„Góralka / Wiejska dziewczyna w żółtej chuście” autorstwa Leona Wyczółkowskiego to pastel, który był naszą stratą wojenną. Odnaleźli go urzędnicy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i sprowadzili z powrotem na Wawel. Teraz pokazujemy go na wystawie „Wyczółkowski odnaleziony”, którą można oglądać do 18 sierpnia 2022 r. – mówi kuratorka ekspozycji Agnieszka Janczyk.
Magda Huzarska-Szumiec: Skąd wziął się tytuł wystawy „Wyczółkowski odnaleziony”?
Agnieszka Janczyk: Wiąże się on z najważniejszym, prezentowanym przez nas obrazem, zatytułowanym „Góralka / Wiejska dziewczyna w żółtej chuście”, autorstwa Leona Wyczółkowskiego. Jest to pastel, który był naszą stratą wojenną. Odnaleźli go urzędnicy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i sprowadzili z powrotem na Wawel w grudniu 2021 r.
Magda Huzarska-Szumiec: Jakie były losy tego obrazu?
Agnieszka Janczyk: Powstał w roku 1900 i niebawem został zakupiony do lwowskiej kolekcji Leona Pinińskiego. Wiemy to, ponieważ w 1901 r. dzieło było pokazywane na wystawie Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka” we Lwowie już jako jego własność. Do Krakowa i na Wawel pastel przyjechał w 1920 r., przywieziony razem z innymi obiektami kolekcjonera. W roku 1931 Piniński utworzył Fundację Wawelską im. Leona hr. Pinińskiego, chcąc podarować Wawelowi część kolekcji, w skład której wchodziła „Wiejska dziewczyna”. Dzieło było przechowywane w magazynie, ponieważ jest to bardzo delikatny pastel na papierze. Nie wiemy, co działo się z nim po wybuchu II wojny światowej. Nie ma żadnych dokumentów, które mówiłyby cokolwiek o jego wojennych i powojennych losach. Na rynku dzieł sztuki obraz pojawił się w roku 1999, ale, niestety, nie został wtedy zidentyfikowany. Kiedy w roku 2021 znowu trafił na aukcję, urzędnicy Departamentu Dziedzictwa Kulturowego za Granicą i Strat Wojennych Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego rozpoznali go jako stratę wawelską.
Magda Huzarska-Szumiec: Co jest takiego wyjątkowego w tym pastelu?
Agnieszka Janczyk: Główną rolę odgrywa tu modelka Wyczółkowskiego, której postać wzbudza emocje. Młoda, zadumana dziewczyna przedstawiona została przez artystę w stroju ludowym i w charakterystycznej żółtej chustce zawiązanej z tyłu głowy. Podczas badania pastelu jej strój naprowadził mnie na trop, że dziewczyna nie jest góralką, co sugeruje pierwsza część tytułu, który nadano błędnie w domu aukcyjnym. Dziewczyna pochodzi z podkrakowskiej wsi, najprawdopodobniej z Bronowic. Uwagę zwraca jej niecodzienna poza. Jesteśmy przyzwyczajeni do portretów, na których modele siedzą lub stoją, natomiast tu dziewczyna opiera się rękami o jakiś mebel i jest bardzo mocno pochylona. Ciekawa jest też kompozycja obrazu, postać została zamknięta w prostokącie, dzięki czemu ten portret jest bardzo świeży, a równocześnie dynamiczny, ponieważ artysta zastosował przesunięcie głowy dziewczyny w kierunku prawej krawędzi. W ten sposób w środku znalazł się jej czarny kaftan z wzorem różowo-czerwonym, w oryginale na pewno był on ozdobiony koralikami czy haftami.
Magda Huzarska-Szumiec: Obok „Wiejskiej dziewczyny” na wystawie zawisł portret Leona Pinińskiego. Kim on był?
