Rozmowy o wizycie bez zapytania o zgodę Moskwy, entuzjazm w Polsce i 300 tys. ludzi na trasach przejazdu, a w tle rozmowy o ogromnych pieniądzach. Taka była pierwsza wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce. Dokładnie 50 lat temu do Warszawy przyleciał Richard Nixon. Był pierwszym z 9 przywódców USA, którzy odwiedzili nasz kraj.
Dolary ważniejsze od Moskwy
Oficjalnie w polskich dokumentach zapisano, że z propozycją wizyty wystąpiła strona amerykańska, ale było to tylko dyplomatyczne mydlenie oczu. Na tym by Nixon odwiedził nasz kraj bardzo zależało przede wszystkim Edwardowi Gierkowi. Niezbyt jeszcze zasiedziały I sekretarz PZPR szukał pieniędzy na swój gospodarczy program, rozwoju kraju. „Chodzi chyba o to, żeby Nixon podczas wizyty w Warszawie potrząsnął workiem dolarów” – złośliwie w dziennikach podsumowywał Mieczysław Rakowski.
Tajemnicą pozostawało tylko ile chce wyciągnąć Gierek, w kuluarowych rozmowach polskich partyjnych notabli pojawiała się suma 600 mln. dol. „Zagadnąłem Gierka na ten temat. Zdziwił się, gdy mu wspomniałem ową sumę: Ile mówicie? Tylko 600 mln dol.? Mam zamiar poprosić o 3,5 mld dol.” – pisał w książce „Byłem doradcą Gierka” Zdzisław Rurarz, bliski współpracownik I sekretarza ds. ekonomii.
Gierkowi tak zależało na wizycie, że swoich planów nie skonsultował nawet z Moskwą.
Gierkowi tak zależało na wizycie, że swoich planów nie skonsultował nawet z Moskwą. Pierwsze rozmowy odbyły się pod koniec 1971 r. Dwa miesiące później ambasador ZSRS pytał stronę polską o „plotki” na temat wizyty Nixona! I na tym nie koniec, bo minister spraw zagranicznych Stefan Olszowski polecił poinformować ambasadora, że „sprawa wizyty Nixona nie była dotychczas rozważana i nie ma żadnych decyzji w tej sprawie”. Ostatecznie to Amerykanie zapytali ambasadę ZSRS o to, czy władze Związku Sowieckiego mają coś przeciwko wizycie. Odpowiedź musiała być negatywna, bo Nixon wylądował w Warszawie. Notabene do Polski przyleciał prosto z Moskwy.
To była jego druga wizyta w Polsce. W 1959 r. odwiedził ją jako wiceprezydent (nawiasem mówiąc Nixon chciał przyjechać jako osoba prywatna do Polski także w 1967 r., ale ówczesna ekipa Władysława Gomułki, odmówiła mu wizy!). Obie wizyty miały jedną cechę wspólną – entuzjazm mieszkańców. Komunistyczne władze szacowały, że za pierwszym razem na trasie przejazdów prezydenta zgromadziło się 50 tys. 13 lat później witających było 6 razy więcej!
Ambasada USA napisała nawet, że nie sposób oszacować liczby osób na ulicach. Prezydent odwiedził m.in. odbudowane Stare Miasto, przy okazji przekazując czek na 100 dolarów na odbudowę Zamku Królewskiego. Złożył też wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza. Tam doszło do złamania protokołu, o czym można usłyszeć w materiale filmowym zmontowanym na wewnętrzne potrzeby Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. „Po złożeniu wieńca, wbrew przyjętym uprzednio ustaleniom, prezydent Nixon podszedł do licznej grupy osób przybyłych na plac Zwycięstwa i wymieniał z nimi uściski dłoni. Ten chwyt propagandowy często stosowany przez amerykańskich polityków i dyplomatów, a mający znamionować bezpośredniość, spowodował zakłócenie porządku uroczystości”.
