Na prezentowanej w Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce wystawie „Ze snu czy z ducha? Fantastyczne malarstwo Teofila Ociepki” widzowie zobaczą m.in. wyimaginowane pejzaże, z bujnie przedstawionym światem roślin i zwierząt.
Magda Huzarska-Szumiec: W posiadaniu Muzeum Żup Krakowskich jest jeden z obrazów Teofila Ociepki, zatytułowany „Kopalnia”. Czy to on był punktem wyjścia wystawy tego artysty w Wieliczce?
Klementyna Ochnik-Dudek: Tak, a szczególnie wątki fantastyczne, jakie możemy na nim zaobserwować. Na pierwszy rzut oka przedstawia on kopalnię, w której pracują górnicy, wykorzystując bardzo realistycznie pokazane narzędzia, takie jak kombajn ścianowy czy wagoniki. Ale ten realizm w pewnej chwili zostaje zakłócony przez różne dziwne stwory. Patrząc na obraz od razu nasuwa się pytanie, co obok górników robią dinozaury i smoki? Znając twórczość Teofila Ociepki wiemy, że są to bardzo charakterystyczne motywy dla jego malarstwa. Postanowiłam je pokazać w szerszym zakresie, zapraszając do współpracy Muzeum Śląskie. Dzięki temu w Wieliczce można zobaczyć inne prace artysty, przedstawiające bogaty świat jego wyobraźni.
Magda Huzarska-Szumiec: Skąd w twórczości Teofila Ociepki wzięły się wątki fantastyczne?
Sonia Wilk: W dużej mierze z biografii artysty. Ociepka wzrastał w rodzinie o tradycjach górniczych, chociaż sam górnikiem nigdy nie był. Pracował wprawdzie w kopalni „Wieczorek”, ale na powierzchni – jako maszynista elektrowni. Wszystkie fantastyczne stworzenia i osoby jak Skarbnik czy Utopiec wziął z ludowej mitologii śląskiej. Był wychowywany przez dziadka, który opowiadał różne baśnie, bajdy, legendy, historie o stworzeniach, które żyją w równoległym z naszym świecie. Z biegiem czasu nałożyło się to na jego zainteresowania ezoteryczne, z którymi się zetknął przebywając podczas I wojny światowej na froncie południowym, w Transylwanii. Kiedy trafił do lazaretu, przeczytał książkę Athanasiusa Kirchera „Siedemdziesiąt dwa imiona Boże” i to go natchnęło do poszukiwań, a także wzmogło jego zainteresowania wiedzą tajemną. Spotkał się ze szwajcarskim ezoterykiem Filipem Hohmannem, który odtąd stał się mistrzem i duchowym przewodnikiem malarza. Ciągle podkreślał, że świat, który odbieramy zmysłami, nie jest jedynym istniejącym światem.
Magda Huzarska-Szumiec: Jak narodził się Ociepka-malarz?
Sonia Wilk: To był przypadek. Ociepka chciał zostać muzykiem, ale jego duchowy mistrz stwierdził, że powinien zająć się malarstwem. Mistrz miał rację, bo już pierwsze jego rysunki, powstałe w latach 30., wskazywały na to, że ma talent. Początkowo jego obrazy technicznie były nieudolne, ponieważ nie znał technologii malarstwa olejnego, wykonywał je temperami, a pokrywał steryną, żeby wyglądały, jakby były zawerniksowane. Dopiero gdy poznał Izabelę Czajkę-Stachowicz nauczył się warsztatu malarza. Odkąd została jego mecenasem, Ociepka zaczął pojawiać się w kolekcjach polskich i zagranicznych. Działo się to już w latach 50.
Magda Huzarska-Szumiec: Jakie obrazy Ociepki znalazły się na wystawie?
Klementyna Ochnik-Dudek: Zgodnie z jej tytułem „Ze snu czy z ducha?” próbujemy odpowiedzieć na pytanie, jaka jest geneza twórczości Ociepki. Pokazywane prace uwypuklają baśniowość i senne fantazje, których w jego twórczości nie brakuje. Najwięcej prezentujemy jego wyimaginowanych pejzaży, z bujnie przedstawionym światem roślin i zwierząt. Tak jak na obrazie „Dżungla średnia”, gdzie widzimy krajobraz górski i zwierzęta takie jak lew czy jeżozwierz. Są one tutaj w groźnej interakcji z drapieżnym kotem. To wszystko miało wskazywać na poszukiwania artysty, który w ten sposób chciał przedstawić walkę dobra i zła, mroku i ciemności. Bo obrazy Ociepki są niezwykle barwne i tak fantazyjne, że mogą podobać się wszystkim, ale równocześnie mają w sobie coś głębszego, jakieś ukryte treści, na co wpłynęło jego spotkanie z okultyzmem i ezoteryką.
