podkarpaciu. To nie tylko wieś znana z historii rodziny Ulmów, ale również specyfiki społecznej. Więzi pomiędzy tamtejszymi mieszkańcami są bardzo bliskie. Ta społeczność charakteryzuje się dużą aktywnością mikrospołeczną. W jakiś sposób przez całe życie Tejchma był zakorzeniony w tym klimacie, był bardzo aktywny, szczególnie w latach sześćdziesiątych.
PAP: Po dojściu do władzy Władysława Gomułki szybko wspinał się po szczeblach hierarchii partyjnej. Zdaniem prof. Antoniego Dudka był nawet typowany na następcę I sekretarza KC PZPR. Być może tak postrzegał go również sam Gomułka. Czy Tejchma miał tak wielkie ambicje i widział siebie tak wysoko?
Dr Michał Przeperski: Wśród historyków panuje zgoda, że był jednym z potencjalnych następców „Wiesława”. Józef Tejchma i Stanisław Kociołek byli „delfinami”, którzy mogli liczyć na zastąpienie Gomułki. W tym duecie to Tejchma miał być I sekretarzem KC PZPR, a Kociołek premierem. Trudno powiedzieć, jakie były jego rzeczywiste ambicje, ale wydaje się, że były wielkie. Być może w pewnym momencie przestraszył się odpowiedzialności, mógł uznać, że jest zbyt młody i niedoświadczony na objęcie takiej funkcji lub stwierdził, że nie chce takiego ciężaru władzy.
W grudniu 1970 r. Tejchma powiedział Gomułce: „Wiesław, musisz odejść”. To świadczy o jego odwadze, bo gdyby „Wiesław” stwierdził, że jednak pozostanie na stanowisku i jakimś cudem został pozostawiony na nim przez swoich towarzyszy, to Tejchma zapłaciłby za te słowa swoją karierą. Nakłanianie do dymisji było złamaniem patrymonialnych więzi budowanych przez Gomułkę, a nawet obowiązujących w systemie komunistycznym zasad.
Po dojściu do władzy Edwarda Gierka był w PZPR „człowiekiem numer dwa”. Trudno powiedzieć dlaczego w kolejnych latach nieco odsunął się od szczytów władz partyjnych. Zaryzykowałbym tezę, że jednak nie czuł się predestynowany do dłuższego pełnienia takich funkcji. Czuł się dobrze jako polityk drugiego szeregu, kierujący sprawami z tylnego fotelu.
PAP: Tejchma postrzegany jest jako „mecenas kultury” lat siedemdziesiątych. W latach 1971–1982 niemal bez przerwy decydował o funkcjonowaniu życia kulturalnego w PRL. Skąd wziął się jego wizerunek „liberała”?
Dr Michał Przeperski: Wydaje się, że ten wizerunek wynikał z praktyki jego funkcjonowania. Rzeczywiście Józef Tejchma był ministrem kultury, który „pozwalał na więcej”. W tym kontekście najbardziej charakterystycznym przejawem jego „liberalnego” myślenia o kulturze jest obrona „Człowieka z marmuru” (1977) Andrzeja Wajdy. Nieprzypadkowo mówiło się, że dla towarzyszy Tejchmy wyprodukowanie tego filmu było już krokiem zbyt odważnym i wpłynęło na wywrócenie się jego kariery.
O jego pozycji w świecie kultury decydowały również jego cechy osobiste. Był człowiekiem bardzo kulturalnym, pełnym rewerencji wobec ludzi kultury, którym podobała się jego postawa. Jeżeli pomyślimy o innych ministrach kultury PRL, to zobaczymy, że byli to ludzie brutalni, pozbawieni sentymentów. Lektura jego dzienników wskazuje, że kochał sztukę, choć jednocześnie nie był to stosunek szczególnie wysmakowany, nie pozwalało mu na to choćby jego skromne wykształcenie.
PAP: Był zbyt liberalny jak na standardy reżimu Jaruzelskiego po 13 grudnia 1981 r. i to doprowadziło do zepchnięcia go na całkowity margines życia politycznego PRL?
Dr Michał Przeperski: Tejchma został odsunięty już w lutym 1980 r., gdy stracił funkcję w Biurze Politycznym KC PZPR. Jesienią tego roku, po upadku Gierka, powrócił do gry, ale nie miał już woli politycznej i był zupełnie wypalony politycznie. Ten aspekt wydaje się istotniejszy od kwestii rozgrywek wewnątrzpartyjnych. Jego dymisja z funkcji ministra kultury i sztuki w październiku 1982 r. była już tylko formalnością, a jednocześnie symbolem zaostrzającej się polityki kulturalnej reżimu. Wydaje się też, że Tejchma nie chciał już dłużej firmować stanu wojennego.
PAP: Na emeryturze politycznej w ostatnich trzech dekadach bardzo dużo pisał. Jakie znaczenie dla historyków mają jego wspomnienia i zapiski, które po sobie zostawił?
Dr Michał Przeperski: Ich znaczenie jest bardzo duże. Były to pierwsze dzienniki polityka PRL, które ukazały się po 1989 r. Później „zostały przykryte” przez znacznie obszerniejsze i ważniejsze dzienniki Mieczysława F. Rakowskiego. Należy jednak podkreślić, że dzienniki i wspomnienia Tejchmy są bardzo szczere, a ich wiarygodność jest bardzo wysoka. Mówią wiele o ówczesnej rzeczywistości i miotaniu się w systemie totalitarnym, który ograniczał jego możliwości. Myślę, że Tejchma zasługuje, aby jakiś historyk napisał jego biografię. To bardzo ciekawy człowiek i polityk. Świadectwem tego jest to, że podczas swojej emerytury poddawał krytycznej ocenie swój dorobek. Nigdy „pałkarsko” nie bronił PRL. Można się było z nim nie zgadzać, ale można było mieć do niego pewnego rodzaju szacunek. Nie jest to charakterystyczne dla większości jego towarzyszy.(PAP)
Rozmawiał: Michał Szukała
szuk/ skp /