Miałem życie pełne wielkich katastrof. Innym życie przechodzi w linii prostej. Ale właściwie nie wiem, jak jest lepiej. Może lepiej doceniam chwile szczęścia teraz – powiedział Roman Polański. Twórca "Noża w wodzie" i "Pianisty" kończy w piątek 90 lat. Niebawem na festiwalu w Wenecji zaprezentuje swój nowy film "The Palace".
W życiu i w pracy lubi się otaczać ludźmi, którym może ufać. Takim przyjacielskim przedsięwzięciem będzie również "The Palace", którego scenariusz współtworzył z Jerzym Skolimowskim. Na początku lat 60. napisali wspólnie "Nóż w wodzie", który był pełnometrażowym debiutem fabularnym Polańskiego. Kilka lat temu, gdy Skolimowski miał przerwę w pracy nad "IO", Roman zaproponował mu, by wspólnie rozwinęli inny pomysł z młodzieńczych lat – opowieść osadzoną od początku do końca w hotelu. "Odpowiedziałem: pewnie, z przyjemnością. Ewa [Piaskowska, współscenarzystka filmu, producentka, prywatnie partnerka życiowa Skolimowskiego – przyp. PAP] i ja wskoczyliśmy do samolotu i zatrzymaliśmy się na kilka dni w hotelu Gstaad Palace. Mieliśmy więc wyjątkowe doświadczenie przebywania w hotelu, w którym rozgrywa się cała akcja. Potem zaczęliśmy pisać. Zajęło nam to w sumie trzy podróże, z których każda trwała po kilka tygodni. A Roman zaczął kręcić niemal natychmiast" – wspominał Skolimowski w rozmowie z Metrograph. W "The Palace" wystąpili m.in. Luca Barbareschi, Oliver Masucci, Fanny Ardant, Joaquim de Almeida i Mickey Rourke.
Roman Polański urodził się 18 sierpnia 1933 r. w Paryżu jako Raymond Thierry Liebling. Jego rodzice byli polskimi Żydami. Do Krakowa przeprowadzili się w 1936 r. Ojciec artysty był malarzem i producentem tworzyw. Matka zginęła w Auschwitz. Polański – wówczas kilkuletni chłopiec - spędził wojenne lata w krakowskim getcie. Początkowo był ukrywany przez chłopów, których opłacił jego ojciec. Później mieszkał na ulicy. Po wojnie pozostał w Krakowie. Tu rozpoczęła się jego fascynacja kinem, które – jak pisał w autobiografii "Roman by Polański" – stało się dla niego "namiętnością, jedyną ucieczką od przygnębienia i rozpaczy, które tak często go ogarniały".
W 1946 r. zaczął występować w teatrze. Tam wypatrzył go Andrzej Wajda, który powierzył mu rolę Mundka w swoim debiutanckim filmie "Pokolenie". W 1954 r. Polański rozpoczął studia w łódzkiej Filmówce. Już w pierwszych etiudach studenckich można było dostrzec tematy, które w kolejnych latach zdominowały jego twórczość – okrucieństwo, zbrodnia, mrok. Do jego najważniejszych prac z tamtego okresu należą m.in. "Rozbijemy zabawę" (1957), "Dwaj ludzie z szafą" (1958) oraz "Gdy spadają anioły" (1959). "Szkolny pokaz +Aniołów+ wzbudził u profesorów mieszane uczucia. Film podobał się, ale mniej niż +Dwaj ludzie z szafą+. Nie wiedziałem jeszcze, że stanie się to regułą: krytykom zawsze bardziej się podoba mój przedostatni film" – wspominał w swojej książce.
Jego wspomniany już pełnometrażowy debiut "Nóż w wodzie" z 1962 r. opowiadał o parze, która w drodze nad jezioro zabiera z sobą autostopowicza, a następnie zaprasza go na pokład swojego jachtu, gdzie między mężczyznami dochodzi do psychologicznej rozgrywki. Obraz odniósł ogromny sukces za granicą, zdobywając m.in. nagrodę FIPRESCI w Wenecji, a także nominację do Oscara dla filmu nieanglojęzycznego. Polscy reżimowi dziennikarze uznali go natomiast za "pozerski i bzdurny". Jak podają niektóre źródła, ówczesny pierwszy sekretarz PZPR Władysław Gomułka w trakcie seansu rzucił popielniczką w ekran i stwierdził, że filmowi bohaterowie są "niereprezentatywni” dla polskiego społeczeństwa, "nie potrzeba nam takich filmów", a Polański to "uprawiający czarnowidztwo malkontent".