Warto dodać, że władze by zapobiec przykrym incydentom postanowiły wywieźć z Warszawy do Poznania część studentów zagranicznych, bowiem „odnotowano indywidualne przygotowania o charakterze prowokacyjnym wśród studentów afrykańskich, arabskich i latynoamerykańskich”. Zabezpieczony został też „niepewny element polski”. „Jak przyjechał Nixon to odsiedziałem 48 godzin w ramach zabezpieczania wizyty. Zresztą wszyscy "z Marca" siedzieli, co byli już na wolności” – wspominał uczestnik protestów studenckich Paweł Miklasz.
W czasie wizyty Nixon spotkał się dwukrotnie z Gierkiem i raz z premierem Piotrem Jaroszewiczem. Polskie władze robiły wszystko, by oczarować prezydenta i te starania najwyraźniej przyniosły efekt. „Żaden kraj na świecie nie ucierpiał tyle wskutek wojny co Polska. Twarze ludzi, którzy tak serdecznie witali nas, wyrażały w wymowny sposób historię cierpień przeszłości i nadzieję na pokój w przyszłości” – mówił Nixon po powrocie do USA przed Kongresem.
Ale dla Gierka i jego ekipy ważniejsze były sprawy finansowe. „Jeśli chodzi o pobyt Nixona w Polsce, to nasi są bardzo zadowoleni. Nixonowi przedstawiono konkretne propozycje kredytów amerykańskich. Zostały przyjęte” – podsumował Rakowski. Dzięki wizycie utworzona została Polsko-Amerykańska Komisja ds. Handlu.
Kto wyzwolił Auschwitz, wizyta prezydenta Forda
„Czy można zapalić?” - zapytał Gerald Ford, tuż po przylocie do Warszawy. To ponoć były pierwsze słowa prezydenta do I sekretarza PZPR.
Następca Nixona przybył do Warszawy pod koniec lipca 1975. Najtrudniejsze wcale nie było zaproszenie prezydenta, a połączenie wizyty w Polsce z innymi punktami podróży amerykańskiego przywódcy. Waszyngton chciał, by Ford odwiedził w czasie tej samej wyprawy także Jugosławię i Rumunię. Ale Warszawa – jak napisał Rakowski nie chciała znaleźć się„w towarzystwie neutrała (Jugosławia) i bękarta wspólnoty (Rumunia)”. Polska odrzuciła też pomysł łączenia wizyty ze Szczytem NATO, lub spotkaniem z prezydentem Egiptu. Wreszcie znalazł się dobry pretekst – podpisanie w Helsinkach Aktu końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Ford pierwszy dzień wizyty spędził w Warszawie.
Drugiego dnia prezydent poleciał do Krakowa i Oświęcimia. Po tym jak Ford z Gierkiem odwiedzili obóz zagłady w Auschwitz, w świat poszła niezwykła plotka.
Niemiecki „Die Welt” opublikował rzekomą rozmowę obu przywódców. Wg. niemieckiego dziennika Gierek powiedział gościowi, że był więźniem obozu przez 4 lata, a wyzwolili go Amerykanie! W rzeczywistości I sekretarz całą wojnę spędził w Belgii, a dziennikarz pomylił Gierka z dyrektorem Muzeum w Oświęcimiu. To jego Niemcy pod koniec wojny przenieśli z Auschwitz do obozu w głąb Niemiec. Artykuł wywołała ostrą reakcję dyplomatyczną.
Pobyt w Oświęcimiu zrobił na Fordzie wstrząsające wrażenie, o czym pisał później w pamiętnikach. A strona polska oceniła, że „złożenie hołdu pamięci ofiar obozu koncentracyjnego przez Prezydenta USA w przededniu KBWE – i po wizycie w RFN – będzie miało szczególną wymowę polityczną”.
