„Smok Wawelski” Bronisława Chromego stoi na Wawelu od 50 lat. Z okazji jubileuszu słynnej rzeźby, w ogrodach królewskich otwarto wystawę animalistycznych prac artysty. „Mamy tu kilka rzeźb większego formatu, takich jak +Piejące koguty+, +Kozioł+, +Owieczki+, +Żurawie+ i +Flamingi+. Jest też spora gromada mniejszych prac, głównie przedstawiających ptaki. Znalazły się wśród nich +Bażanty+, +Sowy+, +Perkozy+. Nie zabrakło też +Żółwi+, +Żab+ i +Ryb+ oraz +Charta afgańskiego+” - mówi kuratorka wystawy „Smoczy ogród. Bronisław Chromy na Wawelu”, a zarazem córka twórcy, Grażyna Chromy-Rościszewska. Ekspozycję można oglądać do 30 września 2022 r.
MHP: Stojąca pod Wawelem rzeźba „Smoka Wawelskiego”, autorstwa Bronisława Chromego, została stworzona dokładnie 50 lat temu. Czy to prawda, że znany większości polskich dzieci „Smok”, pierwotnie miał być fontanną?
Grażyna Chromy-Rościszewska: Tak, to prawda. W 1964 r. został ogłoszony konkurs na fontanny dla Krakowa. Bronisław Chromy w konkursie zdobył trzy pierwsze nagrody, w tym za projekt fontanny w formie smoka. Kiedy rzeźba była już gotowa, pracownię ojca odwiedził ówczesny prezydent miasta Zbigniew Skolicki, który uznał, że musi ona stanąć u stóp wzgórza wawelskiego. Udało mu się przekonać do tego pomysłu ówczesnego dyrektora Zamku Królewskiego na Wawelu, profesora Jerzego Szablowskiego i w ten sposób przed wejściem do Smoczej Jamy od pięćdziesięciu lat stoi „Smok Wawelski”.
W pierwotnej wersji miał on tryskać z paszczy wodą, pochodzącą z pobliskiej sadzawki. Jednak w pewny momencie zmieniła się koncepcja i smok zieje ogniem. Natomiast na placu Wolnica, gdzie pierwotnie miał się znajdować „Smok”, stanęło inne dzieło Bronisława Chromego – fontanna „Trzej Grajkowie”, którą można oglądać do dzisiaj.
MHP: Czy rzeźbę „Smoka Wawelskiego” można uznać za preludium wystawy pt. „Smoczy ogród. Bronisław Chromy na Wawelu”, która znajduje się w ogrodach królewskich?
Grażyna Chromy-Rościszewska: Jak najbardziej, choćby z tego powodu, że 50-lecie powstania tego pomnika stało się bezpośrednim pretekstem do tego, by pokazać dzieła mojego ojca na Wawelu. Tak naprawdę zwiedzanie tej wystawy najlepiej zacząć od spaceru wokół wzgórza wawelskiego, ponieważ dookoła niego możemy spotkać kilka innych dzieł artysty. Najstarsze „Sowy” znajdują się na Plantach. Niedaleko jest też „Pies Dżok” czy pomnik „Żołnierzy Polski Walczącej”.
MHP: Wawelska wystawa składa się z rzeźb przedstawiających zwierzęta i ptaki. To był zdaje się jeden z ulubionych tematów pani ojca.
Grażyna Chromy-Rościszewska: Zgadza się, choć podejmował on też szereg innych tematów. Ważny był dla niego nurt martyrologiczny, inspirowany jego przeżyciami wojennymi. Należy do niego „Ściana Śmierci”, która upamiętnia ofiary obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Tematyka ta powracała często w twórczości ojca, kiedy trwała zimna wojna i istniało poważne zagrożenie użycia broni atomowej. Na Biennale w Wenecji w 1986 r. zaprezentował „Stalaktyt atomowy”.
Tematem, który również bardzo go pasjonował, był kosmos. Jednak prace związane ze zwierzętami traktował najbardziej osobiście. Urodził się na wsi, a natura go inspirowała. Rzeźby zwierząt powstawały więc od najwcześniejszych lat. Najpierw były one bardzo uproszczone, jak owieczki stojące do dzisiaj przed Uniwersytetem Rolniczym w Krakowie. Później ewoluowały w bardziej skomplikowane formy.
