30 lat temu, 7 sierpnia 1992 r., zmarł prof. Zbigniew Raszewski – uczony, historyk teatru, współtwórca polskiej teatrologii i autor fundamentalnych dla niej dzieł; wnikliwy obserwator życia społecznego i kulturalnego.
"Zbigniew Raszewski stworzył polską teatrologię. Ale wydaje mi się, że niespecjalnie lubił to słowo. Wolał mówić: nauka o teatrze" - napisał Jan Kott we wspomnieniu zatytułowanym "Nauczyciel"("Pamiętnik Teatralny", 1993).
"Jeśli to nie jest nauka, to wkrótce uschnie, ludzie o niej zapomną i nie będzie problemu. A jeśli to jest nauka, to żadne złośliwości ani dokuczania jej rozwoju nie zahamują, będzie się rozwijała jeszcze świetniej niż dziś, a złośnicy sami się ośmieszą" - mówił Raszewski o teatrologii, której poświęcił lwią część swego życia, w ostatnim wywiadzie, udzielonym Jagodzie Hernik Spalińskiej dla "Gońca Teatralnego" 5 czerwca 1992 r. - dwa miesiące przed śmiercią.
"Z perspektywy 30 lat, jakie upłynęły od śmierci Zbigniewa Raszewskiego, widać już jasno, że był najwybitniejszym historykiem polskiego teatru w XX wieku" - mówi PAP Wanda Zwinogrodzka, która była studentką profesora na Wydziale Wiedzy o Teatrze Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie.
"To Raszewski wzniósł gmach polskiej teatrologii, którego podwaliny kładli od czasów międzywojnia Leon Schiller, jeden z Jego mistrzów, i Bohdan Korzeniewski, jeden z najbliższych współpracowników. Oczywiście nie zrobił tego sam – lista osób, które w tym dziele uczestniczyły, jest długa i pełna znakomitych nazwisk, ale Raszewski jako redaktor +Pamiętnika Teatralnego+, +Słownika Biograficznego Teatru Polskiego+, edytor dramatów, pism i źródeł, a przede wszystkim autor fundamentalnych książek i rozpraw, był tu osobą kluczową" - wyjaśnia Zwinogrodzka.
"Zapewne także za sprawą urzekających cech charakteru, które pozwalały mu gromadzić wokół siebie i nakłaniać do wspólnego wysiłku szeroki krąg ludzi najróżniejszych poglądów i postaw" - podkreśla.
"Trudno o ludzi, którzy MAJĄ autorytet. A jeszcze trudniej o człowieka, który autorytetem JEST" - napisała Małgorzata Musierowicz we wspomnieniu zatytułowanym "Znać Kogoś Takiego". Jej przyjaźń z Raszewskim zaczęła się od listu, który profesor napisał do niej 27 lutego 1989 r. po przeczytaniu "Opium w rosole", podanego mu przez córkę jako antidotum na smutek, spowodowany ciężką chorobą żony. "Mama prosi, żebyś to przeczytał, zaraz ci się humor poprawi" - zacytował.
"Kiedy Profesor napisał do mnie po raz pierwszy, nie miałam pojęcia, kim jest mój korespondent. Jego nazwisko nic mi nie mówiło" - przyznała autorka "Jeżycjady" we wstępie do "Listów do Małgorzaty Musierowicz" ("Znak", 1994).
"Nie fascynował, był fascynujący, ponieważ nie fascynował" - napisał Kott.
"Rzeczywiście, z gruntu obca była mu skłonność do epatowania otoczenia, nie znosił afektacji i pretensjonalności. Lepiej czuł się w cieniu, w zaciszu gabinetu niż w światłach rampy. Może dlatego w naszym jaskrawym i rozkrzyczanym świecie pamięć o Jego niezwykłych dokonaniach zblakła, ale to przynosi ujmę tylko nam – nie Jemu" - wyjaśnia PAP Zwinogrodzka.
Zbigniew Czesław Raszewski urodził się 5 kwietnia 1925 r. jako syn Jana, kpt. Wojska Polskiego, i Walerii z Łazarewiczów (ojciec zostanie zamordowany przez NKWD w 1940 r. w Charkowie). Od 1930 r. do wybuchu wojny rodzina, a przez całą niemiecką okupację Zbigniew z matką - mieszka w Bydgoszczy (co po wielu latach zaowocuje kultową w tym mieście książką pt. "Pamiętnik gapia").
