18 stycznia 1943 r. żydowscy bojownicy stawili zbrojny opór oddziałom niemieckiej policją i SS, które wkroczyły do warszawskiego getta, by przeprowadzić deportację. O wydarzeniach sprzed 80 lat mówi PAP historyczka Muzeum Getta Warszawskiego i IPN dr Martyna Grądzka-Rejak.
PAP: Jakie wydarzenia poprzedziły pierwsze zbrojne wystąpienie ludności żydowskiej skierowane przeciw Niemcom w getcie warszawskim w styczniu 1943 roku?
Historyczka i kierowniczka Działu Naukowo-Badawczego Muzeum Getta Warszawskiego, a także pracowniczka Biura Badań Historycznych Instytutu Pamięci Narodowej dr Martyna Grądzka-Rejak: Było ich wiele, ale ograniczę się do tego szczególnie tragicznego w skutkach. 22 lipca 1942 r. Niemcy przystąpili do kolejnego etapu fizycznej zagłady ludności żydowskiej w warszawskim getcie, rozpoczynając tzw. Grossaktion czyli Wielką Akcję deportacyjną. Działania te przeprowadzono, jako część szerszej Akcji „Reinhardt”. Wielka Akcja trwała do 21 września 1942 r. W jej trakcie do obozu zagłady Treblinka II wywieziono w wagonach towarowych ok. 260 tys. osób, a ponad 10 tys. Żydów zginęło w tym czasie na terenie getta. Od końca września 1942 r. w getcie w Warszawie przebywało legalnie ok. 35 tys. osób, głównie zatrudnionych w tzw. szopach - warsztatach pracujących na potrzeby Niemców.
Liczbę ukrywających się na terenie getta szacuje się na ok. 25 tys. osób, a poza jego granicami na 8-10 tys. osób. Po deportacji znacznie zmniejszony został obszar getta, stąd używa się czasem terminu "getto szczątkowe". Latem i jesienią 1942 r. powstawały lub intensyfikowały swoją działalność konspiracyjne organizacje z Żydowską Organizacją Bojową (ŻOB) i utworzonym znacznie wcześniej Żydowskim Związkiem Wojskowym (ŻZW) na czele. Gromadzono broń, wykonano pierwsze zamachy na kolaborantów, starano się werbować i szkolić nowych członków. Nawiązywano też kontakty z polską konspiracją. Tu oczywiście powstaje pytanie, na ile polskie organizacje konspiracyjne wówczas dysponowały bronią, którą mogłyby przekazać żydowskim bojowcom i czy ich przywódcy w ogóle rozważali taką możliwość? 18 stycznia 1943 r. Niemcy ponownie wkroczyli na teren getta, by przeprowadzić kolejną akcję deportacyjną. Historycy nie są pewni, co do jej planowanej skali. Można przyjąć, że okupanci zamierzali wywieźć z getta kolejne ok. 8-10 tys. osób.
PAP: Jakie formacje niemieckie brały udział w styczniowej akcji deportacyjnej? Czy udało im się zrealizować zbrodniczy plan?
Martyna Grądzka-Rejak: Były to przede wszystkim oddziały niemieckiej policji i SS. Niemcy planowali, że przeprowadzą deportacje na wzór tych z lata 1942 r. Szukano zatem osób, które przebywały w getcie nielegalnie, czyli bez zaświadczeń o zatrudnieniu. Zlikwidowano też szpital przy ul. Gęsiej 6/8. W pierwszej fazie akcji przeprowadzonej dokładnie 80 lat temu udało im się deportować ok. pięciu tysięcy Żydów - pod eskortą zapędzano ich na rampę Umschlagplatz, a następnie do wagonów kolejowych. Na te działania Żydzi odpowiedzieli zbrojnym oporem. Opór był spontaniczny, jednak całkowicie zaskoczył Niemców. Bojowcy żydowscy m.in. wmieszali się w tłum osób prowadzonych do wywózki. Byli jednak wtedy zbyt słabo uzbrojeni. Posiadali kilka pistoletów, nieliczne koktajle Mołotowa, czy granaty własnej produkcji. Ważniejsze było jednak zaskoczenie wroga i fakt, że Żydzi przełamali pewną barierę psychologiczną i stanęli do nierównej walki. Wykazali determinację i odwagę, mimo przewagi Niemców. Warto wspomnieć, że w getcie w okresie zrywu styczniowego pojawiła się ulotka przygotowana przez członków Żydowskiej Organizacji Bojowej, w które nawoływano do walki. "Żydzi! Okupant przystępuje do drugiego aktu waszej zagłady! Nie idźcie bezwolnie na śmierć! Brońcie się!" – pisano w niej.
