Żegnamy premiera czasu przełomu ustrojowego, architekta i budowniczego konstrukcji gmachu niepodległego państwa polskiego - mówił prezydent Bronisław Komorowski podczas mszy św. żałobnej w intencji Tadeusza Mazowieckiego w warszawskiej Bazylice Archikatedralnej św. Jana Chrzciciela.
Na ręce rodziny wyrazy jedności przesłał m.in. papież Franciszek. Wzruszenie towarzyszyło pożegnaniu Tadeusza Mazowieckiego przez jego najbliższą rodzinę. "Kochany dziadku, jesteśmy tu dzisiaj wszyscy razem, tak jak lubisz. Straciliśmy kochającego dziadka, który scalał naszą rodzinę" - mówiła jedna z wnuczek.
W imieniu "całego państwa", jego władz i jego instytucji, marszałków Sejmu i Senatu, w imieniu premiera polskiego rządu, b. premiera żegnał prezydent.
Jak podkreślił, od Tadeusza Mazowieckiego można było uczyć się mądrej odwagi, prostych, ale trudnych zasad: że konieczna jest odpowiedzialność za swoje słowa i czyny. Dodał, że od byłego premiera można było się także nauczyć, iż "trzeba dążyć do dobra wspólnego, a nie tylko do zaspokajania aspiracji jednostek, czy partii, że szacunek należy się każdemu, także politycznym adwersarzom czy przeciwnikom".
"Że, jak mówił, można się różnić, spierać, nie można się nienawidzić. Że trzeba nie szukać wrogów, ale chętnych do wspólnej pracy na rzecz ojczyzny, że wiara, szczególnie w naszym kraju była i jest źródłem siły mobilizującej ludzi do działania na rzecz dobra, że społeczeństwu potrzebne są autorytety, a nie mentorzy, że władzę sprawuje się po to, by podejmować najtrudniejsze nawet decyzje, jeśli tego wymaga przyszłość kraju i narodu" - wyliczał Komorowski.
Prezydent podkreślił, że po 24 latach "fundament i konstrukcja gmachu wolnej Polski wzniesione w czasach rządów Tadeusza Mazowieckiego okazały się niezwykle mocne". "Okazały się odporne na późniejsze podmuchy politycznych wiatrów a nawet huraganów. Przetrwały do dzisiaj i to dzięki nim gmach polskiej wolności rozwija się nadal i nadal rośnie w górę" - podkreślił Komorowski.
Prezydent podkreślił, że postawa Mazowieckiego pokazywała, że "można w polityce być i przyzwoitym, i skutecznym jednocześnie, że osobista skromność w połączeniu z postawą służby czynią polityków wartościowymi w oczach współobywateli
Wspominając czasy schyłku PRL Komorowski powiedział: "miałem w sobie silne przekonanie, że się uda, że na gruzach zbudujemy fundament nowego państwa, że to musi się udać". "Udało się" - podkreślił.
"Wszyscy pamiętamy jednak, jak ciężko było ową wiarę utrzymać na początku przemian, pamiętamy jak bolesne były konieczne i trudne zmiany. Pamiętamy też, jak bolesne i często wyjątkowo niesprawiedliwe były polityczne ataki i zarzuty formułowane wtedy, a powtarzane czasem i do dnia dzisiejszego" - mówił prezydent.
Podkreślił, że po 24 latach "fundament i konstrukcja gmachu wolnej Polski wzniesione w czasach rządów Tadeusza Mazowieckiego okazały się niezwykle mocne". "Okazały się odporne na późniejsze podmuchy politycznych wiatrów a nawet huraganów. Przetrwały do dzisiaj i to dzięki nim gmach polskiej wolności rozwija się nadal i nadal rośnie w górę" - podkreślił Komorowski.
Zauważył, że w przyszłym roku obchodzić będziemy 25-lecie odzyskania wolności. "Ten szczególny rok będziemy obchodzili bez Tadeusza Mazowieckiego, ale jestem pewien, że właśnie jego brak jeszcze bardziej uwydatni zasługi dla Polski" - podkreślił. Na koniec, nie kryjąc wzruszenia, prezydent dodał: "Tadeusz Mazowiecki dobrze zasłużył się Polsce".
