We wrześniu będzie otwarcie Muzeum Historii Polski wraz z wystawą czasową. Niestety, jeżeli chodzi o wystawę stałą, musimy poczekać z uwagi na pewne komplikacje wynikające nie z naszej winy - powiedział w czwartek w TVP Info wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
W programie "W otwarte karty" w TVP Info wicepremier został zapytany o termin otwarcia Muzeum Historii Polski. Jak przypomniał, MKiDN realizuje obecnie "ponad 300 inwestycji muzealnych". "Nie wszystkie to są instytucje przez nas prowadzone. Większość to są instytucje, które dostają od nas po prostu pieniądze publiczne na realizację różnych projektów inwestycyjnych, więc to jest dość duży wysiłek. Ale największym faktycznie muzeum, które w tej chwili budujemy, które już kończymy na warszawskiej Cytadeli, to jest Muzeum Historii Polski" - zwrócił uwagę.
Szef MKiDN poinformował, że otwarcie budynku wraz z wystawą czasową nastąpi we wrześniu. "Niestety, jeżeli chodzi o wystawę stałą, musimy poczekać z uwagi na pewne komplikacje nie z naszej winy wynikające, a dotyczące rynku budowlanego w obszarze muzeów. My tak rozkręciliśmy koniunkturę, a jednocześnie jesteśmy inwestorem państwowym, czyli dysponujemy środkami publicznymi, że rynek postanowił na nas zarobić ponadnormatywnie i przetarg ostatni – bo były dwa przetargi na tę wystawę stałą – pokazał, że oferta jest trzykrotnie wyższa niż ceny rynkowe. Nie mogliśmy czegoś takiego zrealizować, bo ktoś – krótko mówiąc – chciał ubić interes" - wyjaśnił.
Gliński podkreślił, że mówi to publicznie, żeby "ten ktoś się opamiętał". "Chociaż nie wiem, czy apele do biznesu, który się tym zajmuje, do kogoś mogą trafić, ale jako polityk mam obowiązek to powiedzieć i przekazać opinii publicznej. Najtańsza oferta była trzykrotnie wyższa niż ceny rynkowe już po inflacji, uwzględnieniu tych wszystkich zmian cenowych i gospodarczych z ostatniego czasu" - powiedział.
Wicepremier skomentował również ekspozycję zorganizowaną przez lewicową europosłankę ze Szwecji Malin Bjoerk w budynku Parlamentu Europejskiego. Wystawa prezentuje m.in. zdjęcie postaci przypominającej Jezusa Chrystusa, otoczonej ludźmi w strojach kojarzonych z sadomasochizmem. "Niestety, mamy często do czynienia we współczesnej kulturze z różnymi skandalami czy prowokacjami. To z jednej strony wynika z pustki kulturowej czy pustki dotyczącej w ogóle możliwości poznawczych chociażby środowisk współczesnej lewicy. Oni są niedoedukowani. Oni bazują na skandalu, na takim swoistym, współczesnym barbarzyństwie często, bo trudno tam jest znaleźć jakieś przesłanie i treść poza tym, że to ma być łamanie tabu. Być może właśnie głównym celem tego rodzaju wydarzeń czy sytuacji, które – niestety – dość często bywają we współczesnej kulturze, jest niszczenie kultury zastanej" - stwierdził.
Wspomniał także o "bankructwie idei komunistycznej". "Komunizm w świecie - poza wyjątkami (...) - zniknął, został zdekonstruowany i wchodzi z powrotem, bo te środowiska przegrały, więc szukają nowych pomysłów dość agresywnie, m.in. także przez łamanie tabu kulturowego, czyli tego wszystkiego, co trzyma naszą kulturę w spójności i umożliwia nam życie. Takie skandale są drogą do tego, żeby niszczyć. Niestety niszczyć, bo tam trudno jest znaleźć na ogół treść. Czasami w takich bardzo progresywnych projektach można coś znaleźć mądrego, ale to jest promil na ogół tych wydarzeń" - podsumował minister kultury. (PAP)
dap/ aszw/