Odnowioną salę witrażową w zabytkowej siedzibie Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu zaprezentowali w czwartek przedstawiciele władz miasta, placówki i konserwatorzy. Jak mówili, 120-letnia eklektyczna sala z wczesnosecesyjnymi zdobieniami jest ciekawym przykładem zachowanego od początku zeszłego wieku wnętrza publicznego.
Siedzibą Muzeum Górnictwa Węglowego jest dawne zabrzańskie starostwo przy ul. 3 Maja 19. Budynek wzniesiony w stylu eklektycznym w latach 1874-75 był dwukrotnie rozbudowywany. Ostateczny kształt, na rzucie pałacowym, nazywanym także podkową, nadał mu w 1906 r. berliński architekt Arnold Hartmann, który był też autorem efektownej sali posiedzeń.
Remont i konserwacja sali zostały wykonane w ub. roku na podstawie programu prac konserwatorskich Aleksandra Harkawego, który był też kierownikiem robót. Nadzór ze strony muzeum pełniła Barbara Klajmon, która akcentowała w czwartek, że eklektyczna sala z elementami secesyjnymi jest jednym z cenniejszych wnętrz publicznych z zachowanym wystrojem sztukatorskim, kamieniarskim i drewnianym.
„Sala przetrwała bez większych uszkodzeń zawieruchy wojenne, natomiast była generalnie w złym stanie. Po remoncie w latach 70. pokryta została licznymi przemalowaniami; w zasadzie jej wygląd oryginalny znaliśmy dzięki kwerendzie wykonanej w źródłach berlińskich, gdzie odnalazły się zdjęcia pokazujące go fragmentarycznie” – mówiła Klajmon dodając, że w trakcie prac odkryto m.in. pierwotne polichromie.
Właściciel zabrzańskiej pracowni konserwatorskiej, która odnowiła salę, Rajner Smolorz opowiadał m.in. o charakterystycznych dla architekta Hartmanna asymetrycznych formach zdobień, załamanych liniach i innych nietypowych rozwiązaniach jego autorstwa które, jak zaznaczył, zostały odnowione „po aptekarsku”.
„Interesujące są kolumny i kapitele: charakterystyka tych ornamentów pasuje tylko – bo on to kochał - do Arnolda Hartmanna. To był taki architekt, który chciał coś dorzucać od siebie, nie kopiując nigdzie; dlatego to są unikatowe, ciekawe rzeczy” – mówił Smolorz.
Jak wymieniał, w trakcie trwających około roku prac m.in. trzeba było rozebrać drewnianą konstrukcję stropu sali, zaimpregnować ją, oczyścić z warstw farby, a następnie uzupełnić szpary i ubytki, by w końcu nanieść zdobienia. Podobnego czyszczenia i uzupełnienia wymagała boazeria. Odczyszczone i odmalowane zostały elementy ze sztucznego kamienia, odtworzono polichromie.
Szef firmy konserwatorskiej podkreślił, że na witraże (umieszczone w sali po wojnie, zawierają m.in. nazwy zabrzańskich dzielnic) naniesiono szyby izolacyjne, zaizolowano też dach, dzięki czemu sala będzie znacznie mniej narażona niż dotąd na niekorzystne warunki: wilgoć i temperaturę. „Liczę, że ze sto lat minie, zanim następny konserwator tu wejdzie i będzie coś grzebał” – zobrazował Smolorz.
Jak wspominał dyrektor muzeum Bartłomiej Szewczyk, przed renowacją stan budynku, w którym przechowywano m.in. cenne archiwa, starodruki, klisze i kolekcję malarstwa naiwnego śląskich artystów nieprofesjonalnych, był zły, szczególnie po pożarze z 2011 r. Obiekt uratowano wówczas dzięki czujkom pożarowym, zainstalowanym wcześniej przez miasto. Już wcześniej jednak stan budynku pogarszał się – przez kilkadziesiąt lat nie prowadzono w nim poważniejszych prac remontowych. Po pożarze gmach nadawał się do generalnego remontu i remont ten – którego koszt sięgnął prawie 26 mln zł - wpisano do dużego unijnego projektu placówki. Sama konserwacja sali witrażowej kosztowała blisko 3 mln zł.
Odnowienie sali i prowadzącego do niej holu, było częścią unijnego projektu „Rewitalizacja i udostępnienie poprzemysłowego Dziedzictwa Górnego Śląska”, w którym prócz kilku obiektów poprzemysłowych w Zabrzu i Chorzowie, ujęto remont i nadanie nowych funkcji dotychczasowej głównej siedziby muzeum. Cały projekt miał wartość ponad 120 mln zł, z czego 85 mln zł przypadło zabrzańskiemu muzeum.
Prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik mówiła w czwartek, że miasto ma wiele wyjątkowych miejsc. Wymieniając dotychczasowe realizacje związane z zachowaniem i udostępnianiem postindustrialnego dziedzictwa Zabrza wskazała, że teraz także pierwszy zabrzański ratusz odzyskał swój piękny blask. „Odzyskał nie tylko blask, ale myślę, że duch odżywa w tym pięknym obiekcie” – uznała Mańka-Szulik.
Prace w siedzibie muzeum górniczego zostały dotąd ukończone w części budowlanej i konserwatorskiej (także pozostała część obiektu została gruntownie wyremontowana, częściowo wymieniono nawet stropy). Pozostała część wyposażeniowa inwestycji. Według wcześniejszych informacji obiekt ma pełnić funkcję naukowo-badawczą z biblioteką naukową, magazynami otwartymi i pracowniami muzealnymi. W oparciu o salę witrażową z przylegającymi salami działać ma niewielka część konferencyjna.(PAP)
autor: Mateusz Babak
mtb/ aszw/