Pojazdy w Powstaniu Warszawskim to ciekawy, acz mało znany wątek historii tego zrywu. Żołnierze Armii Krajowej używali bowiem pewnej liczby samochodów i motocykli – powiedział PAP historyk motoryzacji Bartosz Zakrzewski.
Pierwsze plany stworzenia w okupowanej Polsce oddziałów pancerno-motorowych zrodziły się w konspiracyjnej Komendzie Głównej Związku Walki Zbrojnej w połowie 1940 r. Podstawą zmotoryzowania miały być samochody osobowe i ciężarowe oraz pojazdy bojowe. Po przemianowaniu ZWZ na Armię Krajową sprawy te prowadziły w Komendzie Głównej: Wydział Motoryzacyjny Szefostwa Przemysłu Wojennego oraz Wydział Broni Szybkich Oddziału Trzeciego.
Motorowe jednostki AK tworzyły własne wydawnictwa, drukowane w tajnych drukarniach. Były to: podręczniki, opisy techniczne i eksploatacyjne, instrukcje obsługi i naprawy, regulaminy bojowe, np. "Wskazówki dla kierowcy wojskowego pojazdu mechanicznego", "Instrukcja rozpoznawania sprzętu pancernego", "Charakterystyka niemieckich pojazdów pancernych", "Kompania pancerna – walka". Od marca 1944 r. publikacje do szkolenia żołnierzy oddziałów pancernych i motorowych wzbogaciły się o periodyk "Towarzysz Pancerny".
W chwili wybuchu Powstania Armia Krajowa posiadała zręby kadry oddziałów zmotoryzowanych. Problemem był jednak fakt, że nie zawsze fachowcy byli tam, gdzie zdobywano pojazdy.
"Pojazdy w Powstaniu Warszawskim to ciekawy, acz mało znany wątek historii tego zrywu. Żołnierze Armii Krajowej używali bowiem pewnej liczby samochodów i motocykli" – powiedział PAP historyk motoryzacji Bartosz Zakrzewski. "Należy też pamiętać o zdobycznych pojazdach bojowych i oczywiście o zbudowanym przez powstańców samochodzie pancernym +Kubuś+" – dodał Zakrzewski.
W przededniu zrywu pozyskanie pojazdów było bardzo trudne. W czasie okupacji Niemcy zarekwirowali prawie wszystkie prywatne motocykle i samochody. Od lutego 1944 r. (po zamachu na Kutscherę) Polakom zabroniono nawet prowadzenia aut w roli kierowców firm niemieckich.
W przypadku motocykli nie wszyscy zastosowali się do zarządzeń okupanta – zamiast oddawać pojazdy, rozkręcano je i ukrywano w częściach. Gdy wybuchło Powstanie, jednoślady montowano i przekazywano żołnierzom AK. W przypadku samochodów osobowych i ciężarowych auta sił powstańczych pochodziły ze zdobyczy.
Od pierwszych dni zrywu żołnierze AK w Warszawie mieli do dyspozycji ok. 20 motocykli. Z zachowanych zdjęć i relacji wynika, że były to m.in.: Sokół 600, Zündapp KS 600 i KS 750 Sahara, DKW NZ 500 i RT 125 i kilka motocykli klasy 100.
"Na Starówce, na wewnętrznym podwórzu Hotelu Polskiego, stało kilka samochodów i motocykl popularnej klasy 100. Widziałem je pierwszy raz około 9 sierpnia 1944 r." – powiedział inż. Jerzy K. Malewicz, ps. Jan Kowalski (relacja z 22.01.2009 r.).
Niemieckie oddziały wojskowe, policyjne i administracji, stacjonujące w Warszawie lub przejeżdżające przez stolicę, były głównym źródłem sprzętu motorowego Armii Krajowej. Najczęściej zdobywano auta osobowe typowych wówczas marek: Ople, Ford, Wanderer, Mercedes, Steyr, Adler, Horch i Volkswagen. Niektóre z nich porzucano po akcjach bojowych, inne trafiały do konspiracyjnych warsztatów, gdzie je przemalowywano i zaopatrywano w nowe, podrabiane dokumenty i tablice rejestracyjne.
"Liczba samochodów dyspozycyjnych nigdy nie była w oddziale wysoka i zgodna z potrzebami" – pisał Piotr Stachiewicz w książce "PARASOL. Dzieje oddziału do zadań specjalnych Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej". Warto dodać, że Stachiewicz ps. Wyrwa był latem 1944 r. żołnierzem Batalionu "Parasol", pluton "Moto".
"Biorąc jednak pod uwagę warunki konspiracyjne – niemożliwość posiadania, a od 1 lutego 1944 r. również prowadzenia, samochodu przez Polaka, trudności ze zdobyciem części, narzędzi, paliwa, z legalizacją samochodów – liczba ich była znaczna" – oceniał Stachiewicz.
