W czwartek w stołecznym Domu Spotkań z Historią rozpocznie się cykl dyskusyjny pt. "Home movies: niechciane archiwa". Jest on poświęcony amatorskim filmom nagranymi przez niemieckich żołnierzy stacjonujących w Polsce podczas okupacji.
W 1932 r. firma Kodak wprowadziła na rynek lekkie, przenośne kamery. Węższa niż w przypadku profesjonalnego sprzętu taśma 8 mm pozwalała zapisać na jednej rolce od 3 do 4,5 minuty nagrania. Wkrótce konkurencyjne rozwiązania przedstawiła niemiecka Agfa. Obie firmy jeszcze przed wojną oferowały zapis na taśmie kolorowej. Filmowcy amatorzy utrwalali więc wszystko - relacje z wakacji i podróży, życie domowe, rodzinne uroczystości oraz wydarzenia publiczne. Niektórzy próbowali nawet kręcić scenki rodzajowe. Wybuch wojny nie oznaczał wcale końca kariery tzw. home movies.
"Po wybuchu II wojny światowej powstawały oczywiście profesjonalne filmy propagandowe. Ukazywały się one m.in. w postaci cotygodniowej kroniki filmowej +Die Deutsche Wochenschau+. Materiał filmowy był jednak robiony przez zawodowych filmowców, a ponieważ trwała wojna, to wojsko sprawowało ścisłą kontrolę nad tym, co miało być pokazywane i jakie wnioski powinny z tego płynąć" – powiedział PAP koordynator cyklu "Home movies: niechciane archiwa" Dariusz Krajewski z Domu Spotkań z Historią.
Cykl, który przygotował DSH, nie będzie jednak poświęcony materiałom przygotowanym przez profesjonalistów, lecz tym, które są dziełem amatorów. "Filmy nakręcone przez niemieckich żołnierzy są mniej znanymi źródłami. Musimy pamiętać, że w początkowym okresie wojny Wehrmacht oraz inne organizacje wojskowe zachęcały żołnierzy do tego, aby nagrywali lub fotografowali to, co robią i widzą. Kiedy Niemcy początkowo odnosili sukcesy na froncie, chcieli bowiem pokazywać, jacy są niezwyciężeni oraz jak wielka jest potęga Niemiec. A ponieważ przed wojną wielu ludzi było fanami amatorskiego filmu lub fotografii, mogli działać w czasie wojny i pokazywać to, co działo się z dala od pierwszych stron gazet" – powiedział Dariusz Krajewski. "Ponieważ autorzy tych materiałów nie byli jednak profesjonalistami, nie byli wyczuleni na obraz, a kadry często nie były odpowiednio ustawione. Filmy rażą swoją nieporadnością, obraz nierzadko drga, a właściwie czasami nie wiadomo nawet, co właściwie oglądamy" – zastrzegł.
Zdaniem Krajewskiego te amatorskie filmy są trudnym źródłem historycznym. "Po pierwsze musimy się zastanawiać, o co chodziło osobie, która ten obraz tworzyła. Zaś po drugie, z tego obrazu nierzadko wynika więcej niż osoba, która filmowała lub fotografowała, chciała pokazać" – wyjaśnił. "Te materiały to często jedyny zachowany obraz danego miejsca czy zjawiska, szczególnie im dalej od dużych od miast, czasem to kolejne świadectwo przemocy okupantów. Z tych materiałów wyłania się mniej propagandy, a więcej prawdy o dniu powszednim społeczeństwa okupowanego kraju" – podkreślił.
Niemcy w początkowym okresie okupacji mogli swobodnie chodzić po mieście, aby dokonywać nagrań swoich filmów. "Zmiana nastąpiła później – w 1942, a już szczególnie w 1943 roku – kiedy praktycznie nagrania już nie powstawały. Wynikało to z tego, że Niemcy bali się zamachów, a także z tego, że III Rzesza zaczynała ponosić klęskę na frontach. Ponadto nagrywający mógł ściągnąć na siebie uwagę tajnej policji, a to oznaczało niemałe kłopoty” – powiedział Krajewski.
