1 września 1944 r. Niemcy rozpoczęli generalny atak na Starówkę. Podczas nalotu poległ dowódca obrony Sadyby por. AK Czesław Szczubełek. Naczelny Wódz, gen. Sosnkowski w Rozkazie nr. 19 zarzucił zachodnim Aliantom bierność wobec walczącej Warszawy.
1 września 1944 r. w godzinach porannych Niemcy rozpoczęli atak z ul. Bielańskiej w kierunku ul. Długiej. Kilka godzin później zaatakowali Starówkę z kilku stron: od Placu Zamkowego, Nowego Miasta i z rejonu Placu Krasińskich. Oddziały powstańcze wycofały się z ul. Bonifraterskiej i rejonu ul. Długiej. Kontynuowano naloty i artyleryjski ostrzał Warszawy.
Trwała ewakuacja załogi Starówki oraz dowództwa Grupy AK "Północ" płk. "Wachnowskiego" kanałami do Śródmieścia i na Żoliborz. Włazy kanałowe znajdowały się na ul. Daniłowiczowskiej i na Placu Krasińskich.
W nocy kilkudziesięciu powstańców z Batalionu AK "Zośka", udając niemiecki oddział, przemaszerowało przez Ogród Saski do polskich stanowisk w rejonie ul. Królewskiej. Przeciwnika zmyliły zdobyczne hełmy i bluzy maskujące używane przez Powstańców.
1 września 1944 r. podczas niemieckiego nalotu na Mokotów jedna z bomb trafiła bezpośrednio w kazamaty Fortu IX (Czerniakowskiego). Zginął komendant Rejonu V Obwodu Mokotów AK kpt. dr. Czesław Szczubełek "Jaszczur" oraz kilkudziesięciu obecnych na odprawie żołnierzy i oficerów z dowództwa obrony Sadyby.
"Od miesiąca bojownicy Armii Krajowej pospołu z ludem Warszawy krwawią się samotnie na barykadach ulicznych w nieubłaganych zapasach z olbrzymią przewagą przeciwnika. Samotność kampanii wrześniowej i samotność obecnej bitwy o Warszawę są to dwie rzeczy zgoła odmienne. Lud Warszawy pozostawiony sam sobie i opuszczony na froncie wspólnego boju z Niemcami — oto tragiczna i potworna zagadka, której my Polacy odcyfrować nie umiemy na tle technicznej potęgi Sprzymierzonych u progu szóstego roku wojny. (…) Od lat pięciu Armia Krajowa walczy przeciw Niemcom, bez przerwy, w straszliwych warunkach, o których świat Zachodu pojęcia mieć nie może, które dopiero kiedyś w przyszłości uprzytomnić sobie i zrozumieć zdoła. Nie rachuje ona swych ran, swych ofiar, swych mogił. Armia Krajowa jest w Polsce jedyną siłą wojskową, która w rachubę wchodzić może. Bilans jej walk, osiągnięć i zwycięstw ma przejrzystość kryształu. Oto jest prawda, tak długo zacierana, aby gdzieś ktoś możny i silny brwi gniewnych nie zmarszczył. Toruje ona sobie jednak drogę na powierzchnię, a światła bijącego z Warszawy żadna ręka przemyślna zasłonić nie zdoła.
Warszawa czeka. Nie na czcze słowa pochwały, nie na wyrazy uznania, nie na zapewnienia litości i współczucia. Czeka ona na broń i amunicję. Nie prosi ona, niby ubogi krewny, o okruchy ze stołu pańskiego, lecz żąda środków walki, znając zobowiązania i umowy sojusznicze" - pisał Naczelny Wódz gen. broni Kazimierz Sosnkowski w rozkazie nr 19, krytykując bierną postawę Aliantów wobec walczącej i krwawiącej Warszawy.(PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ pat/