Podczas pasterki w Betlejem łaciński patriarcha Jerozolimy arcybiskup Pierbattista Pizzaballa wyraził zadowolenie, że tegoroczne celebracje były „z pewnością bardziej radosne” niż w roku poprzednim, mimo że brakowało zwyczajowych tysięcy pielgrzymów.
Procesja bożonarodzeniowa dotarła do Betlejem po południu w piątek. Głowę Kościoła katolickiego w Ziemi Świętej, arcybiskupa Pizzaballę, witali na Placu Żłobka przed Bazyliką Grobu Pańskiego liczni miejscowi goście i dostojnicy religijni. Przed jego przybyciem harcerze maszerowali ulicami Betlejem przy muzyce bębnów, a wielu z nich grało na trąbce lub na dudach.
"W porównaniu z Bożym Narodzeniem w 2020 roku uczestników jest znacznie więcej i to jest zachęcający znak" – powiedział arcybiskup Pizzaballa w homilii pasterki celebrowanej w kościele św. Katarzyny Aleksandryjskiej, sąsiadującym z Bazyliką Narodzenia Pańskiego.
Żałując jednak nieobecności wiernych obcokrajowców, hierarcha zachęcił do modlitwy za nich.
"Modlimy się za nich i prosimy ich, żeby modlili się za nas, by ta pandemia szybko się skończyła i by miasto Betlejem było ponownie wypełnione pielgrzymami jak poprzednio" - zaapelował.
W Bazylice Narodzenia Pańskiego zwiedzający mieli okazję w ciągu dnia medytować prawie w samotności w jaskini, w której miał narodzić się Jezus.
"Surrealistyczne" — przyznał 21-letni student z USA Hudson Harder, cytowany przez AFP. "Samolubnie sądzimy, że wspaniale jest widzieć to miejsce tak puste, ale przecież żal nam sklepów i pieniędzy, które tracą (przez brak turystów - PAP)" - przyznał.
Betlejem, które zgodnie z tradycją chrześcijańską jest miejscem narodzin Jezusa, zazwyczaj odwiedzają tysiące turystów i zagranicznych pielgrzymów świętujących Boże Narodzenie. Jednak to miasto na okupowanym Zachodnim Brzegu ponownie musiało zadowolić się ograniczonymi obchodami, ponieważ Izrael, który faktycznie kontroluje dostęp do palestyńskiego terytorium, zamknął granice, by ograniczyć rozprzestrzenianie się wariantu koronawirusa Omikron.
Święta Bożego Narodzenia w dobie pandemii to "przyjemne" i "ciekawe przeżycie", przyznała Kristel Elayyan, która mieszka w Jerozolimie, ale nie powinny stać się nawykiem. "Dla miasta takiego jak Betlejem, które jest całkowicie zależne od turystyki, pandemia jest niezwykle trudna. Nie możemy się doczekać, kiedy znowu zobaczymy turystów" - podkreśliła. (PAP)
Joanna Baczała (PAP)
baj/ sp/