"Nóż w wodzie" nie doczekał się w kraju szerokiej dystrybucji. Negatywna recepcja dzieła w połączeniu z porażką w życiu osobistym – jaką był rozwód z poślubioną trzy lata wcześniej aktorką Barbarą Kwiatkowską-Lass – sprawiły, że reżyser wyjechał do Francji. W 1965 r. w Wielkiej Brytanii nakręcił horror psychologiczny "Wstręt" z Catherine Deneuve w roli manikiurzystki popadającej w obłęd. Pracę z francuską aktorką przyrównał później do "tanga tańczonego z partnerką najwyższej klasy". Zaowocowała ona m.in. nagrodą FIPRESCI i Nagrodą Specjalną Jury na festiwalu w Berlinie. Jednak większe znaczenie miała dla Polańskiego zrealizowana w kolejnym roku, doceniona Złotym Niedźwiedziem "Matnia" – historia pary mieszkającej na wyspie w odludnym zamku, do którego dociera para gangsterów. To ten obraz reżyser określił po latach jako pierwszy, z którego był naprawdę dumny.
W 1967 r. wyjechał do Hollywood i zamieszkał na przedmieściach Los Angeles. Podczas jednego z przyjęć poznał amerykańską aktorkę Sharon Tate, którą obsadził w "Nieustraszonych pogromcach wampirów" i w której szybko się zakochał. W tym samym okresie światło dzienne ujrzał jeden z najsłynniejszych obrazów Polańskiego – "Dziecko Rosemary". Stworzona na podstawie książki Iry Levina opowieść o młodej mężatce w ciąży (w tej roli Mia Farrow), która odkrywa, że jej sąsiedzi są satanistami, uczyniła z twórcy ulubieńca Ameryki. Przyniosła mu też wiele nagród, w tym statuetkę tamtejszej Gildii Reżyserów Filmowych za najlepsze osiągnięcie reżyserskie w filmie fabularnym.
Tygodnie po ukończeniu "Dziecka Rosemary" Polański wspominał jako najlepszy czas swojego życia. Razem z Sharon należeli do hollywoodzkiej bohemy artystycznej. Spędzali czas z przyjaciółmi, podróżowali do Europy dla przyjemności. Na początku 1968 r. wzięli ślub, a pod koniec roku okazało się, że Tate jest w ciąży. Para zamieszkała w willi przy Cielo Drive w Beverly Hills. "Pamiętam taki moment, gdy miałem trzydzieści kilka lat, byłem żonaty z Sharon [...], robiłem coś codziennego i zastanawiałem się, co by mi było trzeba, żeby być szczęśliwym. I wtedy uświadomiłem sobie, że właśnie jestem szczęśliwy, że niczego nie potrzebuję. Pamiętam ten moment, bo to mi się wydało dziwne: właściwie nic nie chcę, jestem zadowolony ze wszystkiego, co się dzieje" – powiedział reżyser Tomaszowi Raczkowi w wywiadzie dla "Magazynu Filmowego Stowarzyszenia Filmowców Polskich".
W sierpniu 1969 r. ten piękny okres raz na zawsze przerwała tragedia. Tate - wówczas już w zaawansowanej ciąży - i przyjaciele przebywający w domu Polańskiego zostali zamordowani przez tzw. bandę Mansona, czyli sektę dowodzoną przez Charlesa Mansona. Reżyser był w tym czasie w Londynie, gdzie pracował nad scenariuszem "Zwierzęcia obdarzonego rozumem". Morderstwo stało się pożywką dla mediów, które zaczęły zarzucać reżyserowi praktykowanie satanizmu, urządzanie seksualnych orgii, obwiniając go o śmierć Sharon. Odpowiedzią na te oskarżenia był film "Tragedia Makbeta" (1971 r.) wg sztuki Williama Szekspira, w którym Polański podjął refleksję nad śmiercią swojej żony. Krytycy uznali obraz za jeszcze bardziej brutalny niż pierwowzór z uwagi na traumę i depresję artysty.
W 1974 r. Polański wyreżyserował kryminał "Chinatown" z Jackiem Nicholsonem i Faye Dunaway w rolach głównych. Sam pojawił się w nim w roli epizodycznej. Obraz zdobył 11 nominacji do Oscara i Złote Globy w kategoriach: najlepszy film, reżyseria, scenariusz i rola męska. Został także wpisany na listę "100 najlepszych amerykańskich filmów wszech czasów" Amerykańskiego Instytutu Filmowego. Kolejny film Polańskiego, nakręcony w Paryżu "Lokator" (1976 r.), w którym wystąpił w tytułowej roli u boku Isabelle Adjani, zapewnił mu nominację do canneńskiej Złotej Palmy.