Magda Huzarska-Szumiec: A jakie ukryte treści możemy znaleźć na tych obrazach?
Sonia Wilk: Najlepiej prześledzić to na konkretnym dziele, takim jak „Góra prawdy”. Jego tytuł nawiązuje do nazwy jednego z ezoterycznych towarzystw szwajcarskich. Widzimy tu dominującą nad wszystkim górę, która mi osobiście kompozycyjnie przypomina „Wieżę Babel” Bruegla. U jej stóp toczy się normalne życie, ktoś biesiaduje, ktoś się bije, ktoś całuje. Ta prawda, która znajduje się na szczycie góry, zupełnie nie leży w kręgu zainteresowań tych ludzi. Może też dlatego, że niełatwo jest ją zdobyć. By do niej dotrzeć, trzeba wspiąć się po stopniach pewnego wtajemniczenia ezoterycznego. Na dodatek ta prawda oddzielona jest od zwykłych zjadaczy chleba obłokiem. Jeśli się przejdzie przez niego, to widać ją w postaci Trójcy świętej. Mamy tu Boga Ojca przedstawionego jako obłok, Ducha Świętego jako gołębicę i Chrystusa, którego symbolizuje krzyż. Jest też wąż jako znak nieśmiertelności. Osoba, która dąży do doskonałości, musi wyzbyć się wszystkiego i być naga, jak nagi jest człowiek na obrazie, który chce wspiąć się po tej górze.
Magda Huzarska-Szumiec: Jak to się stało, że Ociepka stał się znanym malarzem?
Sonia Wilk: To zasługa Izabeli Czajki-Stachowicz. To była pisarka, muza artystów, która w okresie międzywojennym przebywała wśród bohemy paryskiej. Wiedziała, kim był Henri „Celnik” Rousseau i znała zjawisko sztuki naiwnej, w przeciwieństwie do wielu ówczesnych krytyków w Polsce. Kiedy w 1947 r. zobaczyła obrazy Ociepki na wystawie malujących górników, zaproponowała mu zorganizowanie pierwszej indywidualnej ekspozycji w Warszawie. Od tego czasu promowała jego twórczość. Namówiła do zakupu obrazu Ociepki Juliana Tuwima, co spowodowało zainteresowanie jego pracami śmietanki towarzyskiej i kulturalnej. Jego obrazy zaczęli nabywać także cudzoziemcy, którzy przyjeżdżali do Polski, bo na Zachodzie już wtedy panowała moda na sztukę naiwną.
Magda Huzarska-Szumiec: Czy do wzrostu popularności malarza przyczyniła się także jego żona?
Klementyna Ochnik-Dudek: Pochodząca z Bydgoszczy malarka Julia Ufnal poznała go, kiedy był już znanym twórcą. Napisała do niego list, w którym wyznała, że podczas snu miała widzenie i duch, który się w nim pojawił, kazał jej zaopiekować się Mistrzem z Janowa – jak nazywano Ociepkę. W 1959 r. zawarli związek małżeński. Przedsiębiorcza żona bardzo szybko przejęła kontrolę nad wszystkimi aspektami ich wspólnego życia. Dyktowane przez nią ceny za obrazy czasami były tak kosmicznie wysokie, że polskich muzeów nie było stać na ich kupowanie. Większość jego prac znajduje się w zbiorach prywatnych.
Magda Huzarska-Szumiec: Gdzie po zakończeniu wystawy w Wieliczce będzie można oglądać obrazy Ociepki?
Klementyna Ochnik-Dudek: Niektóre z nich wrócą do Muzeum Śląskiego i innych muzeów, gdzie są na co dzień eksponowane. Jednak pewna część obrazów zostanie zwrócona kolekcjonerom i z zobaczeniem ich może być problem. Dlatego warto wybrać się do Muzeum Żup Krakowskich w Wieliczce, gdzie do 31 sierpnia można oglądać jego twórczość.
Rozmawiała: Magda Huzarska-Szumiec