Celebrując 75. rocznicę przybycia do Wielkiej Brytanii pierwszych imigrantów z Karaibów, warto pamiętać, że na pokładzie statku Empire Windrush znajdowało się także 66 Polaków i ich losy też zasługują na wspomnienie – pisze w niedzielę „The Sunday Times”.
"W czwartek minęła 75. rocznica przybycia statku Empire Windrush do doków Tilbury 22 czerwca 1948 roku. Było to oczywiście doniosłe lądowanie. Zwabieni do tych brzegów obietnicami, które zostały złamane, przybysze z Karaibów z +pokolenia Windrush+ mieli wszelkie powody, by czuć się zdradzeni. Słusznie wiele o nich słyszeliśmy w mijającym tygodniu. Odsłonięto pomniki, pokazano filmy dokumentalne. Ale to, czego prawdopodobnie nie wiecie, to fakt, że na pokładzie znajdowało się również 66 polskich podróżników" - pisze Waldemar Januszczak, mający polskie korzenie główny recenzent sztuki "The Sunday Times".
Wyjaśnia, że burzliwe losy tej grupy, składającej się głównie z kobiet i dzieci, mają swoje źródło w niemiecko-sowieckim pakcie z 1939 roku, na mocy którego Stalin dołączył do hitlerowskiej inwazji na Polskę, a jednym z efektów tego była deportacja około 1,5 mln Polaków w głąb Związku Sowieckiego. Ich sytuacja zmieniła się po niemieckiej napaści na Związek Sowiecki i ci, którzy do tego czasu przeżyli, mogli się ewakuować z nowo utworzoną armią generała Władysława Andersa, najpierw do Iranu, a później w dalsze miejsca.
"W 1943 roku około 1400 z nich zostało wysłanych do Meksyku, gdzie rząd zaoferował im zakwaterowanie w maleńkiej wiosce Colonia Santa Rosa, niedaleko Leon. Kiedy w końcu dotarli na miejsce, po kolejnej niekończącej się podróży pociągiem, miejscowi powitali ich orkiestrą grającą polski hymn narodowy. Niektórzy z Meksykanów nauczyli się polskiego" - opisuje.
Po zakończeniu wojny rząd brytyjski przyjął ustawę o przesiedleniu Polaków, zobowiązując się do wsparcia tych, którzy pomogli Wielkiej Brytanii w wojnie, a po miesiącach zmagań z biurokracją, ostatecznie 66 Polaków z Santa Rosa zostało zabranych przez Empire Windrush i dotarło do Tilbury.
"Dlaczego więc nigdy o nich nie słyszymy? Ponieważ ich niewielka historia nie może się równać z ogromnymi globalnymi konsekwencjami niewolnictwa i imperium. Ponieważ nigdy nie mieli do czynienia z przytłaczającym rasizmem. (...) 66 Polaków z Empire Windrush nie oczekiwałoby pomników ani filmów dokumentalnych. Jednak ich historie są inspirujące i nigdy nie powinny zostać zapomniane" - podkreśla Januszczak.
Na pokładzie statku Empire Windrush wśród 1027 pasażerów było 802 wywodzących się z Karaibów. Choć nie była to pierwsza grupa imigrantów z Karaibów, która przypłynęła do potrzebującej wówczas rąk do pracy Wielkiej Brytanii, była najliczniejszą do tego czasu i stąd całą pierwszą falę karaibskich imigrantów nazwano "pokoleniem Windrush".
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ ap/