Mija 60 lat od premiery „Ptaków”. Dreszczowiec Alfreda Hitchcocka wszedł na ekrany kin 28 marca 1963 r. „Miał bardzo duży wpływ na rozwój gatunku filmowego, przez co jego znaczenie dla historii kina jest duże” – powiedział PAP filmoznawca prof. Krzysztof Loska.
Kalifornia, nieduże miasteczko Bodega Bay. Pewnego dnia, podążając za tajemniczym Mitchem Brennerem (Rod Taylor), pojawia się w nim Melanie Daniels (Tippi Hedren). Przyjazd Melanie zbiega się z nieuzasadnionymi atakami ze strony spokojnych dotychczas ptaków. Bezradni mieszkańcy są coraz bardziej przerażeni zachowaniem zwierząt.
"Bunt ptaków, działających wbrew naturze i swoim ustalonym zwyczajom, jest przekonująco przedstawiony. Fakt, że ptaki są ostatnim elementem natury, którego można się spodziewać, że zwróci się przeciwko człowiekowi, tylko podkreśla grozę. Jeśli nie można zaufać ptakom, to komu można zaufać? Jest tylko jedna skaza w tym założeniu. To pytanie bez odpowiedzi, dlaczego nikt nigdy nie bierze broni i nie strzela do skrzydlatych napastników" – pisał krótko po premierze James Powers z "The Hollywood Reporter".
Film oparto z jednej strony na opowiadaniu angielskiej pisarki Daphne du Maurier, z drugiej zaś asumptem do napisania scenariusza był dla Hitchcocka przeczytany w gazecie artykuł. Opisywał wydarzenia z 1961 r., do których doszło w miasteczku Pleasure Point w północnej Kalifornii. Dziennikarze wskazywali na dziwne zachowanie ptaków, które wybudziły mieszkańców około 2 w nocy, uderzając w okna, ściany domów, samochody, aż w końcu zaczęły atakować zaskoczonych ludzi.
"Tworząc przerażające zagrożenie z tego, co zakłada się, że jest jednym z najbardziej niewinnych stworzeń w przyrodzie i jednym z najbardziej przyjaznych człowiekowi, pan Hitchcock i jego współpracownicy skonstruowali horror, który powinien wzbudzić strach u najbardziej odważnych i wywołać gęsią skórkę na najtwardszej skórze" – ocenił przed laty na łamach "New York Timesa" krytyk filmowy Bosley Crowther.
Zdjęcia rozpoczęto 5 marca 1962 r. Początkowo w planach było używanie sztucznych ptaków, jednak reżyser uznał uzyskany efekt za niewystarczający. Zdecydował więc, iż do bliższych scen wykorzysta żywe zwierzęta. Z uwagi na to wielu członków ekipy cierpiało wskutek uderzeń i zadrapań. Nieco ponad rok później, 28 marca 1963 r., podczas premiery filmu, Hitchcock zdecydował się wzmocnić efekt i niezależnie od ścieżki dźwiękowej filmu puścił z głośników dźwięki wydawane przez ptaki. "Jesteśmy świadkami odwrócenia starego konfliktu między ptakami a ludźmi; tym razem ptaki są na zewnątrz, a człowiek jest w klatce" – podkreślał reżyser.
Publiczność miała się poczuć zamknięta, niczym w klatce. Niektórzy byli przerażeni, u innych twórca wywołał paniczny lęk przed ptakami.
"Film wspaniały, ale nie najlepszy. W mojej opinii najlepsze filmy Hitchcocka to te z lat pięćdziesiątych, jak +Nieznajomi z pociągu+ (1951) czy +Okno na podwórze+ (1954) i +Zawrót głowy+ (1958) – oba z Jamesem Stewartem w roli głównej. To moim zdaniem trzy arcydzieła Hitchcocka" – ocenił w rozmowie z PAP historyk filmu prof. Tadeusz Lubelski, któremu wtórował prof. Krzysztof Loska: "Nie jest to najlepsze dzieło Hitchcocka – choćby +Zawrót głowy+ oceniam zdecydowanie wyżej, podobnie +Psychozę+ (1960). Natomiast film +Ptaki+ miał bardzo duży wpływ na rozwój gatunku filmowego, przez co jego znaczenie dla historii kina jest duże" – mówił PAP filmoznawca.
