Brak stałej ekipy archeologów podczas prowadzonych prac na Bulwarze Filadelfijskim jest oburzający - powiedziała PAP archeolog Lidia Grzeszkiewicz-Kotlewska, znawczyni podziemnego Torunia. W jej ocenie inwestycje winny poprzedzić badania wyprzedzające, a obecnie popełnia się tam kolejne błędy.
Polska Agencja Prasowa: Jak pani ocenia inwestycję przebudowy Bulwaru Filadelfijskiego realizowaną obecnie w Toruniu?
Lidia Grzeszkiewicz-Kotlewska: Uważam, że inwestycja ta była najmniej potrzebna mieszkańcom. Budowa okropnych szklanych kiosków to zupełne nieporozumienie. To także brak zrozumienia charakteru miejsca. Jeśli jednak chodzi o przygotowanie inwestycji i jej przeprowadzenie, to od początku wzbudza moje oburzenie brak ekipy archeologicznej dokumentującej i monitorującej wszystkie prace ziemne. Przez cały czas ich prowadzenia. Nawet jeśli byłyby to badania archeologiczne w trakcie prowadzenia inwestycji, to archeolog na wykopie musi być stale i dokumentować na bieżąco. Zastosowanie koparek w takim miejscu powinno być dokładnie kontrolowane przez archeologa. Każda koparka to jeden archeolog na miejscu. W przypadku znalezienia nawarstwień i zabytków czy obiektów archeologicznych kopanie powinno odbywać się wyłącznie ręcznie. W większości decyzji wydawanych przez WUOZ na terenie naszego województwa jest taki właśnie zapis. Nie rozumiem, czemu w przypadku Bulwaru jest inaczej. Wiem, że pierwsze decyzje na Bulwarze w ogóle nie przewidywały obecności archeologa podczas prac ziemnych.
PAP: Czy powinny tę inwestycję poprzedzić wyprzedzające badania archeologiczne?
L.G.-K.: Rozpoznanie archeologiczne Bulwaru przed taką inwestycją było zdecydowanie niewystarczające. Teren ten to port hanzeatyckiego miasta, jednego z najpotężniejszych gospodarczych centrów Europy. Pamiętajmy, że Toruń nie był zaściankową prowincją. Zawijały tu statki z całego świata, nie przypadkiem pierniki są symbolem miasta. Przyprawy korzenne dopływały tutaj z Indii, a ich wartość liczona była w złocie. Taki bogaty też był port, wybrukowany niemal od samego początku, co potwierdziłam w wykopie archeologicznym przy bramie Mostowej.
Badania archeologiczne bezinwazyjne to już standard niemal we wszystkich przypadkach wydawania pozwoleń na badania archeologiczne. Tu ich zabrakło. Konieczne też było wyprzedzenie etapu projektowania badaniami chociaż sondażowymi, żeby określić zasięg klasztoru, relikty zabudowy nowożytnej. Należało sprawdzić ukształtowanie linii brzegowej, a to wystarczyłoby zrobić siatką odwiertów. Jeszcze raz podkreślam, najwłaściwsze byłoby wykonanie tych badań przed etapem projektowania. W momencie zaplanowania prac ziemnych badania należałoby kontynuować w miejscach zagrożonych zniszczeniem.
PAP: Czy w pobliżu odnalezionych już murów średniowiecznego klasztoru można nadal prowadzić prace ciężkim sprzętem?
L.G.-K.: Metodę eksploracji określa decyzja Wojewódzkiego Konserwatora oraz nadzorujący archeolog. Widocznie tutaj nie ma żadnych wytycznych. Nie pierwszy raz widzę wytyczenie obszaru stanowiska archeologicznego przewidzianego do badań za pomocą płotu, nie wiedząc zupełnie, co znajduje się pod ziemią. A w tym przypadku zasięgu nie poznamy przed przebadaniem, zatem - jeśli koparka, to z archeologiem przy łyżce.