"Obrót w oddziale przez roczny okres konspiracyjnej działalności (sierpień 1943–lipiec 1944) wyniósł 24 wozy, nie licząc samochodów zdobytych, lecz posiadanych tylko kilka godzin lub trwale unieruchomionych. Gros aut stanowiły: Mercedesy 170, 230 i Diesel, Fiaty 1500, Chevrolety de Lux, Ople Olimpia i Kapitan, BMW, Wanderery i Skody" – kontynuował Stachiewicz.
"Archiwum oddziału +Moto+ Batalionu +Parasol+ znajduje się obecnie w muzeum regionalnym w Bielsku-Białej. Staramy się, aby trafiło do Warszawy” – powiedział PAP dyrektor Archiwum Akt Nowych Mariusz Olczak.
Oprócz pojazdów posiadanych przed 1 sierpnia 1944 r. w czasie walk powstańcy zdobyli kolejnych kilkanaście samochodów osobowych, np.: Grupa "Krybar" walcząca na Powiślu posiadała m.in.: Fiata 1100, Polskiego Fiata 508 pick-up i DKW furgon; Batalion "Kiliński" używał terenowego Stoewera, zdobytego 1 sierpnia 1944 r.; 3 sierpnia, podczas szturmu na budynek Poczty Głównej, zdobyto Mercedesa 170 VK.
Na powstańczych zdjęciach podwórka domu przy ul. Moniuszki 11 widać stojący z boku samochód terenowy Steyr. 11 sierpnia placówka kompanii B3 Pułku "Baszta" zdobyła niemiecki samochód Volkswagen KdF 82. Poza zwykłymi zadaniami transportowymi – przewóz rannych, żywności, itp. – służył on niejednokrotnie jako "kareta nowożeńców". Kilka powstańczych młodych par odjechało nim na krótki spacer po zawarciu związku małżeńskiego w kaplicy szpitala Sióstr Elżbietanek przy ul. Goszczyńskiego.
W czasie Powstania żołnierze AK używali też kilku samochodów pancernych, transporterów opancerzonych i czołgów. Były to przeważnie pojazdy zdobyczne, np.: dwa wozy niemieckie Sd.Kfz. 251 ("Starówka" i "Jaś" przemianowany później na "Szary wilk") oraz radziecki samochód pancerny FAI, używany w Warszawie przez Niemców.
Pierwszy niemiecki transporter opancerzony Sd.Kfz. 251 wpadł w ręce żołnierzy Batalionu „Bończa” 7 sierpnia na placu Zamkowym. W pełni sprawny pojazd otrzymał nazwę "Starówka" i wszedł do wyposażenia oddziałów AK walczących na Starym Mieście. Kolejny Sd.Kfz. 251 zdobyto 14 sierpnia w Śródmieściu. Niemiecki kierowca pomylił drogę, nadjeżdżając od strony Krakowskiego Przedmieścia, zamiast skręcić w bramę Uniwersytetu Warszawskiego (bronionego przez Niemców), pojechał nieco dalej i skręcił w ul. Kopernika, a potem w ul. Bartoszewicza. Tam po krótkiej walce pojazd zdobyli żołnierze 2 kompanii (VIII Zgrupowania) dowodzonej przez por. "Jasia" (Jan Jasieński). Od pseudonimu dowódcy wzięła się pierwsza nazwa tego pojazdu. Poza względami militarnymi zdobycie wozu opancerzonego miało ogromne znaczenie propagandowe. Paradujący ul. Tamka transporter "Jaś" podnosił na duchu mieszkańców i żołnierzy Powiśla.
Najciekawszym, ze względów historycznych, był jednak samochód pancerny "Kubuś", zbudowany przez powstańców na Powiślu. Był to ewenement w historii ruchu oporu w Europie podczas II wojny światowej. Twórcami "Kubusia" była grupa żołnierzy AK pod kierownictwem Waleriana Bieleckiego ps. inż. Jan. Decyzja zbudowania wozu pancernego została podjęta w dowództwie Grupy "Krybar".
"Przeznaczenie +Kubusia+ sprecyzowano dokładnie. Był budowany z myślą o ataku na Uniwersytet. Miał pancerzem osłonić szturmujących powstańców" – pisał Jan Tarczyński w książce "Pojazdy Armii Krajowej w Powstaniu Warszawskim". Dr Tarczyński pierwszy na przełomie lat 80. i 90. rozpoczął badania historii powstańczych pojazdów.
"Doświadczony samochodziarz-pancerniak ppor. +Kaczka+ (inż. Edmund Frydrych), pełniący w oddziale kpt. +Krybara+ (Cyprian Odorkiewicz) funkcję zaopatrzeniowca-kwatermistrza, 3 sierpnia udał się do warsztatu samochodowego swego byłego praktykanta, Stanisława Kwiatkowskiego, przy rogu ul. Tamka i Topiel, w celu zorientowania się, czy znalazłaby się tu jakaś ciężarówka i materiały do opancerzenia. Nie znalazłszy, czego szukał, skierował się do elektrowni. Tam Starmach (kierownik garażu elektrowni) wskazał mu ciężarówkę, Chevrolet model 157 dostosowany do napędu na gaz drzewny. Samochód był po przeglądzie technicznym. Agregat drzewny został zdemontowany, a wóz przystosowany do napędu benzynowego" – opisywał kulisy zbudowania "Kubusia" Tarczyński.