"Po wybuchu wojny jego starszy brat Janusz znalazł się w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, siostra Barbara zamieszkała w Warszawie. W czasie okupacji Zbigniew zarabiał na utrzymanie swoje i matki, pracował jako robotnik. Od 1939 r. uczestniczył w tajnej działalności ZHP. Rok później za próbę zorganizowania w miejscu pracy – odlewni metali Koszeniuka – drużyny harcerskiej został aresztowany przez gestapo" - przypomniała Monika Mokrzycka-Pokora (Culture.pl, 2008).
W areszcie gestapo piętnastoletni Zbigniew Raszewski przebywał od kwietnia 1940 do lutego 1941 r. "Został zwolniony na podstawie fałszywego orzeczenia lekarskiego. Następnie zatrudnił się w wytwórni słodyczy +Lukullus+. Od jesieni brał udział w samokształceniowej pracy tajnej organizacji młodzieżowej o nazwie Grupa Ideowo Mglista. Aktywnie uczestniczył – jako współautor i aktor – w jej działalności teatralnej i do 1944 przygotował około dziesięciu przedstawień i szopek. Od 1943 należał do AK (pseudonim Jerzy). W marcu 1944 został szefem łączności garnizonu bydgoskiego (pseudonim Alojzy) i aktywnie działał w partyzantce do stycznia 1945" - napisał Milan Lesiak na stronie Encyklopedii Teatru Polskiego.
W listopadzie 1945 r. Raszewski zdał maturę w Miejskim Liceum i Gimnazjum Męskim im. Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy. W grudniu rozpoczął studia polonistyczne na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Poznańskiego.
W rozmowie z Wandą Zwinogrodzką pt. "Ambaras z chronologią" (1992) profesor nazwał tę uczelnię "strefą nie ogarniętą przez niewolę", ponieważ uniwersytet "był instytucją ocalałą sprzed wojny"; a ponadto "poznańskość i komunizm to dwa żywioły nie do pogodzenia".
Tytuł "magistra filozofii w zakresie filologii polskiej" Raszewski uzyskał 22 października 1949 r. na podstawie pracy "Twórczość dramatyczna Tadeusza Rittnera". Dwa lata później, w listopadzie 1951 r., obronił rozprawę doktorską pt. "Twórczość dramatyczna Gabrieli Zapolskiej" - promotorem był prof. Zygmunt Szweykowski.
Z biegiem lat stalinizacji Polski "strefa nieogarnięta niewolą" skurczyła się jednak bardzo. "W 1952 roku, jako asystent Uniwersytetu Poznańskiego otrzymałem coś, co się dawniej nazywało consilium abeundi, radę odejścia. Byłem nieodpowiedni ideologicznie" - opowiadał Raszewski Joannie Godlewskiej w wywiadzie dla "Obserwatora Codziennego" (1992).
Leon Schiller, który organizował właśnie w Państwowym Instytucie Sztuki Sekcję Teatru i zakładał "Pamiętnik Teatralny", szukał ludzi. "Zaproponował mi posadę, z czego najchętniej skorzystałem. Nie wiedziałem, że zastawiono na mnie pułapkę. Kiedy tu przybyłem, przyszły za mną takie donosy, że Schiller przez pół roku musiał moją sprawę załatwiać" - wspominał Raszewski.
Od początku działalności w Instytucie związał się z "Pamiętnikiem Teatralnym", w 1955 r. stał się jego współredaktorem. "W 1956 roku ukazał się pierwszy zeszyt +Pamiętnika+ pod nową redakcją Bohdana Korzeniewskiego i Zbigniewa Raszewskiego. Raszewski prowadził pismo do śmierci, przez 36 lat. Ogromną część prac redakcyjnych wykonywał w +Pamiętniku+ sam, tutaj drukował także swoje rozprawy – wyniki wnikliwych, fascynujących odkrywczymi perspektywami, szeroko zakrojonych prac badawczych" - napisała Monika Mokrzycka-Pokora.
Od 1959 r. - z przerwą w latach 1985-1989 - zasiadał w Radzie Naukowej Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk.
