Spektakl zaczyna się w formule dokumentu z otwarcia pierwszej w Polsce restauracji McDonalds, a potem ta rzeczywistość nieco się rozprzęga. Skorzystaliśmy z zapętlenia, gdyż to otwarcie odbywa się wciąż na nowo – mówi PAP Piotr Pacześniak, reżyser „Podwójnego z frytkami”. Premiera w Teatrze Dramatycznym w Warszawie – w sobotę.
"To przedstawienie będzie przede wszystkim o tym, dlaczego jesteśmy tacy, jacy jesteśmy. To banalna odpowiedź, ale faktycznie naszym założeniem jest to, iż obecna natura Polaków, z naszymi potrzebami i marzeniami, zaczęła się formować właśnie w tamtym momencie - w 1992 r., a nie w 1989" - wyjaśnił Piotr Pacześniak, dodając, że "z tego powodu twórcy postanowili się cofnąć o 30 lat".
Akcja spektaklu rozpoczyna się 17 czerwca 1992 r. w Warszawie w trakcie otwarcia pierwszej w Polsce restauracji McDonald's. "W przedstawieniu obok byłego ministra pracy i polityki socjalnej Jacka Kuronia pojawia się wymyślona, +historyczna+ postać Ronalda McDonalda. Pozostałe cztery postacie są fikcyjne, wymyślone" - mówił reżyser. "Mamy dwie dziewczyny, zajmujące się obsługą restauracji, architekta-idealistę, który w 1992 r. bierze udział w przetargu na przebudowę placu Defilad, oraz dziennikarkę TVP Marzenę Błysk, która dostała swoją pierwszą, wielką szansę nagrania materiału właśnie z otwarcia pierwszej restauracji McDonald's" - wyjaśnił.
"Każda z tych postaci stoi w obliczu jakiejś szansy, snu, który może się spełnić albo przepaść. I o te sny będą walczyć" - wyjaśnił reżyser.
Pytany, czy to będzie rodzaj satyrycznego spojrzenia na marzenia Polaków w 1992 r., Pacześniak powiedział: "nie, absolutnie - wręcz przeciwnie". "Uważam, że nie ma potrzeby ujmowania niczego marzeniom pokolenia moich rodziców, bo to byłoby pyszne i w pewien sposób protekcjonalne" - powiedział. "Tak naprawdę nasze dzisiejsze sny i marzenia są równie nierealne, choć równie szczere. Ale to jest piękne mieć wielkie plany, a oni wówczas mieli wielkie plany, które wychodziły bądź nie" - ocenił. "Można im współczuć, można się litować - można też oczywiście krytykować - ale po prostu nie warto przemieniać w satyrę czyichś marzeń" - dodał.
"Spektakl rozpoczyna się w formule dokumentu z otwarcia restauracji, z projekcjami filmowymi, a potem ta rzeczywistość nieco się rozprzęga. Skorzystaliśmy w spektaklu z zapętlenia, gdyż to otwarcie McDonaldsa odbywa się wciąż na nowo" - powiedział. "W ciągu półtoragodzinnego przedstawienia opowiadamy mnóstwo wersji tego otwarcia, pokazujemy różne oblicza tego momentu. Bo tak naprawdę skupiamy się na tej chwili, kwadransie otwarcia restauracji, kiedy wszystko było możliwe. Bez porównań z tym, co było wcześniej i z tym, co mamy dzisiaj" - wyjaśnił reżyser.
"Niektóre z tych otwarć są takie same, inne się bardzo różnią między sobą. Jak wiadomo, powtórzenie nie jest możliwe bez różnicy" - podkreślił.
Pytany o puentę realizacji, reżyser powiedział: "wydaje mi się, że spektakle nie do końca są po to, żeby dawać jakieś puenty". "My tutaj podsuwamy widzom pewne refleksje, zadajemy jakieś pytania, proponujemy - mam nadzieję - abstrakcyjne przedstawienie, które przede wszystkim ma wywołać emocje w czasie oglądania i zostawić widza z jakimś afektem" - mówił. "Kiedy oglądam ten spektakl - to jego koniec jest raczej gorzki. Ale też nasz koniec jest gorzki, te 30 lat później, bo nie jest prawdopodobnie tak, jak wtedy nasi rodzice sobie wymarzyli" - ocenił Pacześniak.
"A może tak naprawdę wszytko zaczęło się trochę później? Też w czerwcu, ale w roku 1992? W centrum Warszawy następuje otwarcie pierwszej polskiej restauracji popularnej sieci fastfood. Wstęgę przecina minister pracy, wśród gości są politycy, artyści i celebryci, przeddenominacyjne wianuszki zer wiją się dumnie przy nazwach produktów znanych dotychczas tylko z opowiadanych na dobranoc baśni. Zachód wkracza do Polski, a Polska przyjmuje go głodna, ładnie ubrana i pełna nadziei" - napisano w zapowiedzi.
Podkreślono, że "przez tę krótką chwilę, na skrzyżowaniu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej, jest tak, jakby otworzyły się wszystkie szanse świata; jakby wszystko było jeszcze możliwe".
Jak wyjaśniono, w spektaklu "dokument stopniowo przeradza się w fantazję, postaci historyczne mieszają się z fikcyjnymi, a wiwisekcja marzeń zamienia się w podróż do jądra ciemności". "Do wnętrza niezaspokajalnego głodu i niemożliwych do zrealizowania pragnień" - czytamy na stronie teatru.
Tekst i dramaturgia - Jan Czapliński. Współpraca dramaturgiczna - Maciej Bogdański. Reżyseria - Piotr Pacześniak. Scenografię zaprojektował Łukasz Mleczak, a kostiumy - Zoya Wygnańska. Za reżyserię światła odpowiadają Piotr Pacześniak, Łukasz Mleczak i Stanisław Zieliński. Realizacja wideo - Natan Berkowicz i Stanisław Zieliński. Choreografię opracowała Krystyna Lama Szydłowska. Muzykę skomponował Michał Zachariasz.
Występują: Katarzyna Herman, Marianna Linde, Lidia Pronobis, Agata Różycka, Michał Sikorski i Konrad Szymański.
Premiera "Podwójnego z frytkami" - 1 lipca o godz. 19.30 na Małej Scenie Teatru Dramatycznego im. Gustawa Holoubka w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 2 oraz 4-5 lipca.(PAP)
autor: Grzegorz Janikowski
gj/ skp/