Autor książki "Hitchcock – autor wśród gatunków" zwrócił uwagę, że dzisiaj wydźwięk "Ptaków" nie ma już takiej siły, jak przed laty. Jednocześnie wskazał na dość ciekawy aspekt – szczególnie dla współczesnego widza, analizy filmu w kontekście ekologicznym. "Nie jest jasne, dlaczego te ptaki atakują. Być może to sygnał przypadkowości, irracjonalności natury i jej chaosu. Z drugiej strony film można odczytać jako opowieść o odwecie natury, która mści się na ludziach za ich niszczycielską działalność" – zrecenzował Loska.
"Patrząc na +Ptaki+ z perspektywy współczesnego widza – wątek odwetu natury może odgrywać istotą rolę. Oczywiście dzisiaj wygląda to trochę inaczej, mamy serial +The Last of Us+, w którym też porusza się wątek apokalipsy związanej z naturą, tutaj akurat z grzybami, natomiast u Hitchcocka są to ptaki" – dodał filmoznawca.
Taka interpretacja wydaje się szczególnie ciekawa, pozwala bowiem spojrzeć na dzieło Hitchcocka w kontekście współczesnym, a co za tym idzie, w pewien sposób mówi też o jego aktualności. Jest to o tyle zaskakujące, że pozornie przecież trudno powiedzieć, by sceny ptasich ataków mogły robić na współczesnym widzu, zaznajomionemu już z nieporównywalnie brutalniejszymi scenami, jakieś szczególnie wrażenie.
Częściowo nawiązywał do tego Michał Oleszczyk, twierdząc, że "+Ptaki+ to horror bardzo kliniczny, w czym i jego słabość, i siła. Dziś nie ma szans przerazić widza tak, jak czynił to w 1963 r. Kino i widownia za bardzo się zmieniły. Ale dla wielu widzów jest to ostatni wybitny film Hitchcocka. Czuć w nim absolutny chłód i cynizm, które zaczęły dominować filmy Hitchcocka od +Psychozy+ i uzyskały absolutne apogeum w +Szale+ (1972)".
"Hitchcock był mistrzem thrillera psychologicznego, bardzo dużo miejsca zajmuje u niego zawsze nakreślenie relacji między postaciami, a także opis socjologiczno-obyczajowy: środowiska, w jakim żyją, jego zwyczajów i konwenansów. Na precyzyjnie przedstawionym tle tym jaskrawiej odbijają się zbrodnie czy utajone obsesje bohaterów" – recenzował z kolei kilka lat temu na łamach "Filmu" Bartosz Żurawiecki.
Specjaliści przez lata analizując filmy brytyjskiego reżysera, często podkreślali freudowską symbolikę tłumionych popędów, sugerując Hitchcockowi, że swoimi filmami dotyka własnych, ukrywanych obsesji i pragnień. Urodzonego w Londynie twórcę fascynowała zbrodnia. Był częstym gościem londyńskiego sądu kryminalnego. Czerpał inspiracje, przysłuchując się sprawom o morderstwa. W orbicie jego fascynacji była także władza. Zwykł mawiać, że aktorów należy traktować, jak "bydło". Szczególne wymogi miał wobec kobiet, wśród których na idealne ofiary upatrzył sobie blondynki, uważając, że "są jak pierwszy śnieg, na którym widać krwawe ślady butów".
Dobrym przykładem jest filmowa Melanie Daniels, czyli słynna Tippi Hedren. "Świetnie zarysowana postać kobieca. To jest typowa cecha hitchcockowska – skupienie się na postaci kobiecej" – zaznaczył Loska. "Prywatną relację dwójki artystów owiewa aura skandalu i niesława. Hitchcock chciał bowiem zdominować Tippi Hedren również poza planem filmowym, manipulując nią w życiu osobistym" – zauważyła Paula Apanowicz z portalu Histmag.org
"Szczególnie trudną i wyczerpującą okazała się jedna z końcowych scen ataku ptaków, kiedy bohaterka Hedren zostaje ranna na poddaszu. Przy realizacji kolejnych ujęć naprawdę doszło do wypadku. Nie skorzystano z mechanicznych atrap – atakujące w tej sekwencji ptaki były żywe. Rozjuszone stworzenia przywiązano do aktorki, a jeden z ptaków zranił ją w twarz" – wyjaśniła krytyczka.