W 1977 r. reżyser został aresztowany w Stanach Zjednoczonych pod zarzutem odurzenia i zgwałcenia nieletniej Samanthy Geimer. Na mocy zawartej wówczas ugody twórcy postawiono wyłącznie zarzut uprawiania seksu z nieletnią. Sąd wymierzył mu karę 90-dniowej obserwacji psychiatrycznej w więzieniu, jednak prokurator argumentował, że ten środek nie może być traktowany jako kara. Polański, który obawiał się, że sąd nie dotrzyma warunków ugody, przed ogłoszeniem wyroku wyjechał ze Stanów Zjednoczonych do Paryża.
W 1979 r. nakręcił melodramat kostiumowy "Tess" z Nastassją Kinski w roli tytułowej, w 1986 r. - "Piratów" z Walterem Matthau i Crisem Campionem, a w 1988 r. - "Frantica" z Harrisonem Fordem i Emmanuelle Seigner, z którą ożenił się rok później. Para ma dwójkę dzieci – Morgane i Elvisa. Obydwoje zajmują się aktorstwem.
Spośród wszystkich swoich dzieł reżyser najbardziej ceni "Pianistę". "Gdyby miano mi położyć na grobie jedną rolkę, chciałbym, żeby to był +Pianista+" – podkreślił w jednym z wywiadów. Filmowa adaptacja pamiętnika polsko-żydowskiego pianisty Władysława Szpilmana z okresu II wojny światowej przyniosła mu w 2002 r. Oscara za najlepszą reżyserię. Statuetki otrzymali także Adrien Brody za najlepszą męską rolę pierwszoplanową oraz Ronald Harwood za najlepszy scenariusz adaptowany. Obraz uhonorowano również Złotą Palmą 55. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes. Po jego premierze Polański postanowił pozostać przy istotnych tematach.
W 2010 r. odbyła się premiera "Autora widmo", za którego Polański otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia dla najlepszego reżysera. W Szwajcarii, w trakcie prac nad filmem artysta został aresztowany z powodu podjętej przez amerykański rząd próby ekstradycji. Obraz kończył, przebywając najpierw w więzieniu, a następnie w areszcie domowym. Władze Szwajcarii podjęły decyzję, by nie wydawać Polańskiego amerykańskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Kilka lat później podanie o ekstradycję odrzucił krakowski sąd. Również sama Geimer wielokrotnie apelowała o zamknięcie sprawy. Jak zaznaczyła w rozmowie z Seigner, reżyser szczerze żałował popełnionego czynu i odbył "wystarczająco długą" karę.
W kolejnych latach Polański wyreżyserował m.in. nawiązującą do swoich wczesnych dzieł "Rzeź" według sztuki Yasminy Rezy (2011), za którą otrzymał m.in. Złote Lwiątko na festiwalu w Wenecji, oraz uhonorowaną Cezarem za najlepszą reżyserię "Wenus w futrze" (2013), czyli opowieść o reżyserze, który staje się erotyczną ofiarą aktorki. Szerokim echem odbił się "Oficer i szpieg", którego w 2019 r. uhonorowano w Wenecji Srebrnym Lwem – Wielką Nagrodą Jury. Fabuła, oparta na książce Roberta Harrisa pod tym samym tytułem, nawiązuje do sprawy Alfreda Dreyfusa, francuskiego kapitana pochodzenia żydowskiego, który w 1894 r. został niesłusznie oskarżony o zdradę stanu, a następnie skazany na dożywotnie więzienie.
Wspominając swoje losy w dokumencie "Roman Polański: moje życie" Laurenta Bouzereau z 2011 r., reżyser przyznał, że "innym życie przechodzi w linii prostej", a jego było "pełne wielkich katastrof". "Ale właściwie nie wiem, jak jest lepiej. Może lepiej doceniam te chwile szczęścia teraz. Małżeństwo z Emmanuelle, dwójkę cudownych dzieci - takie życie w linii prostej właśnie dlatego, że znowu oberwałem. Ale przecież nigdy nie dostałbym tego, co mam teraz, gdyby nie stało się wcześniej to wszystko, co mnie spotkało. Dlatego człowiek się zastanawia, czy istnieje wolna wola? Czy też wszystko zostało zapisane na górze? Prawdziwa radość to być na planie i kręcić. Właśnie to przynosi mi szczęście" – podsumował. (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ skp/