Przed 100 laty, 9 sierpnia 1913 r., w Grabanowie niedaleko Białej Podlaskiej urodził się Tadeusz Kotz, pilot, pułkownik Wojska Polskiego. W czasie II wojny światowej m.in. dowódca Dywizjonu 303 im. Tadeusza Kościuszki; zaliczany do grona polskich asów myśliwskich.
Tadeusz Kotz (Tadeusz Koc) urodził się 9 sierpnia 1913 r. w Grabanowie niedaleko Białej Podlaskiej, w rodzinie rolniczej.
Jako gimnazjalista zapisał się do szkoły szybowcowej przy Podlaskiej Wytwórni Samolotów. Latem 1934 r. odbył szkolenie na Hanriotach - samolotach produkcji francuskiej - w ramach Przysposobienia Wojskowego. Następnie, po maturze, wstąpił do Szkoły Podchorążych Rezerwy Lotnictwa w Dęblinie w celu odbycia obowiązkowej służby wojskowej.
Po rocznym kursie jako ochotnik przeniósł się do Szkoły Podchorążych Lotnictwa dla przyszłych oficerów zawodowych. W październiku 1937 r. uzyskał promocję na podporucznika pilota; przydzielono go do 161. eskadry myśliwskiej we Lwowie.
Tam, we wrześniu 1939 r., zastała go wojna. Brał udział w walkach w składzie lotnictwa armii „Łódź”. Udział w kampanii polskiej zakończył 17 września, kiedy to nieliczne ocalałe samoloty przedostały się do Rumunii.
Był trzynastym dowódcą najsłynniejszego polskiego dywizjonu. W tym czasie Dywizjon 303. wszedł w skład 142. skrzydła myśliwskiego RAF i stacjonował na lotnisku polowym w Horne, 40 km od Londynu. Jego zadania koncentrowały się wokół lotów bojowych poza Kanał La Manche, a zaliczały się do nich m.in. osłona wypraw bombowych oraz ostrzeliwanie i bombardowanie celów naziemnych.
Po opuszczeniu Polski został internowany, lecz szybko uciekł i przez Jugosławię przedostał się do Grecji. Stamtąd polskim statkiem „Pułaski” odpłynął do Marsylii. We Francji stacjonował w polskiej bazie niedaleko Lyonu. W maju 1940 r. wraz z 22 innymi pilotami pod dowództwem kpt. Tadeusza Rolskiego trafił do bazy w St. Etienne, skąd wrócił do Lyonu, aby kontynuować szkolenie. Po jego ukończeniu część pilotów przeleciała do Afryki. Dokładne losy Kotza w tym czasie pozostają nieznane.
Pod koniec czerwca 1940 r. przybył on do Liverpoolu, gdzie przeszedł szkolenie na sprzęcie brytyjskim. Następnie został skierowany do 303. Dywizjonu im. Tadeusza Kościuszki jako pilot nieoperacyjny, szlifujący swe umiejętności.
W lutym 1941 r. dołączył do pierwszego personelu formującego się w Acklington 317. Dywizjonu Myśliwskiego „Wileńskiego”. Na początku latał na starszych myśliwcach Hurricane, by z czasem przesiąść się do nowoczesnych Spitfire’ów. W tym czasie brał udział w nalotach na Francję, zapisując na swym koncie wiele zestrzeleń. Awansował na dowódcę eskadry „A” 308. Dywizjonu „Krakowskiego”.
Chwile grozy przeżył w lutym 1943 r., kiedy to w trakcie jednego z lotów nad Francją został zestrzelony. „Okazało się, że z lotu tego nie powrócił kpt. Tadeusz Koc. Wszyscy bardzo się tym zmartwili, bo Tadka lubiano nie tylko za jego zalety bojowe, ale również za poczucie humoru oraz za żarliwość w dyskusjach na różne tematy życiowe. Nikt nie widział momentu jego zestrzelenia” - pisał we wspomnieniach Wacław Król, as lotnictwa i uczestnik Bitwy o Anglię.
Jak się okazało, Kotzowi udało się wydostać z płonącego samolotu i wylądować ze spadochronem na kartoflisku, w pobliżu niemieckiego lotniska w St. Omer. Uratowany przez francuski ruch oporu trafił do Paryża, skąd przez St. Jean de Luz, Pireneje, San Sebastian i Madryt przedostał się do Gibraltaru. Stamtąd przeleciał do Anglii.
W sierpniu 1943 r. Kotz został przeniesiony do Dywizjonu 303., gdzie kontynuował loty nad Francją. W listopadzie przejął od kpt. Jana Falkowskiego stanowisko dowódcy „Kościuszkowców”.
Był trzynastym dowódcą najsłynniejszego polskiego dywizjonu. W tym czasie Dywizjon 303. wszedł w skład 142. skrzydła myśliwskiego RAF i stacjonował na lotnisku polowym w Horne, 40 km od Londynu. Jego zadania koncentrowały się wokół lotów bojowych poza Kanał La Manche, a zaliczały się do nich m.in. osłona wypraw bombowych oraz ostrzeliwanie i bombardowanie celów naziemnych.
Tadeusz Kotz został sklasyfikowany na 50 miejscu na liście polskich zwycięzców myśliwskich w II wojnie światowej. Wykonał 190 lotów nad teren nieprzyjaciela i 105 innych lotów operacyjnych, takich jak m.in. osłona konwojów morskich, poszukiwanie rozbitków na morzu, starty na przechwycenie celów powietrznych. Łączny czas jego lotów bojowych wyniósł 531 godzin.
Polski dywizjon pod dowództwem Kotza wziął też udział w długo oczekiwanej alianckiej inwazji na Francję, osłaniał z powietrza desant morski na plażach Normandii. Lotów niebezpiecznych, bo odbywających się na małej wysokości, a więc w dużym natężeniu ognia nieprzyjacielskiej obrony, było sporo. Dowódca dywizjonu był jednak w swoim żywiole, latał bardzo dużo, osobiście prowadząc dywizjon na najtrudniejsze i ryzykanckie misje.
Przygodę z dywizjonem Kotz zakończył 25 września 1944 r. Przez kolejny rok kształcił się w Wyższej Szkoły Lotniczej w Weston-super-Mare, a następnie m.in. sprawował funkcję oficera łącznikowego i odpowiadał za szkolenia pilotów.
Po demobilizacji w 1948 r. wyemigrował do Kanady, gdzie mieszkał do końca życia. Zmarł 3 czerwca 2008 r. w Collingwood, w wieku 94 lat.
Tadeusz Kotz został sklasyfikowany na 50 miejscu na liście polskich zwycięzców myśliwskich w II wojnie światowej. Wykonał 190 lotów nad teren nieprzyjaciela i 105 innych lotów operacyjnych, takich jak m.in. osłona konwojów morskich, poszukiwanie rozbitków na morzu, starty na przechwycenie celów powietrznych. Łączny czas jego lotów bojowych wyniósł 531 godzin.
W uznaniu zasług Kotz został odznaczony Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari, czterokrotnie Krzyżem Walecznych, brytyjskim Zaszczytnym Krzyżem Lotniczym (ang. Distinguished Flying Cross) i wieloma innymi medalami wojennymi. (PAP)
mjm/ wmk/ mlu/