W Galerii Plenerowej Muzeum Łazienki Królewskie otwarto w poniedziałek wystawę „Ukraina. Wojna w Europie”, która na kilkunastu planszach przedstawia prowadzoną od lutego przez Rosję wojnę przeciwko Ukrainie: okrucieństwa, jakich dopuszczają się rosyjscy żołnierze, bohaterstwo obrońców i genezę agresji.
Wystawa została stworzona przez Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej na zlecenie Ministerstwa Kultury i Polityki Informacyjnej Ukrainy. Ze strony polskiej partnerami wystawy były Muzeum Historii Polski oraz Muzeum Łazienki Królewskie.
Wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński przypomniał, że "na Ukrainie trwa wojna, a Federacja Rosyjska napadła na suwerenny kraj". "Wojna przynosi codziennie wielkie ofiary, ofiary przede wszystkim wśród ludności cywilnej, ale także wśród bohaterskich obrońców Ukrainy. Cały cywilizowany świat jest dzisiaj z Ukrainą. My też jesteśmy z Ukrainą. Putin urządza defilady, my otwieramy wystawę przygotowaną przez naszych ukraińskich braci, ukraiński Instytut Pamięci Narodowej" - podkreślił Gliński.
Zaznaczył, że "mamy obowiązek świadczenia o tym, co się dzieje na Ukrainie". "Na Ukrainie dzieją się zbrodnie wojenne. Ta wystawa obrazuje tę wojnę" - dodał.
Jak mówił, "przerażający jest fakt, że dwóch ukraińskich fotoreporterów wojennych, którzy są autorami tych zdjęć już nie żyje, zginęli na wojnie".
Minister kultury wskazał, że "Ukraina walczy za nas wszystkich, za Polskę, za Europę, za cały świat". "Musimy być dzisiaj z Ukrainą. Pamiętajmy, że ta wojna trwa. Najgorsze jest przyzwyczajenie, obojętność wobec tego, że ta wojna postępuje powoli. Nie, codziennie są zabijani niewinni ludzie. Musimy o tym pamiętać, musimy o tym mówić. Ta wystawa jest po to, żeby o tym mówić, żebyśmy się nie uspokajali. Nie ma czasu na to, żeby mówić, że ta wojna jest daleko, że to nie jest nasza sprawa. To jest nasza sprawa. To jest sprawa całej naszej cywilizacji. To jest czas przełomowy, który restrukturyzuje świat współczesny. Musimy o tym pamiętać" - wskazał wicepremier.
Odnosząc się do tego, że wystawa będzie prezentowana też w innych krajach, m.in. w Niemczech, powiedział: "mam nadzieję, że Berlin też zacznie się przyzwoicie zachowywać, bo to już jest nie do zniesienia, co tam się dzieje. Skoro zabrania się prezentowania flag ukraińskich w momencie, kiedy naród ukraiński jest mordowany, kiedy są zbrodnie wojenne na Ukrainie dokonywane to znaczy, że ktoś z polityków niemieckich już zupełnie oszalał. Oni są współodpowiedzialni za wojnę na Ukrainie. To oni doprowadzili do tego, że Putin się tak bardzo wzmocnił i postanowił czynić to, co czyni. Najwyższy czas, żeby ci wszyscy politycy, którzy udają, że tam nic nie dzieje, zmienili zdanie".
Dyrektor Muzeum Historii Polski Robert Kostro powiedział, że jest to nietypowy projekt w trzech aspektach. "Po pierwsze dlatego, że to nie my jesteśmy autorami wystawy. Zwykle to my tworzymy wystawy, tutaj nasi partnerzy ukraińscy przygotowali wystawę, my ją przetłumaczyliśmy, zaadaptowaliśmy do polskich potrzeb. Druga kwestia, to jest wystawa, która dot. tematyki współczesnej. Zazwyczaj historycy zajmują się rzeczami, które w jakimś sensie się +odleżały+, przynajmniej kilkadziesiąt, kilkaset lat. Ta wystawa pokazuje to, co się dzisiaj dzieje, na naszych oczach. Obserwujemy to w internecie, telewizji, mediach. Po trzecie, wystawa budzi zainteresowanie, ale wolałbym jej nie robić, żebyśmy nie byli wszyscy w takiej sytuacji, w jakiej dzisiaj jesteśmy" - wyjaśnił Kostro.
Zaznaczył, że to zaangażowanie jest spowodowane poczuciem, że "trzeba coś zrobić, że nie można bezsilnie przyglądać się temu, jak za naszą wschodnią granicą giną niewinni ludzie".
"Zapraszając w to miejsce, chcemy pokazać prawdę, która jest dla wszystkich teraz konieczna, żeby ją sobie wyobrazić, żeby ją sobie zwizualizować" - powiedziała Marianna Otmianowska, zastępca dyrektora Muzeum Łazienki Królewskie. Podkreśliła, że "nie możemy uciekać od tego, co zostało zaprezentowane".
Jana Kryvobok, reprezentująca Ambasadę Ukrainy w Polsce, przekazała Polakom wyrazy wdzięczności za to, że wspierają jej kraj i że Ukraina nie została pozostawiona sama sobie.
Jak mówiła, "nie możemy zapomnieć o strasznych rzeczach, które czynią na Ukrainie rosyjscy żołnierze". "Oczywiście, ciężko o tym mówić i ciężko patrzeć na zdjęcia, filmy z Ukrainy, ale nie możemy o tym nie mówić, dlatego dziękujemy wszystkim, którzy nam pomagają i wspierają, żeby ten nasz głos, narodu ukraińskiego, było słychać na całym świecie" - dodała.
Organizatorzy wystawy podkreślają, że zależy im na tym, by prawda o zbrodniach przeciwko ludzkości, które rosyjscy żołnierze popełniają w Ukrainie, dotarła do mieszkańców Europy. Chcą też zwrócić uwagę na rosyjskie mity propagandowe rozpowszechniane w zachodnich mediach, takie jak ten o "jedynym narodzie", który rzekomo tworzą Rosjanie, Ukraińcy i Białorusini. Ekspozycja pokazuje także, jak autorytarny reżim Putina stopniowo niszczył demokrację i wolność słowa w Rosji oraz prowadził politykę odbudowy imperium na wzór Związku Sowieckiego.
Wystawa w niedzielę była otwierana w Kijowie, w poniedziałek jest prezentowana w Warszawie i Wilnie, a 16 maja będzie pokazywana w Niemczech, m.in. Berlinie, i Frankfurcie. Pokazy są też planowane w Brukseli i innych miastach.
Wystawa została przygotowana w językach ukraińskim, polskim, litewskim, niemieckim i angielskim. Wersję polską można będzie oglądać w Warszawie do 30 maja. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/ dki/