"Był wybitnym naukowcem, o niepodważalnych osiągnięciach, a jednak wciąż zatroskanym rzetelnością i odpowiedzialnością swoich wniosków, wsłuchanym w głosy krytyki, w pokornym dążeniu, by niezmordowanie szlifować własny warsztat. Umysłem dociekliwym i precyzyjnym, a zarazem nacechowanym dziecięcą wręcz wrażliwością na piękno i fenomeny artyzmu" - ocenia Wanda Zwinogrodzka.
"Z ogromną powagą i uczciwością traktował naukę, która stała się dla niego nie tylko ścieżką zawodową, ale i wielką życiową pasją. Znamienne, że w 1966 roku nie zgodził się na przeprowadzenie przez Radę Naukową Instytutu procedury zmierzającej do nadania mu tytułu profesora. Uważał, że nie posiada jeszcze wystarczającego dorobku naukowego" - przypomniała Mokrzycka-Pokora.
Ostatecznie profesorem zwyczajnym Zbigniew Raszewski został w 1981 r.
Jest autorem książek: "Z tradycji teatralnych Pomorza, Wielkopolski i Śląska" (1955), "Staroświecczyzna i postęp czasu. O teatrze polskim (1765-1865)" (1963), „Bogusławski" (1972), "Krótka historia teatru polskiego" (1977), "Trudny rebus: studia i szkice z historii teatru" (1990), "Teatr w świecie widowisk: dziewięćdziesiąt jeden listów o naturze teatru" (1991). Przygotowany przezeń w 1972 r. zbiór recenzji "Sto przedstawień w opisach polskich autorów" został zatrzymany przez cenzurę z powodu artykułu Jana Kotta nt. Dejmkowskiej "Historyi o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim".
"Byłem wtedy na całkowitym indeksie. Zażądano od Raszewskiego, żeby moją recenzję usunął. Odebrał rękopis i włożył do biurka na wiele lat. A przecież mógł łatwo te parę stron moich zastąpić innym tekstem albo po prostu dać tytuł +Dziewięćdziesiąt i dziewięć+. Nawet jeszcze ładniejszy" - wspominał Jan Kott. "Prawie nie znaliśmy się wtedy i Raszewski nie miał żadnego powodu, żeby mnie specjalnie lubić i nawet cenić" - wyjaśnił.
"Był człowiekiem głęboko religijnym, ale bez cienia ostentacji i z wielką otwartością wobec innych przekonań. Arystokratą ducha, wszelako wyzbytym śladu arogancji, uważnym i życzliwym wobec każdego, najmniej znaczącego rozmówcy. Człowiekiem niezłomnych zasad moralnych, ale też głęboko świadomym złożoności ludzkich doświadczeń, pełnym zrozumienia i współczucia dla pokrętnych nieraz losów" - mówi PAP Zwinogrodzka.
"Jeśli w ciągu wielu lat obcowania z panem Zbigniewem miałem poczucie, że jest to ktoś niezwykły, to akurat forma jego katolicyzmu wydawała mi się najzupełniej naturalna, normalna. Być może katolicyzm przyczyniał się do pogłębienia jego wielkiej dobroci" - napisał Andrzej Dobosz w książce "Pustelnik z Krakowskiego Przedmieścia". "Łączył przenikliwość widzenia ze znaczną wyrozumiałością wobec ludzi. Z tego, co zapamiętałem, z nieskrępowaną pogardą wyrażał się tylko o Fillerze (Witoldzie). O wiele łagodniej traktował Macrottów, ojca i syna, szpiclów Wielkiego Księcia Konstantego, których szczegółowe raporty o życiu teatralnym w Warszawie uważał za bardziej cenne dla historyka teatru niż dla samego cara" - wyjaśnił Dobosz.
We "Wstępie do teorii kawału" Raszewski uzasadniając tezę, że "najzłośliwsze, najbardziej sarkastyczne są epitety", podał przykład - "Witold Filler: Eichmann humoru". W tej samej publikacji, przytaczając kawał o Bogu cierpiącym na "manię wielkości", co przejawia się w tym, że "zdaje mu się, że jest Hanuszkiewiczem", zrobił odsyłacz: "Adam Hanuszkiewicz - reżyser, aktor, dyrektor Teatru Powszechnego w Warszawie".
"Sto przedstawień w opisach polskich autorów" zostało opublikowane w 1993 r. - już po zniesieniu cenzury i, niewątpliwie, przedwczesnej śmierci Raszewskiego.
