Autor książki Gintautas Surgailis „Uchodźcy wojenni i polscy żołnierze internowani na Litwie w czasie II wojny światowej” podkreśla, że ludzkie odruchy wobec Polaków okazały się silniejsze niż urazy wynikające z konfliktowych stosunków polsko-litewskich.
Podczas środowego spotkania w ambasadzie Republiki Litwy historyk płk dr Gintautas Surgailis cytował list polskiego żołnierza internowanego we wrześniu 1939 r. na Litwie. Żołnierz pisał, że nie spotkał się ze strony Litwinów ze złośliwościami i drwinami. „Rozumieją, co to znaczy dla żołnierza oddać broń i udać się na tułaczkę”.
Na Litwie – powiększonej o przekazaną przez Związek Sowiecki Wileńszczyznę – znalazło się jesienią 1939 roku 15 tysięcy polskich żołnierzy, którzy zostali internowani, oraz 25 tysięcy uchodźców cywilnych.
„Dla żołnierzy litewskich zaskoczeniem były pełne ogromnego dystansu relacje między polskimi oficerami a szeregowcami. W obozie w Rakiszkach, gdy groziło, że szeregowcy zaatakują oficerów, podjęto decyzję o rozdzieleniu ich, by nie przebywali razem” - powiedział litewski historyk.
„Dla żołnierzy litewskich zaskoczeniem były pełne ogromnego dystansu relacje między polskimi oficerami a szeregowcami. W obozie w Rakiszkach, gdy groziło, że szeregowcy zaatakują oficerów, podjęto decyzję o rozdzieleniu ich, by nie przebywali razem” - powiedział litewski historyk.
Zaznaczył, że zdaje sobie sprawę z tego, że w jego książce mogą znaleźć się rzeczy nie do przyjęcia dla polskich czytelników, jednak on przedstawia litewski ogląd sprawy. Być może pewne zachowania polskich żołnierzy mogą być uważane przez Polaków jako bohaterskie, ale były one łamaniem litewskiego prawa i konwencji haskiej. Ginautas Surgailis mówił to w kontekście konspiracji skierowanej przeciw państwu litewskiemu.
„Rząd litewski spotykał się z ciągłymi zarzutami ze strony Związku Sowieckiego, a szczególnie Niemiec, że zbyt liberalnie traktuje polskich internowanych żołnierzy” – powiedział także litewski historyk.
Chodziło tu m.in. o kwestię ucieczki 2,5 tysiąca żołnierzy z obozów dla internowanych.„Komendanci obozów, w których zdarzały się ucieczki, byli karani. Jednak tylko jeden spośród wszystkich komendantów z całą skrupulatnością stosował przepisy, a inni w różnym stopniu je ignorowali. Gdyby nie było przyzwolenia władz, z pewnością dyscyplina w obozach byłaby wyegzekwowana”.
Ginautas Surgailis stwierdził, że trudno stwierdzić, czy rząd litewski po cichu pozwalał na ucieczki. Zwrócił jednak uwagę na to, że dla Litwy utrzymanie internowanych Polaków było dużym ciężarem, więc być może władze wychodziły z takiego założenia jak komendant jednego z obozów: „niech uciekają będzie ich mniej”.
Litewski historyk podkreślił, że administracja obozów dla internowanych otrzymała od władz instrukcję, by nie przeciwstawiać się ucieczkom Polaków przez pierwsze trzy dni po wkroczeniu na Litwę Armii Czerwonej.
Ginautas Surgailis powiedział również, że choć XX wiek obfitował w fakty i wydarzenia, które i Litwini, i Polacy chcieliby zapomnieć, to jednak „powinniśmy zrobić wszystko, aby zapamiętać historię taką, jaką ona naprawdę była” - stwierdził litewski historyk.
Ginautas Surgailis jest dyrektorem Instytutu Nauk Wojskowych Litewskiej Akademii Wojskowej im. gen. Jonasa Žemaitisa. Jego książkę opublikowało wydawnictwo Tetragon.(PAP)
tst/ abe/