Aktorka opowiadała po latach, że reżyser posuwał się do naruszania jej przestrzeni osobistej – "nagle mnie chwycił i zaczął dotykać". Dzisiaj zapewne, nie bez racji, uznano by takie zachowania za molestowanie seksualne. Z drugiej strony aktorka potrafiła też wypowiadać się o współpracy z Hitchcockiem z wyraźną wdzięcznością: "To była ciężka, ale fascynująca praca, która mnie bardzo cieszyła i której bardzo potrzebowałam. Hitchcock był nie tylko reżyserem, ale i nauczycielem aktorstwa, co było wspaniałe. Nie było lepszego nauczyciela". Warto przypomnieć, że Hedren została zauważona przez Hitchcocka w reklamie telewizyjnej.
Początkowo reżyser marzył, aby w "Ptakach" zagrała Grace Kelly, dotychczas jego ulubiona aktorka, która jednak wycofała się z zawodu po ślubie z księciem Reinerem z Monako. Odkrywając Hedren, Hitchcock był przekonany, że odkrywa nową Grace. Hedren zaś zdawała sobie sprawę, że dostała od niego szansę – angaż u jednego z najbardziej wpływowych reżyserów w Hollywood dla wielu jej koleżanek znajdował się w sferze marzeń. Szansę, którą on niestety próbował wykorzystać dla zaspokojenia własnych żądz i fascynacji.
Córka filmowej Melanie, również znana aktorka i nomen omen… Melanie Griffith, kiedy miała pięć lat, dostała od reżysera "prezent", którym była lalka wystylizowana na graną przez jej mamę postać z filmu "Ptaki", zapakowana w pudełko przypominające małą trumienkę. Zdaniem Griffith wywołało to u niej traumę. Do sprawy odnosiła się także Dakota Johnson – wnuczka Hedren. "To, co stało się z moją babcią, było przerażające. Była niesamowitą aktorką, lecz przez niego nie rozwinęła skrzydeł. Hitchcock był tyranem. Był utalentowanym reżyserem, płodnym artystą, wpływową postacią w świecie filmu. Niestety, władza bywa trucizną" – zdradziła w wywiadzie odnoszącym się do wydanego w 2016 r. pamiętnika swojej babci.
Wracając jednak do analizy stylu uprawianego przez reżysera w kinie, warto wspomnieć o typowym dla niego suspensie. "Przy omawianiu twórczości Hitchcocka nieodmiennie pojawia się słowo +suspens+. Bardzo się zresztą ono zbanalizowało, jest używane obecnie w odniesieniu do byle pościgu czy byle napadu w byle filmie akcji. A przecież hitchcockowski +suspens+ to przeciwieństwo stosowanych dzisiaj metod przytrzymania uwagi widza przez bombardowanie go +poćwiartowanym+ montażem i niekończącą się serią strzelanin, wybuchów, ucieczek etc. U Hitchcocka oznacza ono odroczenie, zawieszenie na czas jakiś wyroku. To bomba z opóźnionym zapłonem" – zauważył w "Kinie" Bartosz Żurawiecki.
Filmoznawcy dzielą karierę Hitchcocka na dwa etapy – wszystko, co nakręcone przed "Ptakami", i wszystko to, co po nich. Sam reżyser uważał, że okres przed był dojrzewaniem do tego filmu.
Zmarł 29 kwietnia 1980 r. Czternaście lat po jego śmierci pojawił się sequel – "Ptaki II". Zagrali w nim m.in. Brad Johnson, Chelsea Field i James Naughton. Obraz wyprodukowany dla telewizji wyreżyserował Rick Rosenthal. Co ciekawe, w obsadzie znalazła się także Tippi Hedren, jednak jako postać niepowiązana z Melanie Daniels. (PAP)
autor: Mateusz Wyderka
mwd/ skp/ dki/