W sensie historycznym Powstanie Styczniowe stanowi jedną z najistotniejszych inspiracji dla polskiej kultury - mówi PAP dyrektor PIW dr Łukasz Michalski. „To powstanie ma współcześnie ogromy kontekst kulturowy, z którego można wciąż czerpać i na nowo stwarzać bądź dekonstruować znane mity” - mówi z kolei Anna Piwkowska, poetka i redaktor prowadząca publikacji „Album Styczniowe”. Książka wkrótce trafia do księgarń.
"Album Styczniowe" to bogato ilustrowana publikacja przygotowana przez Państwowy Instytut Wydawniczy z okazji 160. rocznicy Powstania Styczniowego. Dyrektor PIW dr Łukasz Michalski w rozmowie z PAP ocenił, że "w przestrzeni publicznej – w przeciwieństwie do instytucji kultury – Powstanie Styczniowe nie jest wydarzeniem szczególnie upamiętnianym". "Wynika to m.in. z tego, że im dalej chronologicznie jesteśmy od danego wydarzenia, tym trudniej jest zrobić coś oryginalnego w związku z nim" – wyjaśnił. Podkreślił, że w zamyśle kierowanego przez niego wydawnictwa "Album Styczniowe" miał nie być zatem powieleniem wcześniejszych pomysłów upamiętniających Powstanie Styczniowe, lecz ma wnieść do kultury narodowej coś nowatorskiego, a zarazem uniwersalnego.
Zaznaczył, że "ogromna większość tekstów opublikowanych w tej książce została specjalnie zamówiona". Przypomniał, że zamawianie tekstów u twórców ma tradycję sięgającą czasów II Rzeczypospolitej. "Państwo polskie zamawiało w międzywojniu u wybitnych artystów dzieła, które w jakiś sposób były związane z kulturowym interesem ówczesnego państwa. To zjawisko samo w sobie jest niesłychanie cenne, dlatego uznaliśmy, że warto by było do niego wrócić, tworząc nowatorską publikację na 160. rocznicę Powstania Styczniowego" – powiedział Michalski.
Publikację otwiera zmieniony i poszerzony esej Tomasza Łubieńskiego pt. "Bez barwy i broni", który po raz pierwszy ukazał się w tomie "Bić się czy nie bić" (Wydawnictwo Literackie, 1976). "Esej Łubieńskiego ukazał się pierwotnie w jednym z najsłynniejszych zbiorów polskiej eseistyki historycznej. Co prawda obecnie eseistyka historyczna nie jest już tak istotną przestrzenią inteligenckiej debaty publicznej, ale należy pamiętać, że w okresie PRL-u Polska była krajem, w którym można było spotkać fascynujące jej przykłady. Co więcej, temperatura sporu wokół tych dość wysublimowanych esejów była zupełnie zdumiewająca; ludzie się o to kłócili, to było niesłychanie inspirujące dla zwykłych czytelników" - przypomniał.
W debacie publicznej dużo miejsca poświęcano sporowi o upadek I Rzeczypospolitej i przyczyny rozbiorów. "Drugim ważnym tematem była właśnie kwestia powstań narodowych, a ściślej rzecz biorąc, ich sensowności" – powiedział dyrektor PIW. "Cały zbiór esejów Łubieńskiego, w tym ten poświęcony Powstaniu Styczniowemu, był bardzo ważny w tej debacie, wzbudził niesłuchany rezonans" – dodał. "Wydało się nam ważne, żeby właśnie ten tekst przypomnieć, ponieważ daje on zakorzenienie w czymś, co nazwałbym ciągłością polskiej intelektualnej debaty publicznej, a takie zakorzenienie jest bardzo ważne" – zwrócił uwagę.
"Pytanie o Powstanie Styczniowe jest jednym z najbardziej inspirujących pytań w ogóle w dziejach naszej kultury. Wystarczy powiedzieć tyle, że właściwie cały polityczno-historyczno-intelektualny spór między romantyzmem a pozytywizmem w znacznej mierze był odniesieniem do Powstania Styczniowego. Najważniejsze dzieła XIX-wiecznej literatury polskiej – m.in. +Nad Niemnem+ Elizy Orzeszkowej, +Lalka+ Bolesława Prusa, a także szereg nowel – odnosiły się przecież do konsekwencji tego powstania" – przypomniał Michalski, dodając, że "w sensie historycznym Powstanie Styczniowe stanowi jedną z najistotniejszych inspiracji dla polskiej kultury".
Kluczowym wątkiem była kwestia podjęcia zbrojnego zrywu, który ewidentnie od początku był skazany na niepowodzenie. "Przecież wątek braku sensowości Powstania Styczniowego jest trwałym elementem tradycji pozytywistycznej. Ale pojawia się także wątek, który zanika w dzisiejszej świadomości, a mianowicie to, że mimo braku sensu należy podjąć pewne zobowiązanie i stawić opór. W ocenie tzw. Białych Powstanie Styczniowe było działaniem bezsensownym, wzięli jednak w nim udział. Ikoniczna postać powstania, czyli Romuald Traugutt bardzo źle oceniał szanse tego zrywu, a sam był później jego dyktatorem. Orzeszkowa, która w swoich pracach była krytyczna wobec powstania, wzięła przecież w nim udział – była kurierką, przewoziła najwybitniejszych dowódców tego zrywu" – przypomniał. "Niestety po 1989 r. nastąpiło wyraźne ochłodzenie temperatury debaty nad Powstaniem Styczniowym oraz jego wpływu na polską kulturę. Nie świadczy to jednak o randze tego wydarzenia, ale raczej o trendach dominujących we współczesnej polskiej kulturze" – ocenił szef Państwowego Instytutu Wydawniczego.
