Dzieci uchodźców z Ukrainy dadzą sobie radę w polskiej szkole – uważa współpracująca ze Szkołą Języka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach dr Agnieszka Tambor.
Jej zdaniem kluczowa jest postawa i wiedza nauczycieli oraz wsparcie polskich kolegów, którzy powinni stać się przewodnikami nowych uczniów po świecie polskiej edukacji.
W czwartek minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek poinformował na konferencji w Opolu, że w polskim systemie oświaty są 153 tys. dzieci z Ukrainy. Dołączają one do już istniejących grup i klas lub uczą się w oddziałach przygotowawczych, składających się wyłącznie z ukraińskich dzieci nieznających polskiego.
"Te dzieci dadzą sobie radę w polskiej szkole" – jest przekonana dr Agnieszka Tambor. "Musimy tylko podejść do nich bardzo empatycznie. Duży nacisk powinien być położony na integrację dzieci – ważne jest pokazanie polskim uczniom, że to oni mają się stać przewodnikami po świecie nauki ukraińskich kolegów, że mogą im pomagać w różnych rzeczach" – dodaje.
Specjalistka zaznaczyła, że podczas zajęć w oddziałach przygotowawczych, a także dodatkowych lekcji języka polskiego, do których mają prawo wszystkie cudzoziemskie dzieci rozpoczynające naukę w polskiej szkole, nacisk powinien być położony przede wszystkim na uczenie języka edukacji szkolnej, aby uczniowie jak najszybciej mogli w pełni uczestniczyć w lekcjach innych przedmiotów – matematyki, biologii czy fizyki.
"Wbrew pozorom to może się udać szybciej niż na języku polskim, bo np. na matematyce trzeba opanować pewien zakres komend i pojęć, a treść tego przedmiotu jest przecież międzynarodowa" – wskazuje dr Tambor.
Jej zdaniem lektury szkolne dzieci uchodźców, nieznające polskiego lub znające go bardzo słabo, powinny czytać w ojczystym języku, dobrym rozwiązaniem jest też oglądanie ekranizacji. Kolejnym krokiem może być korzystanie z audiobooków i nagrań zamieszczonych w internecie.
"Słuchanie jest sprawnością osiągalną łatwiej i szybciej niż czytanie. Dzieci mogą też czytać sobie podczas lekcji nawzajem, w parach polsko-ukraińskich" – sugeruje ekspertka.
W ukraińskiej podstawie programowej są również polskie utwory, m.in. "Sonety krymskie" i "Świtezianka" Adama Mickiewicza, a także "Ogniem i mieczem" Henryka Sienkiewicza.
Aby ułatwić ukraińskim uczniom integrację i wesprzeć nauczycieli, Szkoła Języka i Kultury Polskiej Uniwersytetu Śląskiego uruchomiła wirtualną świetlicę literacką, gdzie czytana jest i omawiana polska literatura. Organizowane są także szkolenia metodyczne dla nauczycieli. Udostępniany jest również zapis tych spotkań na projektowym kanale Polska Półka Filmowa dla osób, które nie mogły w nich uczestniczyć na żywo.
Według dr Agnieszki Tambor polscy nauczyciele z dużą otwartością i zaangażowaniem podeszli do wyzwania, z jakim przyszło im się zmierzyć w związku z wojną na Ukrainie.
"W ciągu trzech tygodni na prowadzone przez nas szkolenia i warsztaty zapisało się ponad tysiąc osób. Są one bardzo zainteresowane nowymi technikami i metodami pracy z uczniami z Ukrainy. Myślę, że polska szkoła może nawet skorzystać na tej sytuacji, bo pojawią się nowe sposoby nauczania, stanie się też bardziej interkulturowa" – przypuszcza Agnieszka Tambor.
Zdaniem dr Tambor obowiązek przystępowania ukraińskich dzieci do przewidzianych dla ich wieku w polskim systemie edukacji egzaminów – jak matura lub egzamin ósmoklasisty – nie jest w tym roku dobrym rozwiązaniem.
"Żeby swobodnie operować językiem – nawet tak podobnym do ojczystego jak polski do ukraińskiego – potrzeba przynajmniej kilku miesięcy. Myślę jednak, że ta kwestia być może zostanie rozwiązana inaczej" – ma nadzieję dr Agnieszka Tambor. (PAP)
Autorka: Anna Gumułka
lun/ joz/