Również już pośmiertnie ukazały się: "Pamiętnik Gapia: Bydgoszcz, jaką pamiętam z lat 1930-1945" (1994), "Listy do Małgorzaty Musierowicz" (1994), "Teatr na placu Krasińskich" (1995), "Mój świat" (1997), "Bilet do teatru: szkice" (1998), "Weryfikacja czarodzieja i inne szkice o teatrze" (1998), "Spacerek w labiryncie: o teatrze polskim po 1958 roku" (2007). W 2005 roku wyszedł "Raptularz" – osobisty dziennik Raszewskietgo prowadzony nieregularnie od 1962 r. do śmierci. "Znakomita, z nerwem i wnikliwością napisana książka o Polsce drugiej połowy XX wieku" - oceniła Mokrzycka-Pokora.
Według Jana Kotta w pracach Raszewskiego "odnaleźć można jednocześnie to, co jest naokoło teatru: życiorysy aktorów i aktorek, i nawet ich mężów, żon, kochanek i kochanków, plotkę obyczajową i scenerię polityczną, krótką historię zwyczajną i powszechną".
Raszewski uczestniczył też w redagowaniu prac zbiorowych, był m.in. autorem haseł w "Enciclopedia dello Spettacolo" i w "Słowniku Biograficznym Teatru Polskiego". Zajmował się także pracą edytorską, m.in. przygotował do druku zbiór tekstów Leona Schillera "Teatr ogromny" (1961) i opracował "Dramaty" Tadeusza Rittnera (1966).
"Był konserwatystą oddanym pielęgnowaniu tradycji, ale zarazem ciekawym nowych prądów i zjawisk – to +Pamiętnik Teatralny+ wsparł Grotowskiego u początków jego drogi, gdy władze komunistyczne próbowały ten niepojęty eksperyment zlikwidować. Raszewski był erudytą, wyrafinowanym intelektualistą, ale pozostawał wrażliwy na głos ludzi prostych i walory +sztuki niskiej+, jak ją nazywał, pogardzanej przez elity" - przypomina Wanda Zwinogrodzka.
Wiosną 1975 r. Tadeusz Łomnicki, rektor warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej (PWST), uzyskawszy zgodę na utworzenie Wydziału Wiedzy o Teatrze, złożył Raszewskiemu oficjalną propozycję organizacji nowej katedry i pokierowania nią. "Podziękowałem za jedno i drugie. Moje doświadczenia z Partią były wystarczająco długie i pouczające, żeby odstręczyć mnie od wdawania się w jakiekolwiek przedsięwzięcia tego rodzaju" - wspominał Raszewski. "Nie odrzekałem się tylko od udziału w charakterze nauczyciela" - dodał.
Zdaniem Jana Kotta Raszewski uosabiał etos nauczyciela. "Nie zawsze był pobłażliwy dla swoich uczniów i kolegów, ale zawsze był niesłychanie życzliwy i niesłychanie cierpliwy". "Dawał nie tylko swoją wiedzę, ale i swój czas. A przecież wiedział, że nie ma go przed sobą wiele" - przypomniał.
"Uczył elementarza historycznej metodologii. Mówił, że nie należy zadowalać się jedną wykrytą przyczyną faktu, bo w rzeczywistości współgra ich zwykle więcej, niejawnych. Że trzeba się zatem strzec ogólnych praw, poprzestając na ostrożnym stwierdzeniu prawidłowości. Wskazywał, jak subtelną sztukę stanowi opis historycznego zjawiska w jego rozwoju, kulminacji i przekwicie; jak cienką kreską należy zaznaczać cezury. Uczył, najkrócej mówiąc, szacunku dla rzeczywistości – tego, co istnieje lub istniało, i jest przedmiotem idiograficznej (tego badeńskiego określenia używał) wiedzy" - napisał Tomasz Kubikowski we wspomnieniu pt. "Profesor w świecie widowisk" ("Pamiętnik Teatralny", 1993).
Efektem trzynastoletniej pracy pedagogicznej Zbigniewa Raszewskiego na Wydziale Wiedzy o Teatrze PWST były 42 prace magisterskie i 16 doktoratów.
Na fotografii z pogrzebu Profesora na Starych Powązkach w Warszawie - 13 sierpnia 1992 r. - jego trumnę niosą studenci: Marek Piekut, Wojciech i Janusz Majcherkowie, Wojciech Tomczyk i Tomasz Kubikowski.
Autor: Paweł Tomczyk (PAP)
pat/ skp/