PAP: Jaki był efekt tego zrywu zbrojnego ludności żydowskiej?
Martyna Grądzka-Rejak: W opinii osób, które uczestniczyły w samoobronie 18 stycznia 1943 r. lub były świadkami tych wydarzeń, ważny był fakt, że Żydzi nie pozostali bierni, i - mimo słabego uzbrojenia i nielicznych jeszcze oddziałów - stawili Niemcom opór. Do walk doszło w wielu punktach getta m. in. przy ul. Zamenhofa, Niskiej, Miłej i Franciszkańskiej. Opór stał się realny, to nie były już wyłącznie plany i słowa. Najważniejszy jest symboliczny wymiar, akt odwagi i walki, przeciwstawienie się uzbrojonym wrogom przez niewielkie grupy żydowskich konspiratorów.
PAP: Kto uczestniczył w styczniowej samoobronie?
Martyna Grądzka-Rejak: Wiemy, że w walce uczestniczył Mordechaj Anielewicz - jeden z późniejszych przywódców Powstania w getcie w kwietniu 1943 r. a także Marek Edelman, Izrael Kanał, Arie Wilner, czy Eliahu Różański i Eliezer Geller. Trudno oszacować liczbę uczestników walk. W relacjach dotyczących tamtego okresu podawano, że było ich kilkudziesięciu. Anielewicz wraz z innymi bojowcami odbił grupę Żydów prowadzoną na Umschlagplatz. Walczyły małe grupy, opór stawiły także pojedyncze osoby. Nie wiemy też ilu z nich zginęło z bronią w ręku, można szacować, że było to co najmniej kilkadziesiąt osób. Według relacji, śmierć poniosło kilkunastu Niemców. Potyczki trwały do 21 stycznia. Nie znamy także dokładnych strat wśród ludności cywilnej.
Martyna Grądzka-Rejak: W opinii osób, które uczestniczyły w samoobronie 18 stycznia 1943 r. lub były świadkami tych wydarzeń, ważny był fakt, że Żydzi nie pozostali bierni, i - mimo słabego uzbrojenia i nielicznych jeszcze oddziałów - stawili Niemcom opór.
PAP: Jakie skutki przyniosły potyczki z Niemcami?
Martyna Grądzka-Rejak: Przede wszystkim najważniejszym ich efektem było całkowite zaskoczenie Niemców oporem, wycofanie ich oddziałów poza mur getta i zawieszenie akcji deportacyjnej. Od czasu Wielkiej Akcji Niemcy działali rutynowo, liczyli na całkowitą bierność Żydów. Z kolei w odniesieniu do organizacji podziemnych getta, pokłosiem styczniowej samoobrony było szkolenie wojskowe młodzieży - konspiratorów ŻOB i ŻZW, budowa schronów, kryjówek i tzw. bunkrów przydatnych kilka miesięcy później, w czasie Powstania. Żydzi budowali też przejścia pomiędzy budynkami, a nawet tunele pod murem getta. Magazynowano zapasy żywności, a także starano się pozyskiwać broń. Walki styczniowe zostały też dostrzeżone przez polską konspirację. Pisano o nich w prasie podziemnej. Podkreślano, że Żydzi zdecydowali się stawić opór i nie chcą, tak jak wcześniej, dać się dobrowolnie z getta wywieźć. Co nie pozostało bez wpływu na wzajemne kontakty. (PAP)
Rozmawiał Maciej Replewicz
mr/