8 sierpnia kpt. "Krybar" odwołał ppor. "Kaczkę", a zadanie budowy wozu pancernego zlecił "inż. Janowi". W napisanym odręcznie rozkazie, skierowanym do komendanta elektrowni, napisał: "Sprawę samochodu powierzam +inż. Janowi+, któremu proszę udzielić jak najdalej idącej pomocy. Ppor. +Kaczka+ już się tą sprawą nie zajmuje".
W czasie prac, prowadzonych w warsztacie samochodowym na rogu ulic Tamka i Topiel oraz na terenie elektrowni, "inż. Jan" kreślił szkice, a plut. "Globus" (Józef Fernik) zajmował się przygotowaniem oraz montażem blach.
Plutonowy "Globus" w pierwszych dniach sierpnia dotarł na Powiśle z Mariensztatu, gdzie w czasie ucieczki z płonącego domu zginęła jego żona, lekarka, nazywana "Kubusiem". To właśnie jej pseudonim posłużył za nazwę wozu.
Pospieszne prace trwały do wczesnych godzin rannych 23 sierpnia. Kilka godzin później "Kubuś", wraz z transporterem "Jaś", ruszył do ataku na Uniwersytet. W czasie pierwszej walki pojazd uzbrojony był w radziecki ręczny karabin maszynowy DP, miotacz ognia, granaty oraz broń osobistą żołnierzy desantu. Po pierwszej akcji bojowej, zakończonej niepowodzeniem, w "Kubusiu" wprowadzono kilka modyfikacji. Do następnego ataku na Uniwersytet z udziałem "Kubusia" doszło 2 września. Tak jak i pierwszy zakończył się niepowodzeniem.
Po pierwszym szturmie, którym dowodził i w którym poległ plut. pchor. Adam Dewicz "Szary wilk", zmieniono nazwę transportera z "Jaś" na "Szary wilk". Miał to być hołd dla poległego dowódcy.
Po kapitulacji Powstania "Kubuś" pozostał na Powiślu. Po "wyzwoleniu" Warszawy został odnaleziony i przetransportowany do Muzeum Wojska Polskiego.
Powstańcy zdobyli też trzy niemieckie czołgi średnie "Panther". 2 sierpnia na ul. Okopowej żołnierze batalionu "Zośka" zdobyli dwie z nich. Ze zdobytych wozów utworzono pluton pancerny podległy dowódcy Zgrupowania "Radosław". Obie Pantery Zgrupowania "Radosław" brały udział w akcjach bojowych, m.in. 5 sierpnia uczestniczyły w ataku na obóz koncentracyjny "Gęsiówka", po którego zdobyciu uwolniono 380 więźniów, głównie Żydów. Pierwsza powstańcza Pantera została zniszczona przez Niemców 8 sierpnia na ul. Karolkowej. Druga została trafiona i unieruchomiona późnym popołudniem 11 sierpnia.
Trzecia Pantera stała się zdobyczą powstańców na Ochocie, przy ul. Kaliskiej. 4 sierpnia nieuszkodzony pojazd zdobyli żołnierze kompanii dowodzonej przez por. Andrzeja Chyczewskiego ps. Gustaw. Pokładano duże nadzieje w tym czołgu, historia ta zakończyła się jednak tragicznie. Tak opisał to Jan Tarczyński: "Kilkunastoletni powstaniec, pozostawiony sam na sam z czołgiem, wsiadł do wnętrza, uruchomił silnik i po kilku niewprawnych ruchach pojechał w stronę ul. Grójeckiej, zajętej przez wroga. Wóz nie chciał się zatrzymać, młodociany entuzjasta broni pancernej szarpał więc wszystkie dźwignie, a gdy to nie pomogło, wyłączył silnik. W panice wyskoczył z czołgu, przypadkowo uruchamiając mechanizm spustowy załadowanego działa. Pocisk trafił w kolumnę powstańczych samochodów. Pomimo prób czołgu już nie uruchomiono – niewprawny kierowca uszkodził skrzynię biegów".
2 sierpnia żołnierze batalionu "Kiliński" uszkodzili w Śródmieściu niemieckie działo samobieżne "Hetzer". Po kilku dniach wóz – nazwany "Chwat" – naprawiono i przygotowano do walki. Holowanie pojazdu i jego naprawa zostały sfilmowane przez powstańczą kronikę. Ze względu na barykady, które ograniczały przejazd, "Chwat" nie został wykorzystany w walce.
Każdy kolejny dzień i tydzień zrywu ograniczał możliwości poruszania się samochodów po ulicach, przecinanych barykadami, rowami i lejami po bombach. Do końca walk były wykorzystywane przez wojsko tylko lekkie motocykle do celów kurierskich.(PAP)
Autor: Tomasz Szczerbicki
szt/ skp/