O odwadze bycia sobą i problemach związanych z tożsamością opowiada najnowszy spektakl Teatru Pinokio w Łodzi. „Mój cień jest różowy” to sceniczna adaptacja picturebooka Scotta Stuarta, przygotowana i wyreżyserowana przez Bartosza Kurowskiego.
"Opowiadamy historię napisaną wcześniej przez Scotta Stuarta - o chłopcu, którego cień jest różowy, mimo że cienie jego brata, taty i wszystkich panów w rodzinie miały zawsze kolor niebieski. Spektakl przypomina, że każdy z nas jest inny, wszyscy jesteśmy różni, ale mimo że cienie niektórych z nas lubią nosić różowe spódniczki i bawić się lalkami, inne cienie noszą żółte sztormiaki jak cień Grety Thunberg, a pozostałe wyglądają jeszcze inaczej, to wszyscy możemy się dogadać" - podkreślił reżyser spektaklu Bartosz Kurowski na wtorkowej konferencji prasowej.
Zaadaptowany przez Kurowskiego tekst zaczerpnięto z picturebooka Scotta Stuarta pod tym samym tytułem, spolszczonego przez Michała Rusinka. Zdaniem tłumacza, to "opowieść o tym, co niektórzy niesłusznie nazywają ideologią".
"A to jest przecież bardzo delikatna materia, na którą składają się takie kwestie jak tożsamość, różnorodność i akceptacja samego lub samej siebie. I akceptacja inności w sobie i w innych, o której trzeba umieć rozmawiać także z dziećmi" - napisał Rusinek.
Główny bohater - chłopiec O (w tej roli Łukasz Batko)- po raz pierwszy idzie do szkoły i musi zmierzyć się ze swoją innością. Podczas jednej ze scen, zaprezentowanej na próbie dla mediów, stacza walkę ze swoim cieniem, który jak na chłopca jest nietypowy, ponieważ występuje w różowej spódniczce (gra go Piotr Pasek).
"Chcemy pokazać, że to, co wewnętrznie czuje bohater, jest najważniejsze. Podobnie jak akceptacja ojca chłopca i utwierdzenie go w przekonaniu, że to, co czuje i myśli jest właściwe" - wyjaśnił Batko.
Przy tworzeniu najnowszej produkcji Teatru Pinokio ważną rolę odegrała psycholożka, która pełniła rolę konsultantki.
"W spektaklu poruszane są sprawy delikatne z punktu widzenia psychologii dzieci i młodzieży. Potrzebna była osoba, która ma doświadczenia w pracy z młodymi ludźmi, mającymi trudności z akceptacją swojej tożsamości - bardzo szeroko rozumianej. W przedstawieniu mamy akurat różową spódniczkę, ale to może być cokolwiek w kontekście tożsamościowym. Moją rolą było uwiarygodnienie spektaklu i uwrażliwienie aktorów oraz reżysera na detale, które spowodują, że trafi on do młodych ludzi i będzie prawdziwszy w swoim przekazie" - zaznaczyła Aleksandra Dulas z Fundacji Nowoczesnej Edukacji Spunk.
Jak dodała, z własnego doświadczenia pracy terapeutki wie, że dla dzieci i młodzieży problematyczna może być nie tylko tożsamość płciowa, ale liczne dylematy związane z własnym wyglądem, zachowaniem czy osobowością. "To wszystko jest problem z +byciem sobą+, z tożsamością" - podkreśliła.
W opinii psycholożki i reżysera, teatr jest bardzo dobrym miejscem do prowadzenia rozmów o różnorodności i inności.
"Jako twórcy postaraliśmy się przygotować dla widza w wieku od lat 7 bezpieczną przestrzeń, w której będzie czuł się dobrze i która skłoni go do refleksji. Ja sporządziłem adaptację, dopisałem piosenki, myśląc o tym, w jaki sposób mogę poprzez dramaturgie tekstu poprowadzić widza. Klaudia Laszczyk przygotowała scenografię - bardzo wyrazistą i utrzymana w nieprzypadkowej kolorystyce. Nad całością czuwa choreograf Szymon Michlewicz-Sowa, dzięki któremu ruch sceniczny bardzo plastycznie oddaje wewnętrzne rozterki bohaterów. Spektakl nasyca emocjami muzyka Łukasza Damrycha" - powiedział Kurowski.
Spektakl, którego polską prapremierę zaplanowano w Teatrze Pinokio na 12 lutego, dopełniają dwa spotkania edukacyjne - jedno, poświęcone wszechobecnym stereotypom, przeznaczone dla wszystkich zgromadzonych na widowni odbiorców, drugie - dla pojedynczych klas szkolnych, umożliwi przepracowanie modelowych wyobrażeń dzięki ćwiczeniom z zakresu pedagogiki teatru.(PAP)
Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/ aszw/