Na naszej wystawie opowiadamy o Powstaniu Styczniowym zarówno w sposób konwencjonalny, jak i nowoczesny. Naszym celem jest bowiem emocjonalne doświadczenie tego zrywu – mówi PAP Wojciech Kalwat, współkurator wystawy „Powstali 1863–64”, kierownik Działu Projektów Kulturalnych i Współpracy z Zagranicą w MHP, a także pełnomocnik MKiDN ds. wydarzeń kulturalnych związanych ze 160. rocznicą Powstania.
Polska Agencja Prasowa: W tym roku obchodzimy 160. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. Dlaczego wciąż warto przypominać o tym zrywie niepodległościowym?
Wojciech Kalwat: Warto chociażby z tego względu, że to przede wszystkim piękna do opowiedzenia historia. Powstańcy poszli w bój z wielką, choć irracjonalną wiarą w to, że na pewno się uda wywalczyć wolność, że te mocne mury i kraty da się wysadzić, zburzyć, że skoro Włochom udało się zjednoczyć kraj, to Polakom uda się odzyskać niepodległość. Wszak sprawiedliwość i Boska Opatrzność jest po naszej stronie. Powstanie Styczniowe jest zatem marzeniem o wolności. To wreszcie niesamowite przykłady bohaterstwa i poświęcenia o losach wręcz trudnych do uwierzenia.
Oczywiście, mamy również krytykę powstania, która mówi, że młokosi bez broni poszli w bój i trzeba było za to drogo zapłacić. Nie kwestionując wielkiej daniny krwi i represji, które po powstaniu spadły na żywioł polski, nie można zapominać, że opowieść o Powstaniu Styczniowym legła u podstaw mitu założycielskiego II Rzeczypospolitej. Józef Piłsudski, wielbiciel Powstania Styczniowego i jego znawca, mówił, że o Polskę trzeba walczyć nawet w beznadziejnej sytuacji, że Polska musi być wolna i niepodległa. W okresie II RP należny hołd został także oddany samym powstańcom styczniowym.
Bez tego powstania nie byłoby też mitu partyzanckiego, który był następnie kontynuowany w czasie II wojny. Pokolenie Kolumbów było bowiem wychowane nie tylko na kulcie Legionów, ale także na kulcie bohaterskich mężczyzn i kobiet, którzy w 1863 i 1864 r. ruszyli, aby walczyć o wolną i niezależną Polskę.
Jest to również opowieść o byciu wyklętym. We współczesnej świadomości historycznej określenie „wyklęty” kojarzy się z tymi, którzy po II wojnie lub jeszcze w jej trakcie walczyli z komunistycznym najeźdźcą. Warto jednak powiedzieć, że powstańcy styczniowi, zwłaszcza tuż po upadku zrywu, byli traktowani jak wyklęci, to właśnie na nich spadło odium za poniesioną klęskę.
Trzeba powiedzieć wprost, bez przeżyć z lat 1863-1864 trudno byłoby wyobrazić sobie Polskę i jej kulturę.
PAP: Od środy na dziedzińcu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego będzie prezentowana wystawa Muzeum Historii Polski „Powstali 1863–64”, której jest pan współkuratorem. Jakie zagadnienia związane z Powstaniem Styczniowym zostaną na niej pokazane?
W.K.: Przede wszystkim wystawa będzie opowiadać o faktografii Powstania Styczniowego, czyli o jego przyczynach, przebiegu oraz skutkach. Chcemy jednak też zaskoczyć odbiorcę, dlatego wyeksponujemy rolę kobiet oraz innych narodowości i grup społecznych w powstaniu. Potocznie uważamy, że Powstanie Styczniowe było powstaniem szlacheckim. Jest to bardzo mylne wyobrażenie, ponieważ było to powstanie wszystkich warstw społecznych. Jest to też powstanie, w którym swoje role miały kobiety.
Na wystawie chcemy także pokazać historyczne postaci, które uważamy za ikony Powstania Styczniowego. Odbiorcy oczywiście poznają losy znanych z podręczników szkolnych postaci, ale liczymy, że uda się nam również niektórych zaskoczyć, przybliżając losy może mniej znanych bohaterów.
PAP: Czyje losy poznają zatem zwiedzający wystawę?
W.K.: Na wystawie oczywiście nie mogło zabraknąć Romualda Traugutta, który jest niemalże świętym męczennikiem Powstania Styczniowego. Ale mamy również ikonę powstania, a zarazem ikonę ówczesnej popkultury, czyli Henrykę Pustowójtównę, która wyłamała się z kobiecych ról społecznych i założyła męski mundur.
Na wystawie przypomnimy też duchownych czy wielkich męczenników, takich jak chociażby Maria Piotrowiczowa, Zygmunt Sierakowski i Konstanty Kalinowski, krewkich dowódców, takich jak: Dionizy Czachowski zwany „strasznym starcem”, François de Rochebrune, który dowodził Żuawami Śmierci (jednym z najbardziej elitarnych oddziałów w insurekcji), umiejąc zaledwie parę słów po polsku, czy fanatycznie oddanego sprawie zrywu ks. Antoniego Mackiewicza. Powiemy również o Polakach z carskiej służby, którzy zamiast kariery wybrali posługę ojczyźnie, takich jak Michał Heydenreich czy Józef Hauke-Bosak.
PAP: A jak została zbudowana sama wystawa? Jaka jest jej narracja?
W.K.: Wystawa ma charakter multimedialny i mobilny oraz plenerowy. Najpierw zostanie zaprezentowana w Warszawie, a następnie będzie pokazywana w innych miejscowościach. Dlatego też składa się z elementów, które można łatwo montować i demontować.
Ekspozycja składa się z dwóch części. W szesnastu pawilonach pokazujemy historię Powstania Styczniowego za pomocą analogowych i multimedialnych stanowisk. Pokazujemy bogactwo materiału dotyczącego zrywu. Są to przede wszystkim zdjęcia z czasu powstania, przedmioty codziennego użytku, biżuteria patriotyczna oraz ryciny, grafiki z epoki i artykuły prasowe pochodzące z europejskich tytułów. Na dzieci czekają również wielkoformatowe puzzle, za pomocą których będzie można układać szarady z Powstania Styczniowego.
Centralnym punktem naszej opowieści będzie natomiast sferyczna kopuła o przekątnej 9,5 metra, gdzie na trzech ekranach będziemy pokazywali specjalne prezentacje multimedialne i filmy, które w fabularny sposób opowiedzą o wydarzeniach sprzed 160 lat. Ponadto zostały stworzone specjalne animacje oparte na autentycznych przeżyciach powstańców. Za pomocą nowoczesnych technologii zwiedzający będą mogli poznać życie codzienne powstańca, a także zobaczyć, jak wyglądało pobojowisko po bitwie pod Węgrowem, a także zapoznać się z przebiegiem bitew pod Żyrzynem i Iłżą. Zwiedzający poznają też kulisy nieudanego zamachu na życie namiestnika Królestwa Polskiego, gen. Fiodora Berga.
Na wystawie opowiadamy zatem o Powstaniu Styczniowym zarówno w sposób konwencjonalny, jak i nowoczesny. Naszym celem bowiem jest emocjonalne doświadczenie tego powstania. Dla zwiedzających będzie to wyjątkowa lekcja historii.
PAP: Czy wystawa będzie również dostępna w innych wersjach językowych?
W.K.: Od samego początku ekspozycja będzie dostępna także w angielskiej wersji językowej. Ponadto wkrótce będą też gotowe jej ukraińska i litewska wersja.
PAP: Powiedział pan, że wystawa ma mobilny charakter. Gdzie zatem będzie prezentowana?
W.K.: Od 10 do 16 maja będzie dostępna dla zwiedzających na dziedzińcu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Następnie będzie prezentowana w Łowiczu, Węgrowie, Małogoszczu, Tykocinie, Ostrołęce, a także Sandomierzu, Kazimierzu Dolnym, Zamościu, Leżajsku oraz w Katowicach, Oświęcimiu i we Wrocławiu.
Jest to jednak lista cały czas otwarta. Myślę, że jeszcze kilka innych miejsc także odwiedzimy. Natomiast w następnym roku pojedziemy z tą wystawą na Litwę. Naszym zamiarem było również zaprezentowanie jej na Ukrainie. Teraz, ze względu na wojnę, nie jest to możliwe. Mamy jednak nadzieję, że to się kiedyś uda.
PAP: Muzeum Historii Polski znane jest z licznych działań edukacyjnych. Czy również i tej wystawie będzie towarzyszyć pakiet edukacyjny?
W.K.: Jak najbardziej. Planujemy m.in. warsztaty dla nauczycieli. W ich trakcie będziemy szkolić nauczycieli z tego, jak uczyć o Powstaniu Styczniowym, a także przygotowywać ich do wizyty na naszej wystawie.
Przygotowaliśmy także liczne pomoce dydaktyczne, katalogi, karty oraz materiały zarówno dla nauczycieli, jak i dla dzieci oraz młodzieży. Mam nadzieję, że wystawa będzie dużą kapsułą wiedzy o tym, co wydarzyło się w latach 1863-1864.
Warto dodać, że ekspozycja jest jednym z elementów działań edukacyjnych o Powstaniu Styczniowym. Np. powstał i ciągle się rozwija specjalny portal www.powstanie1863-64.pl w którym prócz bazy wiedzy prezentowane są imprezy związane z obchodami rocznicy. Szczególną wartość mają materiały, w tym audio i wideo, traktujące o insurekcji i jej uczestnikach. Wyjątkową rolę zajmują audycje, w których biorą udział rodziny powstańców. Rodzinne wspomnienia dotykają nie tylko przodków powstańców, ale też postrzegania pamięci o przeszłości i zrywie z lat 1863-64. Zapraszamy.(PAP)
Rozmawiała Anna Kruszyńska
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ skp/