
Na Węgrzech obchodzona jest w czwartek 69. rocznica powstania zbrojnego przeciwko reżimowi komunistycznemu. Stłumiony przez armię sowiecką zryw dzieli obecnie scenę polityczną kraju, a w Budapeszcie zwolennicy rządu oraz opozycji upamiętnią jego ofiary osobno.
23 października 1956 roku węgierscy studenci zorganizowali przed pomnikiem Józefa Bema wiec na znak solidarności z dążeniami demokratycznymi Polaków. Zgromadzenie przerodziło się w wystąpienie zbrojne przeciwko panującemu na Węgrzech reżimowi komunistycznemu. Zostało ostatecznie stłumione przez wojska sowieckie na początku listopada. Władzę w kraju przejął marionetkowy rząd Janosa Kadara.
Według danych węgierskiego Głównego Urzędu Statystycznego, podczas rewolucji 1956 roku zginęło 2700 osób, a ponad połowa ofiar miała mniej niż 30 lat.
Dzień, który dał początek powstaniu, został w 1991 roku uznany przez węgierski parlament za święto narodowe. Sklepy, restauracje i instytucje publiczne są tego dnia zamknięte. Większość muzeów pozostaje jednak otwarta, a część z nich organizuje specjalne wystawy i warsztaty.
W Budapeszcie zaplanowano na czwartek dwie osobne manifestacje: rządowy „Marsz Pokoju” oraz organizowany przez lidera węgierskiej opozycji Petera Magyara „Marsz Narodowy”. Zwolennicy premiera Viktora Orbana zbiorą się na placu Lajosa Kossutha przed parlamentem. Sympatycy kierowanej przez Magyara partii TISZA rozpoczną swój marsz na placu Ferenca Deaka, skąd ruszą w kierunku stołecznego Placu Bohaterów.
„Plac Kossutha jest za mały dla setek tysięcy osób, który chcą humanitarnych i dobrze funkcjonujących Węgier” - zapowiedział Magyar. Orban, w komentarzu do osobnych zgromadzeń, zauważył, że „będziemy mieli Marsz Pokoju i brukselski marsz wojenny”. Rząd w Budapeszcie określa partię TISZA mianem „marionetki UE”, a samej Unii Europejskiej zarzuca chęć wciągnięcia Wspólnoty w wojnę Rosji z Ukrainą.
- Wierzę, że większość Węgrów opowiada się po stronie pokoju. Dlatego właśnie będzie nas więcej nie tylko ze względu na liczbę, ale będziemy też silniejsi duchowo. Na pewno będzie więcej ludzi chcących pokoju - oświadczył Orban.
Magyar odpowiedział w środę, wzywając „wszystkich Węgrów” do wzięcia udziału w wydarzeniu organizowanym przez jego środowisko.
„Jeśli nam pomożesz, zapiszesz się w czwartek w księgach historii, w których dzień ten będzie początkiem nowej ery. Jeśli teraz staniecie w obronie swojego kraju, w przyszłym roku (roku wyborczym - PAP) kraj pomoże każdemu, kto marzy i myśli po węgiersku. Wierzymy, że nie ma prawicy czy lewicy, są tylko Węgrzy. Teraz albo nigdy. Ojczyzna wzywa!” - zaapelował opozycjonista.
Szczególnym miejscem obchodów rocznicy powstania jest Dom Terroru (węg. Terror Haza) - była siedziba policji politycznej w czasach stalinowskich, a obecnie muzeum poświęcone ofiarom totalitaryzmu i bohaterom rewolucji 1956 roku.
Władze muzeum zaplanowały na ten dzień lekcje historii, pokazy filmowe, wystawy i wspólne palenie świec, mających uczcić ofiary zrywu. W ramach wykładów organizowanych w dniach poprzedzających rocznicę, historycy naświetlili mniej znane fakty na temat powstania - rolę, jaką odegrały w nim kobiety, życie codziennie mieszkańców Budapesztu w czasie rewolucji czy znaczenie wydarzeń z 1956 roku w popkulturze.
W czwartek Dom Terroru będzie otwarty dla wszystkich, którzy chcą lepiej poznać historię węgierskiego powstania.
Z Budapesztu Jakub Bawołek (PAP)
jbw/ ap/ ktl/