W homilii dominikanin o. Aleksander Hauke-Ligowski zauważył, że w życiu Tadeusza Mazowieckiego widać było słowa Chrystusa: "Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości".
"Pragnienie sprawiedliwości to pragnienie, aby każdy otrzymał to, co mu się należy. Także jako katolikowi, Polakowi i obywatelowi. To właśnie wypełniało Twoje dni: cierpliwa praca i poszerzanie przestrzeni wolności - powiedział dominikanin.
Jak zaznaczył, cała działalność b. premiera była przykładem miłości, która nikogo nie przekreśla, ale "współweseli się z prawdą". "Można się było z nim nie zgadzać, ale nie można było mu nie ufać, choćby dlatego, że żadnej niezgody, czy raczej niezgodności nie próbował ukryć, dysharmonii zaklajstrować, ale był szczery w staropolskim ucieraniu poglądów i bezkompromisowym dobijaniu się kompromisu" - mówił Hauke-Ligowski.
To dlatego - podkreślił - gdy wybuchła Solidarność i przebudzenie z Wybrzeża rozlało się na całą Polskę, Mazowiecki mógł stać się dla wszystkich sił wolności autorytetem i posłużyć wszystkim z tej i z drugiej strony barykady. "Nie bez trudności oczywiście i bólu, ale jednak skutecznie posłużyć do przekształcania barykady w Okrągły Stół - stół wspólnej rozmowy, ucierania kompromisu dla wolności" - powiedział.
"I to dla wolności nie tylko naszej, ale wszędzie w około, gdzie za nią tam tęskniono - na Wschodzie, na Zachodzie i Południu" - podkreślił.
Duchowny zaznaczył także, że Mazowiecki realizował ewangeliczne wezwanie do miłości, działając na rzecz pojednania Polaków z sąsiadami oraz jako specjalny wysłannik Komisji Praw Człowieka ONZ w byłej Jugosławii.
Metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, który przewodniczył mszy św. podkreślił, że Mazowiecki był "człowiekiem wiary, nadziei i miłości". "Tą drogą wiary szedł jako człowiek swojej rodziny, jako człowiek Kościoła, Polski, Europy i świata" - mówił. Jak zauważył, wiara nie była nigdy obok życia Mazowieckiego, ale zawsze w jego centrum.
"Świeccy w Kościele to był nie tylko temat jego publicystycznych zainteresowań, to była ważna część jego życia. Współzałożyciel +Więzi+, Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie, współpracownik +Znaku+, +Tygodnika Powszechnego+. Kościół św. Marcina przy Piwnej i jego umiłowane Laski - to miejsca i środowiska, w których pozostawił znaczną część swojego życia intelektualnego, duchowego i religijnego" - mówił kard. Nycz.
Z wielskim wzruszeniem żegnała Tadeusza Mazowieckiego jego wnuczka. "Straciliśmy kochającego dziadka, który scalał naszą rodzinę; słowa nie wyrażą smutku, jaki odczuwamy z powodu tak wielkiej, bolesnej straty" - mówiła.
Jak podkreśliła, Tadeusz Mazowiecki nauczył swoją rodzinę odpowiedzialności i tego, że warto dążyć do realizacji celów. "Gdy pojawiały się nieporozumienia lub problemy, jako pierwszy chciałeś usiąść i o nich porozmawiać. Chcemy Ci dzisiaj podziękować, że nauczyłeś nas patrzeć na drugiego człowieka i słuchać go, niezależnie od tego, czy się z nim zgadzamy, ponieważ słuchanie prowadzi do kompromisu" - zaznaczyła.
Metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz, który przewodniczył mszy św. podkreślił, że Mazowiecki był "człowiekiem wiary, nadziei i miłości". "Tą drogą wiary szedł jako człowiek swojej rodziny, jako człowiek Kościoła, Polski, Europy i świata" - mówił. Jak zauważył, wiara nie była nigdy obok życia Mazowieckiego, ale zawsze w jego centrum.
Podziękowała za wiarę, rodzinę, za postawę w Bośni - gdzie, jak podkreśliła - Mazowiecki dał wyraz "największego człowieczeństwa" oraz za niepodległą Polskę i miłość do ojczyzny.