Pobyt w Oświęcimiu zrobił na Fordzie wstrząsające wrażenie, o czym pisał później w pamiętnikach. A strona polska oceniła, że „złożenie hołdu pamięci ofiar obozu koncentracyjnego przez Prezydenta USA w przededniu KBWE – i po wizycie w RFN – będzie miało szczególną wymowę polityczną”.
Dwa lata później do Polski przyleciał kolejny amerykański przywódca. Dla Jimmi’ego Cartera, który wśród bliskich współpracowników miał dwóch Polaków (Zbigniewa Brzezińskiego i Edmunda Muskie-Marciszewskiego), była to jedna z pierwszych wizyt zagranicznych. To była trzecia i ostatnia wizyta głowy amerykańskiego państwa w PRL.
Popatrzcie na Polskę
Na kolejną trzeba było czekać niemal 12 lat. Wówczas to w Warszawie wylądował Georga Busha Senior. Podobnie jak w przypadku Nixona, była to jego druga wizyta w naszym kraju. On również odwiedził wcześniej Polskę jako wiceprezydent. W czasie tamtej wizyty spotkał się m.in. z Lechem Wałęsą. Razem odwiedzili kościół św. Stanisława Kostki w Warszawie i złożyli kwiaty na grobie ks. Jerzego Popiełuszki. „Ja i Wałęsa złożyliśmy mały sztandar ‘Solidarności’ na grobie księdza męczennika, następnie weszliśmy do kościoła. Znaki, symbole ‘Solidarności’ i dosłownie tysiące ludzi wołających ‘Niech żyje Reagan, niech żyje George Bush’, lecz przede wszystkim wołających ‘Niech żyją Stany Zjednoczone’” – wspominał później w Waszyngtonie.
Jego pierwsza oficjalna wizyta jako prezydenta przypadła na czas przełomu. Odwiedził Polskę miesiąc po wyborach 4 czerwca. „Dziś do tych, którzy myślą, że nadzieje mogą być trwale stłamszone, mówię: niech patrzą na Polskę! Tym, którzy uważają, że wolność może być na zawsze odebrana, mówię: niech patrzą na Polskę! Do tych, którzy myślą, że marzenia mogą być trwale stłumione, mówię: popatrzcie na Polskę” – mówił pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku. Po raz ostatni starszy z Bushów przyleciał do Polski w 1992 r.
Dwukrotnie w Polsce w 1994 i 1997 r . był następca Busha – Bill Clinton. Podczas obu wizyt mówił o wstąpieniu Polski do NATO. „Witam was, Czechów i Węgrów jako przyszłych członków NATO i sojuszników USA” – mówił za drugim razem na placu Zamkowym w Warszawie.
George W. Bush junior w Polsce był trzykrotnie. Pierwszy raz w 2001 r. „Nie mówmy o Wschodzie i Zachodzie. To był stary podział. Nie był to fakt geograficzny, lecz fakt przemocy. Naszym celem jest wytrzeć fałszywe linie, które dzieliły Europę przez zbyt długi czas" – mówił na Uniwersytecie Warszawskim. Bush odwiedził też Polskę w 2003 i 2007 r. Także trzykrotnie do Polski przylatywał Barack Obama – w 2011, 2014 i 2016 r. W czasie drugiej z wizyt zadeklarował zwiększenie obecności wojskowej USA w regionie, którego wartość szacował na 1 mld dol. „Nasze zaangażowanie w bezpieczeństwo Polski, jak również i w bezpieczeństwo sojuszników z Europy Środkowo-Wschodniej jest kamieniem węgielnym naszego własnego bezpieczeństwa i jest dla nas rzeczą absolutnie świętą" – mówił. Listę prezydenckich wizyt w Warszawie zamykają przyjazdy Donalda Trumpa w 2017 r. i Joe Bidena z marca tego roku. W sumie prezydenci Stanów Zjednoczonych odwiedzili Polskę piętnastokrotnie.
Łukasz Starowieyski
MHP