Pokaz filmu „Historia jednej zbrodni” odbył się poniedziałek w kinie Iluzjon w Warszawie. „Chciałbym aby tę historię obejrzeli młodzi Polacy, Niemcy i Żydzi. Aby była dla młodych czytelna, na poziomie rozróżniania dobra i zła” – powiedział PAP reżyser Mariusz Pilis.
Film opowiada historię rodziny Ulmów: Józefa i Wiktorii oraz ich siedmiorga dzieci, którzy poświęcili swoje życie, próbując ratować życie dwóch żydowskich rodzin, Goldmanów i Szallów. Zbrodnia, której 24 marca 1944 r. dokonali Niemcy, była dla reżysera punktem wyjścia do śledztwa w tej sprawie. Reżyser dotarł do niepublikowanych wcześniej materiałów, przeprowadził szereg rozmów, podążył powojennym tropem odpowiedzialnych za mord.
"Jest to film wielowarstwowy" – powiedział przed pokazem wiceprezes IPN prof. Karol Polejowski. "Jest to z jednej strony opowieść o bardzo konkretnej zbrodni, dokonanej wiosną 1944 roku w małej podkarpackiej miejscowości, gdzie wielodzietna polska rodzina została zamordowana za to, że ukrywała swoich żydowskich sąsiadów. Film o ich przykładnym bohaterstwie. Jest też film o czymś więcej – o niemieckiej amnezji po roku 1945. O zapomnieniu tego, czego Niemcy dokonali na okupowanych ziemiach polskich" – kontynuowała. "To jest też film o tym, że denazyfikacja Niemiec po wojnie okazała się fikcją. Film o zakłamywaniu historii" – podkreślił.
"Pokaz filmu odbywa się niemalże w przeddzień beatyfikacji rodziny Ulmów, która jest oddaniem sprawiedliwości i zaliczeniem rodziny Ulmów w poczet błogosławionych kościoła katolickiego" – dodał.
"Starałem zbudować ten film w taki sposób, aby dotrzeć głównie do ludzi młodych w Polsce i Niemczech. Chciałbym też, aby tę historię obejrzeli młodzi Żydzi. Aby był dla nich czytelny, na poziomie rozróżniania dobra i zła" – powiedział PAP reżyser Mariusz Pilis. "Chciałbym aby ta historia była ziarnem, które spowoduje rozplenienie prawdziwej wiedzy na temat wojny. Mamy do czynienia z duża nierównością pamięci, biorąc pod uwagę jak od dziesięcioleci budowana jest niemiecka narracja – co Niemcy powinni pamiętać o II wojnie światowej" – wyjaśnił. "To jest film, który powinien znaleźć się w dystrybucji światowej. Taki mam plan jako firma produkcyjna. Film został zgłoszony do kilku prestiżowych festiwali na świecie. Jutro ma odbyć się pokaz w Instytucie Pileckiego w Berlinie. Podpisaliśmy umowę z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, która pozwoli nam pokazywać ten film poprzez polskie placówki dyplomatyczne" – dodał reżyser.
"Starałem zbudować ten film w taki sposób, aby dotrzeć głównie do ludzi młodych w Polsce i Niemczech. Chciałbym też, aby tę historię obejrzeli młodzi Żydzi. Aby był dla nich czytelny, na poziomie rozróżniania dobra i zła" – powiedział PAP reżyser Mariusz Pilis.
Po seansie odbyła się dyskusja, w której wzięli udział: zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej dr Mateusz Szpytma, reżyser filmu Mariusz Pilis, historyk z oddziału IPN w Krakowie dr Maciej Korkuć. Poruszono tematy zawarte w filmie, m.in. zakłamywanie historii, proces denazyfikacji Niemiec zachodnich w latach 40. i 50., postawy Polaków w czasie okupacji i obecnej poziom wiedzy Niemców o tym, jaki udział w zbrodniach wojennych mieli ich przodkowie.
"Film, poprzez pryzmat jednej zbrodni, ma pokazać jak trudno przebić się z prawdą historyczną za zagranicą" – powiedział PAP zastępca prezesa IPN dr Mateusz Szpytma, prywatnie bliski kuzyn rodziny Ulmów. "Mnóstwo Niemców, o ile wie jeszcze, co czynili ich przodkowie jeśli chodzi o zbrodnie holokaustu, to na temat zbrodni na narodzie polskim wiedzą niewiele" – dodał.
Wśród gość przybyłych na pokaz byli m.in.: prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska, rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak minister Anna Fotyga, doradca prezydenta RP dr Barbara Fedyszak-Radziejowska, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. prof. Leszek Gęsiak, dyrektor Instytutu Pileckiego prof. Magdalena Gawin były ambasador Polski w Niemczech prof. Andrzej Przyłębski. (PAP)
Autor: Tomasz Szczerbicki
szt/ pat/