Sejmowa komisja rozpatrzyła w środę rządowy projekt ustawy powołującej Instytut Rozwoju Języka Polskiego im. świętego Maksymiliana Marii Kolbego. Nie obyło się bez dyskusji, finalnie odrzucono poprawki dotyczące m.in. zmiany nazwy, wprowadzenia kadencyjności dyrektora i zakazu jego członkowska w partii.
Projekt trafił do Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży po pierwszym czytaniu, które odbyło się 28 września br.
Do zadań instytutu należeć ma m.in. promocja języka polskiego, jako języka ojczystego wśród Polonii i Polaków za granicą; wspieranie inicjatyw oraz projektów edukacyjnych i naukowych mających pogłębiać znajomość języka polskiego, a także upowszechnianie go jako języka obcego.
Większość posłów komisji opowiedziała się w środę przeciw zmianie nazwy projektowanej instytucji na Instytut Rozwoju Języka Polskiego im. Mikołaja Reja, o co postulowała Paulina Matysiak (Lewica).
Krystyna Szumilas (KO) pytała, czy dyrektor instytutu będzie zarabiał do sześciokrotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw.
Wiceminister MEiN Tomasz Rzymkowski powiedział, że w projekcie zawarto analogiczne rozwiązania do przyjętych w innych tego typu instytucjach, gdzie stosuje się przepisy tzw. ustawy kominowej. Indagowany, czy będzie to kwota do wysokości sześciokrotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw stwierdził: "czy ja mam wadę wymowy, (…) odpowiedziałem bardzo wyraźnie". Na prośbę prowadzącej posiedzenie komisji, by odpowiedział jednak jeszcze raz wiceminister odparł: potwierdzam.
Posłowie poparli poprawkę złożoną przez Tomasz Zielińskiego (PiS), by rozszerzyć zadania instytutu, tak by miał on większą inicjatywę w obszarze inicjowania promocji języka polskiego i współpracy z różnymi podmiotami.
Komisja nie zdecydowała się na poprawkę, zgłoszoną przez posłankę Matysiak (Lewica), by dyrektor instytutu posiadał, nie tylko wykształcenie wyższe, jak zapisano w projekcie, ale wykształcenie wyższe kierunkowe np. filologia polska lub pedagogika.
"Jesteśmy przeciwni, bo to radykalnie zawęża możliwość objęcia tego stanowiska przez osoby, które mają przede wszystkim kierować i zarządzać" – komentował wiceminister EiN.
Poseł Michał Gramatyka (Polska2050) pytał, dlaczego w projekcie zapisano, że dyrektor instytutu musi posiadać potwierdzoną znajomość języka angielskiego na poziomie, co najmniej B2. "Przecież mogą być osoby, które świetnie nadawałyby się na to stawisko, ale świetnie władają językiem francuskim, czy nie daj Boże niemieckim. Dlaczego oblig ustawowy, że to musi być angielski" – mówił.
Wiceminister Rzymkowski wskazywał m.in. na powszechność znajomości języka angielskiego i jej potrzebę w dzisiejszym świecie w komunikacji międzynarodowej.
Większość posłów komisji nie zgodziła się, by – jak proponowała posłanka Szumilas (KO) – wynagrodzenie dyrektora Instytutu ustalał minister właściwy do spraw oświaty, ale "zgodnie z Kartą Nauczyciela". Rzymkowski wskazywał, że oznaczałoby to m.in. zawężenie spektrum kandydatów do kierowania instytutem tylko do nauczycieli.
Większość komisji nie poparła również poprawki, zgłoszonej przez Kingę Gajewską (KO), że dyrektorem może być tylko osoba, która nie należała do partii politycznej dwa lata przed objęciem stanowiska.
Akceptacji większości komisji nie zyskała również poprawka zgłoszona przez Paulinę Matysiak (Lewica), by wprowadzić kadencyjność dyrektora instytutu na okres czterech lat i zapis, że można sprawować funkcję przez dwie kadencje. Posłanka pytała wcześniej wiceministra, ile jego zdaniem powinna trwać kadencja szefa Instytutu i czy powołany zostanie ktoś na wiele lat albo dożywotnio.
Wiceminister stwierdził, że nie jest przewidywana kadencyjność dyrektora instytutu, bo w każdej chwili będzie mógł być odwołany. "Pytania wykraczają poza mój umysł, nie mam daru profetycznego. (…)Może będzie jeden dzień, może miesiąc, może 50 lat" – stwierdził.
Zgodnie z projektem ustawy, organami instytutu będą dyrektor i rada instytutu. Dyrektora będzie powoływał minister edukacji i nauki po zasięgnięciu opinii ministra spraw zagranicznych i ministra kultury i dziedzictwa narodowego. W skład rady instytutu wejdą: jedna osoba powołana przez premiera, jedna osoba powołana przez szefa MSZ, jedna osoba powołana przez szefa MKiDN oraz nie więcej niż sześć osób powołanych przez szefa MEiN. Siedzibą instytutu ma być Warszawa. (PAP)
Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
ktl/ mhr/