Od kilkuset lat w Janowcu nad Wisłą (Lubelskie) praktykowany jest zwyczaj wielkanocnego bębnienia, które zwiastuje Zmartwychwstanie Jezusa. W nocy z soboty na niedzielę, grupa młodych mężczyzn będzie wędrować i bębnić pod każdym domem, co ma zapewnić ich mieszkańcom szczęście.
Jacek Niedziółka z Gminnego Ośrodka Kultury w Janowcu wyjaśnił, że nikt tak naprawdę nie wie, skąd wzięła się tradycja wielkanocnego bębnienia w tej okolicy. „Nie ma pewności, co do genezy tego zwyczaju. Niektórzy uważają, że był przejęty z wierzeń pogańskich dlatego, że kiedyś również w momencie przesilenia wiosenno-letniego ludzie uderzali w drewniane przedmioty, robiąc hałas wokół gospodarstw, aby wygonić zimowe duchy i żeby nadeszła wiosna” – powiedział Niedziółka.
Jak dodał, inni badacze twierdzą, że zwyczaj pochodzi od jeńców tatarskich, którzy podobno budowali janowiecki zamek, a część z nich ze względu na dobrą służbę u właściciela zamku osiedliła się w okolicy. „Nie ma na to żadnych źródeł historycznych, ale to prawda, że Tatarzy używali takich bębnów w swoich wojskach, nazywali je taraban lub łombaszka” – wyjaśnił.
Zapytany, ile lat liczy zwyczaj bębnienia wielkanocnego w Janowcu podał, że z pewnością mogą to być setki lat, bo najstarsi mieszkańcy powtarzają, że ich „dziadkowie opowiadali, że był od zawsze”.
Odnosząc się do przebiegu zwyczaju przekazał, że rozpoczyna się wieczorem w Wielką Sobotę, a kończy w czasie procesji rezurekcyjnej w Wielkanoc. „Grupa młodych mężczyzn zaczyna bębnieniem na cmentarzu ku pamięci wszystkich bębniarzy, którzy już odeszli. Następnie chłopcy wyruszają spod cmentarza i chodzą z instrumentem od domu do domu po miejscowości” – opisał Niedziółka.
Jak podkreślił, taki gospodarz musi wyjść przed dom i zabębnić, a następnie poczęstować chłopców jedzeniem, cukierkami, specjałami, co ma zapewnić mu szczęście i dobrobyt. „Wcześniej nie do zaakceptowania było, żeby gospodarz nie przyjął bębna, taki człowiek był wytykany palcami. Cała wieś o nim źle mówiła” – wskazał.
Jeżeli w domu jest osoba, która jeszcze nigdy nie bębniła, to najpierw musi przyklękając i pocałować instrument. „Jest to też taka forma żartu, bo w tym momencie jeden z bębniarzy uderza w membranę, która zaczyna wibrować powodując drganie i trzęsienie się ust” - podał Jacek Niedziółka.
Nawiązując do symboliki zwyczaju wskazał, że ma on na celu ogłoszenie zmartwychwstania Jezusa. Głośny odgłos bębna symbolizuje zaś pękanie i odsuwanie kamieni z Grobu Jezusa, a strzelanie z ładunków hukowych, symbolizuje zstąpienie anioła przy huku błyskawic.
Obecnie w zwyczaju wykorzystywany jest jeden instrument, ale przed wojną były to dwa bębny i dwie grupy chłopców chodzących po wsi. „W trakcie II wojny światowej jeden instrument został schowany przed okupantem gdzieś w studni, a drugi spłonął w czasie pożaru kościoła” – wyjaśnił.
Obecnie wykorzystywany bęben przywiózł z ziem odzyskanych w 1945 r. jeden z mieszkańców Janowca, który pojechał przywieźć stamtąd sprzęt rolniczy, ale zamiast nich przywiózł bęben podarowany mu przez proboszcza parafii w miejscowości Męcinka.
„Przez wiele lat mieszkańcy Janowca byli przekonani o oryginalności swojego zwyczaju wielkanocnego na tle Polski. Jednak w dobie szerokiej informatyzacji dowiedzieliśmy się o podobnych tradycjach w innych rejonach m.in. w Wielopolu Skrzyńskim (podkarpackie), Iwaniskach (świętokrzyskie), Iłży (mazowieckie)” – powiedział Jacek Niedziółka dodając, że trwają starania o wpisanie tradycji bębnienia wielkanocnego na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego.(PAP)
Autorka: Gabriela Bogaczyk
gab/ dki/