MHP: Łączą się w nich dwa charakterystyczne dla Bronisława Chromego materiały: metal i kamień.
Grażyna Chromy-Rościszewska: Tak, to był jego autorski sposób łączenia kamieni-otoczaków z górskich rzek z płynnym metalem, dzięki czemu uzyskiwał niesamowite efekty. Wyszukiwał naturalne kamienie, których formę wystarczyło uzupełnić, by ożyły i zmieniły się w jego charakterystyczne zwierzaki. Uzupełniał je tylko o różne elementy, dzięki którym one ożywały i żyją do dziś.
MHP: Jakie zwierzęta możemy spotkać na wzgórzu wawelskim?
Grażyna Chromy-Rościszewska: Mamy tu kilka rzeźb większego formatu, takich jak „Piejące koguty”, „Kozioł”, „Owieczki”, „Żurawie” i „Flamingi”. Jest też spora gromada mniejszych prac, głównie przedstawiających ptaki. Znalazły się wśród nich „Bażanty”, „Sowy”, „Perkozy”. Nie zabrakło też „Żółwi”, „Żab” i „Ryb” oraz „Charta afgańskiego”. Najbardziej efektowną rzeźbą na wystawie jest „Paw”, który przy wejściu do ogrodów dumnie prezentuje swój ogromny ogon.
MHP: Rzeźby te świetnie wkomponowały się kolorystycznie w mury otaczające ogrody, a także w tutejszą roślinność. Ale można je spotkać także w Autorskiej Galerii Bronisława Chromego, mieszczącej się w parku Decjusza. Co tam zobaczymy?
Grażyna Chromy-Rościszewska: Większość rzeźb, które widzimy na wystawie na Wawelu, przywędrowała właśnie z tej galerii. Ojciec stworzył ją 26 lat temu, przebudowując zdewastowaną muszlę koncertową. Miejsce to powstało po to, by miał gdzie eksponować swoje dzieła. A był nie tylko rzeźbiarzem, w późniejszych latach zaczął też malować. Malarstwem oraz rysunkiem zajmował się w naszym letnim domu na Mazurach.
W galerii prezentujemy cykl obrazów „Nałogowcy” oraz inspirowane mazurską naturą pejzaże, z których wyłaniają się sylwetki koni, pegazów, czapli czy też żurawi brodzących po mokradłach. Obejrzeć można również rysunki wykonywane w technice suchego pędzla, których tematem często były motywy znane z prac rzeźbiarskich ojca.
Był też znakomitym medalierem i te prace eksponujemy również w podziemiach galerii. Z kolei spacerując po parku Decjusza, możemy spotkać jego „Owieczki”, „Flamingi”, „Żurawie” oraz pomnik „Chopina”.
MHP: Jacy artyści inspirowali Bronisława Chromego?
Grażyna Chromy-Rościszewska: Ojciec wyszedł z pracowni Xawerego Dunikowskiego. Profesor miał bardzo silną osobowość i tak naprawdę wielu jego studentów nigdy się nie uwolniło spod jego wpływu.
Bronisław Chromy postawił jednak na indywidualność. Stało się to już wtedy, kiedy Dunikowski skrytykował jedną z jego akademickich prac. Równocześnie zwrócił uwagę na niepozorną, małą rzeźbę martwego konia, twierdząc, że sztuka polega właśnie na takich osobistych pracach. I choć rzeczywiście w pierwszym okresie można u ojca dostrzec wpływy współczesnych artystów, na przykład podobieństwo do Giacomettiego, to widać, że szybko odnalazł swój indywidualny styl.
MHP: Zanim Bronisław Chromy zaczął studiować rzeźbę w ASP, pracował w odlewni artystycznej. Czy to tam dostrzeżono jego talent?
Grażyna Chromy-Rościszewska: Stało się to w momencie, kiedy na prośbę starszego brata wykonał portret mojego dziadka na jego nagrobek. Ta rzeźba została zauważona przez znanego rzeźbiarza Karola Hukana, dzięki któremu ojciec też został rzeźbiarzem. Skierowano go najpierw do Liceum Plastycznego, a później na Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Dzięki temu możemy cieszyć się dziś wystawą „Smoczy ogród. Bronisław Chromy na Wawelu”.
Rozmawiała Magda Huzarska-Szumiec
Źródło: MHP