Agnieszka Janczyk: To był polityk, prawnik i kolekcjoner, człowiek niezwykły, o czym możemy przeczytać w licznych ówczesnych artykułach prasowych mu poświęconych. Dla nas ważne jest to, że bardzo angażował się w sprawy wawelskie. Na przełomie XIX i XX wieku, będąc namiestnikiem Galicji, odzyskiwał zamek z rąk wojska austriackiego. Kiedy wojsko zaczęło opuszczać jego mury w 1905 r., Piniński napisał tekst poświęcony Wawelowi, w którym próbował nakreślić funkcje, jakie zamek miałby pełnić w przyszłości. Z tym łączyła się też chęć urządzania jego wnętrz. Taki zamiar Piniński wyraził w roku 1909, co podchwyciła ówczesna prasa. Już wtedy zadeklarował, że chciałby część kolekcji podarować Wawelowi.
Magda Huzarska-Szumiec: Wyczółkowski sportretował Pinińskiego w roku 1899.
Agnieszka Janczyk: Ten wizerunek jest naprawdę pięknym dziełem o bardzo nietypowym podobraziu płóciennym, na którym artysta malował pastelami. Co do upodobań Pinińskiego, to interesował się on nie tylko sztuką dawną, ale także artystami mu współczesnymi. Posiadał prace Juliana Fałata, Teodora Axentowicza, a także malarzy związanych ze Lwowem, na przykład Włodzimierza Błockiego. No i oczywiście Leona Wyczółkowskiego.
Magda Huzarska-Szumiec: Ekspozycja prezentuje też obraz tego malarza przedstawiający krajobraz tatrzański. Skąd ten wybór?
Agnieszka Janczyk: Ta praca Wyczółkowskiego należała również do kolekcji Pinińskiego. Powstała w roku 1905 r. Artysta był zafascynowany Tatrami i wielokrotnie opracowywał związane z nimi motywy.
Magda Huzarska-Szumiec: A przedstawienia Wawelu?
Agnieszka Janczyk: Podobnie często malarz sięgał po tematy wawelskie, które tutaj prezentujemy. Stosował przy tym różne techniki. Są to zarówno rysunki, jak i obrazy czy grafiki. Wybierając na wystawę widoki Wawelu, chciałam zaakcentować zainteresowania malarza, ale też nawiązać do wawelskiej działalności Pinińskiego. Oprócz tego, że podarował on Wawelowi część swojej kolekcji, to także brał udział w pracach komitetów, które doradzały głównemu konserwatorowi Wzgórza Wawelskiego, Adolfowi Szyszko-Bohuszowi, z którym zresztą nie zawsze się zgadzał. To był czas, kiedy na zamek przyjeżdżał Ignacy Mościcki. Dlatego postanowiłam pokazać m.in. namalowaną przez Wyczółkowskiego sypialnię prezydenta Rzeczpospolitej, którą urządzono specjalnie na jego przyjazd jesienią 1927 r.
Magda Huzarska-Szumiec: Na wystawie znalazły się też widoki dziedzińca arkadowego.
Agnieszka Janczyk: To z kolei ulubiony motyw wawelski Wyczółkowskiego. Jeżeli zwiedzający tę wystawę dobrze przypatrzą się pracom, a później wyjdą na dziedziniec, zobaczą, że nie wszystko zostało przez malarza oddane zgodnie ze stanem rzeczywistym. Na przykład na akwareli ukazującej wykusz, artysta dodał fragment fryzu, który w rzeczywistości się nie zachował. Na wystawie są też dwa obrazy związane z katedrą wawelską. Pastel przedstawia racjonał i tzw. skrzyneczkę królowej Jadwigi i jest efektem zainteresowania artysty zabytkami ze skarbca katedralnego. Oglądając ten obraz warto zwrócić uwagę, jak po mistrzowsku oddał on wszystkie detale, materiały, hafty. Obok znajduje się akwarela, na której widać nagrobek Anny Jagiellonki w kaplicy Zygmuntowskiej.
Magda Huzarska-Szumiec: Wracając do tytułu wystawy: czy istnieje jeszcze jakaś szansa odnalezienia innych prac Leona Wyczółkowskiego?
Agnieszka Janczyk: W zeszłym roku rozpoczęliśmy program dotyczący wawelskich strat wojennych. Będziemy na przykład starali się odnaleźć prace Wyczółkowskiego, które znajdowały się w przedwojennych zbiorach Zarządu Zamku i również zaginęły w trakcie wojny.
Rozmawiała: Magda Huzarska-Szumiec