Środkową część publikacji stanowi antologia wierszy. Składają się na nią publikowane już wcześniej wiersze Adriany Szymańskiej i Krzysztofa Koehlera, a także powstałe specjalnie z myślą o niniejszej edycji wiersze autorstwa Józefa Barana, Tadeusza Dąbrowskiego, Bogusława Kierca, Tomasza Łubieńskiego, a także Piotra Matywieckiego, Anny Piwkowskiej oraz Karola Samsela, Jana Sochonia i Piotra Wojciechowskiego. "Wiersze są bardzo różnorodne, odnoszą się do Powstania Styczniowego nie tylko na sposób romantycznej refleksji, ale także dekonstruują w sposób awangardowy narodowe mity i przekonania, jak na przykład wiersze Piotra Matywieckiego, Tadeusza Dąbrowskiego czy Karola Samsela. Z kolei Adriana Szymańska personifikuje Historię, pisząc: +wszystkiemu winna Ona śliska od krwi z różą ognia w palcach+" - powiedziała PAP Anna Piwkowska, poetka i redaktor prowadząca publikacji.
"Dla mnie powrót do tematu Powstania Styczniowego jest ciekawy, bo dotyczy nie tylko historii, ale odnosi się dzisiaj także do literatury, malarstwa, teatru i filmu. Powstanie Styczniowe ma współcześnie ogromy kontekst kulturowy, z którego można wciąż czerpać i na nowo stwarzać bądź dekonstruować znane mity" - podkreśliła.
"Album Styczniowe" zamyka natomiast esej Jana Marii Kłoczowskiego pt. "Muszle na plaży". "Metaforę zaczerpnąłem z jednego w tekstów wybitnego historyka francuskiego Pierre’a Nora, który o tzw. miejscach pamięci pisze, że są +jak muszle na plaży, gdy morze żywej pamięci zaczyna się cofać: życie już z nich uchodzi, ale śmierć jeszcze ich nie dopadła+" - powiedział PAP Jan Maria Kłoczowski. Zapytany o sens opieki nad "muszlami pamięci", Kłoczowski przypomniał słowa, które Trauguttowi każe wypowiedzieć Tadeusz Konwicki w swojej powieści "Kompleks polski": "Nie wiem, jaki jest sens; wiem, że taki jest mus".
Kłoczowski w swoim eseju pisze o tradycji Powstania Styczniowego w swojej rodzinie oraz wpływ tego zrywu na dalsze jej losy. "W przypadku mego ojca, urodzonego i wychowanego w rodzinie ziemiańskiej, pamiętającego opowieści jego własnego ojca, a mego dziadka, tradycja ta musiała mieć jakiś wpływ na decyzję o zaangażowaniu się w działania Armii Krajowej, a następnie, już w 1944 roku, w sierpniu – o wyjściu z bronią na ulice Warszawy. Jaki był konkretnie wpływ, tego nie wiem, ale z pewnością wynikało to z postawy zwanej niegdyś patriotyczną, czyli postawy kogoś, komu los ojczyzny naprawdę leży na sercu. Wychowanie w duchu patriotycznym nie było wówczas zjawiskiem odosobnionym. Dowodem tego jest fakt, że w sierpniu 1944 roku do Powstania ruszył nie tylko mój ojciec" - powiedział.
"Powstania – nie tylko to styczniowe, ale i wszystkie inne – są legendą i mitem, a zarówno legenda, jak i mit mają to do siebie, że +rezonują+ w nieoczekiwanych momentach. Nie wiemy, kiedy staną się ważne. Większość polskich powstań to powstania przegrane. Czy warto karmić pamięć klęską? Oczywiście nie. Ale z klęski, zarówno na poziomie szerokim, społecznym, jak i na poziomie jednostki, warto wyciągać wnioski. I to zawsze jest jakaś lekcja!" - podkreślił Kłoczowski.
Powstanie Styczniowe - największy zryw niepodległościowy XIX w. - rozpoczęło się 22 stycznia 1863 r. manifestem Tymczasowego Rządu Narodowego. Objęło tereny Królestwa Polskiego i niemal całego zaboru rosyjskiego i miało charakter wojny partyzanckiej. Jak oceniają historycy, podczas powstania doszło do ponad tysiąca starć, a w siłach polskich uczestniczyło w sumie ok. 200 tys. osób. Powstanie zakończyło się klęską, której skutkiem było odebranie przez Petersburg resztek niezależności Królestwa Polskiego.
"Album Styczniowe" ukazuje się 23 sierpnia nakładem Państwowego Instytutu Wydawniczego.(PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ skp/