W kompleksie św. Ducha na Bulwarze Filadelfijskim w Toruniu na 99 procent odnaleziony zostanie średniowieczny cmentarz — powiedziała PAP archeolog prof. Małgorzata Grupa z UMK. Zaplanowany program badań tego miejsca budzi w jej ocenie wiele wątpliwości, a plan użycia koparki w górnych warstwach zdumienie.
Przetarg na przeprowadzenie prac w odkrytym kompleksie św. Ducha wygrała Pracownia Archeologiczna Alagierscy z Chodzieży, która zaproponowała za wykonanie tego zadania ok. 188 tys. zł. Nie wybrano oferty konsorcjum Muzeum Okręgowego w Toruniu i Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, która opiewała na kwotę 876 tys. zł.
Opinia Narodowego Instytutu Dziedzictwa, o którą zwrócił się wojewódzki konserwator zabytków Sambor Gawiński, została przygotowana. Wynika z niej, że zaproponowany program badań wymaga szeregu zmian i uzupełnień. Program wrócił więc do inwestora celem uzupełnień.
PAP poprosiła o opinię ws. programu badań oraz odniesienie się do ekspertyzy NID-u prof. Małgorzatę Grupę z Katedry Średniowiecza i Czasów Nowożytnych UMK. To doświadczona ekspertka, która pracowała m.in. w wielu kościołach w Polsce i dołach śmierci polskich oficerów zamordowanych przez NKWD w Charkowie.
Jej zdaniem tak naprawdę to dopiero Narodowy Instytut Dziedzictwa w swojej opinii nakreślił wersję skróconą programu badań w kompleksie św. Ducha, którą teraz należy rozwinąć z uwzględnieniem szeregu kwestii.
"Chodzi o odkryte w ubiegłym roku unikatowe dla Torunia miejsce, gdzie odbywały się uroczystości rodzinno-kościelne zarówno biednych, jak i bogatych mieszkańców. Ze względu na brak miejsca wokół kościoła należy założyć z 99-procentową pewnością, że pochówki mieszkańców Torunia znajdują się wewnątrz kościoła. Zapewne jest ich kilka warstw, a być może znajdą się tam także ossuaria. W kościołach Wniebowzięcia NMP, św. Jakuba czy św. Janów poznaliśmy przede wszystkim populacje z XVII i XVIII wieku. W obrębie reliktów odkrytego kościoła jest szansa na poznanie toruńczyków z wcześniejszych okresów funkcjonowania miasta" - wskazała prof. Grupa.
Dodała, że warstwy nasypowe w badaniach miast opowiadają tak samo historię miasta, bo pozwalają odkryć to, co działo się po średniowieczu.
"Wiemy przecież, że rozwój miasta związany był z portem rzecznym, spławem zboża i innych dóbr z terenów Rzeczypospolitej. To prowadziło do rozwoju portu i infrastruktury, a także wzrostu liczby mieszkańców. I właśnie te warstwy — dość niefrasobliwie — mają być usunięte za pomocą koparki. W czasie prac koparki nie do wychwycenia są zabytki organiczne – drewno, skóra czy tkaniny. Tu badania nieinwazyjne problemu nie rozwiążą. Skupienie się na zabytkach metalowych to namiastka w badaniach miast" - dodała doświadczona archeolog.
W jej ocenie wcale nie ma pewności, czy w tych warstwach nie znajdują się konstrukcje związane z późniejszym funkcjonowaniem portu. Przypomina, że miasta wzdłuż Wisły budowały swoją potęgę na podstawie handlu rzecznego — najpierw w ramach Hanzy, a później korporacji kupców.
"To Jakub Kazimierz Rubinkowski informował Elżbietę Sieniawską o możliwościach zbycia pozyskanych dóbr z jej majątków zlokalizowanych na południu i wschodzie. Takie zależności istniały od zawsze i budowały potęgę miasta i to ma umknąć pod łychą koparki?" - pytała retorycznie.
Dodaje, że z badań miejskich w Polsce i nie tylko wiadomo, że źródła pisane nie do końca są wiarygodne w budowaniu obrazu miasta.
