Jacek Malczewski w swoich dziełach sięgał po wątki martyrologiczne, a także przypowieści ludowe. Często przedstawiał siebie jako wielkiego twórcę, wielką indywidualność, zmagającą się z odpowiedzialnością, jaka na artyście spoczywa wobec odbiorców sztuki. To wszystko sprawia, że dostrzegamy w jego twórczości wątki romantyczne - mówi Urszula Kozakowska-Zaucha, kuratorka wystawy „Jacek Malczewski romantyczny”, którą możemy oglądać do 31.07. 2022 r. w Muzeum Narodowym w Krakowie.
MHP: Rok 2022 został ogłoszony Rokiem Romantyzmu. Jak twórczość Jacka Malczewskiego wpisuje się w te obchody?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Wpisuje się przede wszystkim dzięki poruszanym przez artystę tematom. W twórczości Jacka Malczewskiego dostrzegamy inspiracje romantyczne, kiedy sięga po wątki martyrologiczne, motyw cierpienia Polaków zesłanych na Sybir. Na jego obrazach możemy także zauważyć ślady lektury „Ballad i romansów” Adama Mickiewicza oraz twórczości Adolfa Dygasińskiego, dzięki któremu poznał przypowieści ludowe. Stąd na jego płótnach wzięły się rusałki, pastuszkowie…
Malarz często patrzy także na siebie, jak patrzyli romantycy. Przedstawia siebie jako wielkiego twórcę, wielką indywidualność, zmagającą się z odpowiedzialnością, jaka na artyście spoczywa wobec odbiorców jego sztuki.
MHP: Co ukształtowało twórczość Malczewskiego, szczególnie w tym początkowym okresie?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Przede wszystkim ojciec, który był generalnym sekretarzem Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego guberni radomskiej. Dzięki niemu przez dom Malczewskich przewijali się uczestnicy powstań, a Jacek już w dzieciństwie nasiąkał ich opowieściami, poznawał naocznych świadków wydarzeń. Natomiast w młodości ważna stała się dla niego poezja Słowackiego i rysunki Artura Grottgera. Dzięki temu wszystkiemu rozwijała się jego twórczość.
MHP: Obrazy związane z martyrologią narodu polskiego pokazujecie w osobnej części wystawy. Co one przedstawiają?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Są to w większości dzieła, na których widzimy zesłańców na Sybir. Malczewski stworzył swój własny, oryginalny obraz sybiraków. To było zresztą przyczyną zarzutów kierowanych do niego przez współczesnych mu odbiorców. Część z nich miała pretensje, że nie gloryfikuje on tych ludzi, nie przedstawia ich w pełni chwały, tylko pokazuje w najbardziej beznadziejnym momencie ich życia, kiedy nie mają perspektyw, są nieszczęśliwi, samotni. Zarzucano mu także, że pozowali do tych obrazów zwykli mieszkańcy krakowskiego Zwierzyńca, a nie jakieś wyjątkowe osobistości. Ale właśnie przez to widzimy tu normalnych ludzi, jego obrazy są bardzo przejmujące, prawdziwe. Patrząc na nie dostrzegamy autentyczne cierpienie.
MHP: W jaki sposób te obrazy nawiązują do twórczości Juliusza Słowackiego?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Malczewski zafascynowany był tym poetą, czerpał od niego wspaniałe tematy. Dzięki temu poezja wieszcza zyskała najpiękniejszą z możliwych oprawę plastyczną. Widać to szczególnie na przykładzie obrazu „Śmierć Ellenai”, inspirowanego „Anhellim” Juliusza Słowackiego.
MHP: Ekspozycja pokazuje kilka wersji tego dzieła. Skąd one pochodzą?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Najbardziej znany obraz „Śmierć Ellenai” wisi w Sukiennicach i tam można go zawsze zobaczyć. My natomiast prezentujemy zaskakującą „Śmierci Ellenai” pochodzącą z Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych w Krakowie. Na tym obrazie, którego sceneria przedstawia syberyjską chatę, bohaterka siedzi na wprost widzów i patrzy im w oczy. Z innej perspektywy została ona ujęta na wypożyczonym z Fundacji Raczyńskich, działającej przy Muzeum Narodowym w Poznaniu, płótnie z 1907 r. Dziewczyna leży tu horyzontalnie, w perspektywicznym ujęciu od strony stóp na wzór obrazów Mantegna. To bardzo nowocześnie budowany obraz, efektownie oświetlony, o wyrafinowanej gamie barwnej. Pozowała mu do niego Maria Balowa.
MHP: Kim była ta modelka?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Prawdopodobnie największą miłością malarza i prawdziwą muzą, którą sportretował na wielu obrazach. To ona odwiodła go od przedstawiania martyrologicznego cierpienia. Dzięki niej jego twórczość stała się lżejsza, pojawiły się w niej fantazyjne, mitologiczne postaci: gorgony, harpie... W większości mają one twarz Marii, o czym będziemy mogli się przekonać wchodząc do sali, która podkreśla jej znaczenie dla twórczości artysty.
MHP: Co te mitologiczne postaci symbolizowały?
Urszula Kozakowska-Zaucha: W przypadku twórczości Malczewskiego nigdy nie możemy jednoznacznie powiedzieć, co one symbolizowały. Wyszły z głowy artysty, wkroczyły na podkrakowskie pola, tam zaprzyjaźniły się z pastuszkami. Ale one ich nie kusiły, to była raczej bezinteresowna, szczera przyjaźń. Kiedy jednak chimery spotkały na obrazach artystę, to dochodziło już do bardziej drapieżnych scen, stawały się kusicielkami, równocześnie przynosząc natchnienie, inspirację.
MHP: A jak artysta sam siebie przedstawiał na swoich dziełach?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Malczewski stworzył w sztuce polskiej najwięcej autoportretów. Przedstawiał siebie dosyć bezkrytycznie, nigdy się na nich nie starzał. Miał prawie zawsze ten sam wyraz twarzy - dumnego, pewnego swojej wielkości, stojącego ponad wszystkimi artysty.
Ale też puszczał do widzów oko, bo uwielbiał błazenadę, przebieranki, więc na tych autoportretach na przykład fartuch malarski, w który jest ubrany, przypomina zbroję. Cały czas kreował swoją osobę. Dopiero pod koniec życia stanął przed faktem przemijania.
MHP: Czy właśnie tej tematyce poświęcacie ostatnią część wystawy?
Urszula Kozakowska-Zaucha: Tak, w tej przestrzeni pokazujemy prezentowane na obrazach zmaganie się Malczewskiego z przemijaniem, koniecznością przekazania palety. Jego autoportrety gasną, są coraz bardziej wyciszone, nie jest już na nich dumnym artystą, ale żegnającym się ze swoją twórczością, starym człowiekiem. Zobaczymy tu takie obrazy jak „Powrót w rodzinne strony”. Malarz wraca na nim na marach do rodzinnego dworu. Widzimy też obrazy przedstawiające powrót sybiraków do ojczyzny, co świadczy o tym, że artysta pod koniec życia znowu sięgnął po patriotyczne wątki.
MHP: One musiały w nim ciągle tkwić, w końcu powiedział, że „Gdybym nie był Polakiem, nie byłbym artystą”.
Urszula Kozakowska-Zaucha: Miał zawsze tego świadomość. Ukształtował go polski duch, który przyniósł mu niezliczoną ilość tematów.
Rozmawiała: Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP