Do Berlina w weekend powróciły dwie rzeźby, stworzone specjalnie w celu ozdobienia kancelarii Adolfa Hitlera – „Kroczące konie” dłuta Josefa Thoraka. Zaginione po wojnie rzeźby odnaleziono w 2015 roku, w czasie nalotu na handlarzy nielegalnie posiadanych dzieł sztuki. Teraz staną się częścią ekspozycji muzealnej.
Rzeźby Thoraka dotarły do berlińskiego muzeum Cytadela Spandau w piątek. Thorak (1889-1952) należał obok Arno Brekera (1900-1991) do czołowych artystów nazistowskich – opisuje portal rbb24.
„Kroczące konie” staną się częścią wystawy „Ujawnione. Berlin i jego zabytki”, na której obiekty z lat 1849-1986 będą przedstawiać sposoby, w jaki władze państwowe chciały ukształtować berliński pejzaż miejski. Na ekspozycję trafi jeden z dwóch koni, drugi zostanie umieszczony w muzealnym magazynie „wraz z innymi kontrowersyjnymi obiektami kultury pamięci”.
„Poprzez tę wystawę muzeum chce rozwinąć ośrodek badań naukowych i muzealno-pedagogicznych, zajmujący się zabytkami uznanymi za toksyczne” – wyjaśnia rbb24.
O włączeniu koni Thoraka do programu edukacji kulturalno-politycznej zadecydował rząd Niemiec.
Konie z brązu odkryto w 2015 roku, podczas nalotu w Nadrenii-Palatynacie na posiadacza „nielegalnie zdobytych aktywów federalnych”. Trzeci z koni znajduje się na terenie szkoły średniej w Ising am Chiemsee (Bawaria). „Rodzina Thoraka wykorzystała tę rzeźbę do opłacenia czesnego za szkołę z internatem dla swojego syna w latach sześćdziesiątych” – podaje rbb24.
Marzena Szulc (PAP)
mszu/ mal/