"W tym przypadku jest to chyba najistotniejsze miejsce w Toruniu, ponieważ jest jakaś luka w źródłach na ten temat. Jest to jedyna szansa na napisanie rozszerzonej historii Torunia na podstawie nieznanych dotąd materiałów. Dlatego uwaga na temat reliktów architektury (w domyśle fundamentów kamiennych) jest zbyt ogólnikowa. Należy zwrócić uwagę na relikty drewniane, których stratygrafia może być mocno zaburzona, ale — przy wprawnym oku archeologa — zauważalna. To te relikty są w tym przypadku najistotniejsze, bo kamienne, mam nadzieję, będą czytelne" - powiedziała prof. Grupa.
Jej zdaniem zabezpieczenie w programie badań osoby odpowiedzialnej za zabytki metalowe "jest trochę niepoważne, bo każdy prawidłowo wykształcony archeolog powinien to umieć".
"Problemem są obiekty organiczne i na tym bym się skupiła, na poszukiwaniu specjalistów od organiki i interpretacji jej reliktów w nawarstwieniach. Właśnie dlatego, na co zwraca uwagę NID, nie można kopać tego miejsca warstwami mechanicznymi" - dodała.
Na warstwę nasypową zwracał w swojej opinii szczególną uwagę także NID.
"Usunięcie warstwy nasypowej musi zostać dokonane pod ścisłą obserwacją archeologa. Należy się zawczasu upewnić, z jakimi nawarstwieniami ma się do czynienia i czy na pewno mają one charakter współczesnego nasypu. (...) Z całą pewnością nawarstwienia te zawierają także zabytki ruchome. Kolejne poziomy warstw niwelacyjnych odkrywane podczas badań archeologicznych terenów zurbanizowanych pozwalają wnioskować o sposobie ich użytkowania w przeszłości" - czytamy w opinii NID-u.
Instytucja ta wskazuje, że "pominięcie w badaniach wszystkich nawarstwień określanych przez WKZ jako +przemieszane+ uniemożliwia prawidłowe wnioskowanie naukowe i jest poważnym błędem metodologicznym".
We wnioskach NID wskazuje, że usunięcie warstwy wierzchniej — zalegającej na reliktach architektonicznych — musi odbywać się pod stałą obserwacją archeologiczną. Najpierw jednak należy sprawdzić charakter tych nawarstwień i je zadokumentować.
Zdaniem wojewódzkiego konserwatora zabytków Sambora Gawińskiego opinia odnośnie do programu jest "generalnie pozytywna", a do zmiany są "drobiazgi". Uwagi zostały przekazane inwestorowi, którym jest jeden z wydziałów toruńskiego magistratu, z wnioskiem o uzupełnienie.
Pytany o uwagi najważniejsze, czyli dotyczące warstwy nasypowej, Gawiński przyznał, że nie pamięta tego fragmentu opinii.
"W miejscu, gdzie odkryliśmy te relikty architektury, dotarliśmy już do warstw kulturowych zachowanych. Tylko wokół tego wszystkiego ten humus — pierwszą warstwę można zdjąć nie ręcznie, ale przy pomocy jakiejś małej koparki. I tak będzie robione. Taka jest metodyka badań przyjęta wszędzie w archeologii miejskiej" - mówił PAP Gawiński.
Dodał, że dalsze procedowanie wniosku o pozwolenia na badania ruszy po dokonaniu uzupełnień w programie. Nie przewiduje on jednak ponownego kierowania uzupełnionego programu do NID-u, ale zapewnia, że zostanie sprawdzone, czy wskazówki NID-u zostały uwzględnione.
Katarzyna Kuczara-Alagierska także wskazała w rozmowie z PAP, że uwagi w opinii NID-u są drobne, bo "przecież taka instytucja musi mieć jakieś uwagi". Podkreśliła, że oczywiście uzupełni program badań i odeśle go znacznie szybciej niż w ustawowym terminie, bo zależy jej na jak najszybszym rozpoczęciu prac.
Kościół w kompleksie św. Ducha był bez wątpienia jednym z najstarszych, jeżeli nie najstarszym w Toruniu. Eksperci spodziewają się na tym terenie także średniowiecznego cmentarza. (PAP)
autor: Tomasz Więcławski
twi/ dki/