PAP: Czy obok tego klasztoru znajdował się cmentarz?
L.G.-K.: Przy wszystkich kościołach średniowiecznych znajdowały się cmentarze. Bardzo szybko uległy one przepełnieniu. Przy pierwszym kościele św. Janów, do czasu wybudowania obecnego prezbiterium w XIV wieku, znajdowały się 4 warstwy pochówków. Za czasów protestanckich również chowano zmarłych w kościołach i obok nich. W Zborze na Rynku Nowomiejskim i wokół niego również znajdowały się pochówki. Zatem dziwne byłoby, gdyby w przypadku kościoła św. Ducha cmentarza nie było.
PAP: Kwestia leżących na pryzmie po wykopach szczątków ludzkich jest w pani ocenie normalną praktyką w trakcie takich prac? W jaki sposób powinno się te szczątki traktować? Co po ich znalezieniu — mając na uwadze szczególny charakter tego terenu — powinno się dalej wydarzyć? Czy prace powinno się kontynuować, czy przebadać cały obszar?
L.G.-K.: Kości ludzkie na hałdzie nie powinny się znaleźć. Jeśli jest warstwa grzebalna, to każdy pochówek się inwentaryzuje, rysuje, fotografuje, kości się zbiera, oddaje do analizy antropologicznej, a następnie grzebie w zbiorowej mogile. Kości luźne również się zbiera, oddaje do analizy antropologicznej i grzebie. Nie ma tu różnicy, oprócz tego, że należy jeszcze zbadać, dlaczego są przemieszane i skąd pochodzą. Kwestia dalszego postępowania z cmentarzem to decyzja, którą trzeba podjąć, znając przyszłą funkcję terenu.
PAP: Realizowane na Bulwarze Filadelfijskim prace są prowadzone w zgodzie z prawem i konserwatorską sztuką?
L.G.-K.: Nabrzeże jest objęte formą ochrony, jaką jest wpis na Listę Pomników Historii i to już wystarcza do wydania decyzji nakazującej przeprowadzenie badań archeologicznych podczas inwestycji. W styczniu 2017 roku Wojewódzki Konserwator Zabytków nie uzgodnił konieczności badań archeologicznych podczas realizacji inwestycji remontu Bulwaru. Twierdził, że nie ma tam nawarstwień cennych archeologicznie. Decyzja ta nie była poprzedzona badaniami wyprzedzającymi ani wykopaliskowymi, ani bezinwazyjnymi. Nie przeanalizowano źródeł w postaci wykopów wykonanych wcześniej przeze mnie, w których wystąpiły bruki i nawarstwienia późnośredniowieczne z dużą zawartością zabytków ruchomych. Nie było żadnych podstaw do twierdzenia o wcześniejszym zniszczeniu nawarstwień nabrzeża, co znalazło swoje potwierdzenie podczas obecnie prowadzonego remontu. W przypadku pierwszego sygnału o znalezieniu nawarstwień archeologicznych cała inwestycja powinna zostać objęta badaniami, nie zaś do badań wykrawany z niej kawałek po obrysie ustawionego płotu.
PAP: Czy jest jeszcze możliwość przeprowadzenia kompleksowych badań na tym terenie i jak one powinny wyglądać?
L.G.-K.: Wszystkie odsłaniane podczas inwestycji nawarstwienia i obiekty powinny być zadokumentowane. W obrębie nawarstwień archeologicznych prace ziemne wykonywane ręcznie pod czujnym okiem archeologa. Zabytki ruchome zbierane i inwentaryzowane. Badania powinny być przeprowadzone wszędzie tam, gdzie inwestycja zniszczy nawarstwienia. Klasztor należy badać z wielką ostrożnością. Na pewno bez pośpiechu. Jeśli brakuje środków, czy czasu, lepiej jest odłożyć badania dla przyszłych pokoleń, kiedy tego nie zabraknie.(PAP)
Rozmawiał Tomasz Więcławski
twi/ jann/