"Dziękujemy, że znalazłeś czas, aby być naszym dziadkiem, będzie nam brakowało wspólnych obiadów, które nie mogły obyć się bez zupy, wszystkich słów, które ułożyliśmy w scrabble, wspólnie rozegranych robrów w brydża i kibicowania polskiej reprezentacji, widoku Ciebie podlewającego ogródek i zapachu papierosów w garażu, który świadczył o Twoje obecności. Dziękujemy, że byłeś z nami we wszystkich ważnych i mniej ważnych dla nas momentach w życiu, po prostu byłeś i żegnamy Cię, bo nie potrafimy tego zrobić, mówimy tylko na razie, pa, tak jak zazwyczaj się z nami żegnałeś" - dodała.
W koncelebrze brało udział wielu biskupów i kapłanów m.in. Prymas Polski, abp Józef Kowalczyk, prymas Czech kardynał Dominik Duka, sekretarz Konferencji Episkopatu Polski bp. Wojciech Polak, o. Maciej Zięba OP, ks. Adam Boniecki, biskup senior diecezji włocławskiej Bronisław Dembowski - w 1989 r. uczestnik Okrągłego Stołu.
We mszy świętej oprócz najbliższej rodziny oraz pary prezydenckiej uczestniczył premier Donald Tusk z żoną Małgorzatą, ministrowie rządu, szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, b.prezydenci Lech Wałęsa i Aleksander Kwaśniewski, byli premierzy: Hanna Suchocka, Jarosław Kaczyński, Jerzy Buzek, Józef Oleksy, Leszek Miller, Kazimierz Marcinkiewicz, Jan Krzysztof Bielecki, Waldemar Pawlak, Włodzimierz Cimoszewicz.
Byli też marszałkowie Sejmu i Senatu Ewa Kopacz i Bogdan Borusewicz, wicemarszałkowie Sejmu Cezary Grabarczyk, Jerzy Wenderlich, Wanda Nowicka, Marek Kuchciński, a także Władysław Frasyniuk, Władysław Bartoszewski, Adam Michnik, Andrzej Wajda, Henryk Wujec i prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Podczas mszy św. odmówiono modlitwę powszechną w kilku językach, m.in. po angielsku, niemiecku, francusku, rosyjsku, serbsko-chorwackim. Proszono m.in. o trwałe pojednanie między narodami i o pokój.
Ojciec Święty Franciszek w liście kondolencyjnym odczytanym podczas mszy św. podkreślił, że Opatrzność Boża wyznaczyła Mazowieckiemu "trudne zadanie przewodniczenia rządowi, który po upadku reżimu komunistycznego i przemianach społeczno-politycznych w Polsce miał poprowadzić naród ku lepszej rzeczywistości budowanej na fundamencie wolności i solidarności".
"Pełnił tę misję z oddaniem i mądrością, z poszanowaniem wartości chrześcijańskich, z żywą wiarą dając przykład szlachetnego zaangażowania na rzecz dobra wspólnego. Był mężem stanu, który dobro ojczyzny i narodu przedkładał ponad swoje sprawy osobiste" - napisał papież.
Podczas mszy modlitwę powszechną wygłoszono w kilku językach, m.in. po angielsku, niemiecku, francusku, rosyjsku, serbsko-chorwackim. Proszono m.in. o trwałe pojednanie między narodami i o pokój.
Gdy w Warszawie rozpoczynały się uroczystości pogrzebowe, w Krakowie bił dzwon Zygmunta. Na Placu Zamkowym oraz na przyległych ulicach zgromadziły się tłumy mieszkańców Warszawy, chcących uczestniczyć w ostatnim pożegnaniu pierwszego niekomunistycznego premiera po 1989 r. Tłum klaskał na widok trumny z ciałem Tadeusza Mazowieckiego przykrytej biało-czerwoną flagą.
Po mszy żałobnej trumna z ciałem Tadeusza Mazowieckiego została przewieziona na cmentarz do podwarszawskich Lasek; b. premier spoczął w grobie rodzinnym obok swojej żony Ewy. (PAP)
agy/ par/ mhr/