Materiały filmowe mówią dużo o tym, jaką wizję Polski oraz inni narodów mieli okupanci. Jak powiedział rozmówca PAP, "Polska była dla nich półdzikim terytorium zamieszkiwanym przez zdradzieckich podludzi". "To, że Niemcy skierowali swoje działania eksterminacyjne przeciwko Żydom i polskiej inteligencji, było wynikiem długiego procesu socjalizacyjnego, który zaczynał się od pogardy wobec innych narodów. To w tych amatorskich filmach bardzo dobrze wybrzmiewa" – wskazał.
Wyjaśnił, że żołnierze-filmowcy będący w okupowanej Polsce, zachowywali się jak "etnografowie na wyciecze". "Po pracy kamery widać, że specjalnie szukali Żydów z brodami i ubranych w tradycyjne chałaty lub ubogich Polaków, czym mogli potwierdzić swoje założenia, z którymi przyjechali – że w Polsce mieszkają głównie biedacy i ludzie gorszego pochodzenia" – powiedział Dariusz Krajewski.
Filmy amatorskie nakręcone przez niemieckich żołnierzy po wojnie nie znalazły się w centralnych archiwach państwowych, co było często praktyką archiwów filmów niezainteresowanych filmami amatorskimi. W przypadku Niemiec dochodziła jeszcze kwestia wstydu przy sięganiu niechlubnej przeszłości. Przez wiele lat filmy te były schowane na strychach lub w piwnicach. "Przypomniały o straszliwej i wstydliwej historii oraz stanowiły niechcianą pamiątkę, do czego nawiązuje tytuł cyklu, czyli +Niechciane archiwa+" – powiedział Krajewski.
Przełom w gromadzeniu oraz ujawnieniu tych nagrań nastąpił pod koniec lat osiemdziesiątych oraz w latach dziewięćdziesiątych. "Było to związane z tym, że coraz mniej żyło już osób z pokolenia ludzi odpowiedzialnych za nazizm oraz tych, którzy byli autorami amatorskich filmów. Dopiero ich dzieci i wnuki zaczęły tych materiałów u siebie w domach szukać i pokazywać" – powiedział koordynator cyklu DSH. Największe archiwum tych materiałów znalazło się w zbiorach Karla Höffkesa.
Podczas każdego spotkania w ramach cyklu, zostaną zaprezentowane fragmenty filmów archiwalnych poświęcone innemu aspektowi wojennej rzeczywistości na terenach polskich okupowanych przez III Rzeszę. Następnie odbędzie się rozmowa z zaproszonymi ekspertami.
Pierwsze spotkanie odbędzie się w czwartek, 12 października, o godz. 18. W jego trakcie uczestniczy dowiedzą się, jaki obraz okupowanej Warszawy wyłania się z amatorskich niemieckich nagrań. Gośćmi będą prof. Jerzy Kochanowski i prof. Stephan Lehnstaedt, a spotkanie poprowadzi dr Dominik Czapigo z Ośrodka KARTA. Kolejne spotkanie – zatytułowane "Spotkanie ze Wschodem" – odbędzie się 26 października. Gośćmi będą dr Jan Hendrik Issinger i prof. Paweł Machcewicz, a spotkanie poprowadzi dr Zofia Wóycicka z Wydziału Socjologii UW.
"Ludność żydowska pod okupacją niemiecką" – to z kolei temat kolejnego spotkania, które zaplanowano na 9 listopada. W moderowanym przez dr Zofię Wóycicką spotkaniu udział wezmą dr Annika Wienert i prof. Andrzej Żbikowski. Przedostatnie spotkanie, które odbędzie się 23 listopada, zostało zatytułowane "Różne Polski". W moderowanej przez dr. Dominika Czapigo dyskusji udział wezmą dr Christhardt Henschel i dr Łukasz Krzyżanowski. Natomiast ostatnie spotkanie, które zostanie poświęcone amatorskim nagraniom filmowym jako źródle historycznym odbędzie się 7 grudnia. Gośćmi będą dr hab. Magdalena Saryusz-Wolska i dr Margarete Wach, a spotkanie poprowadzi dr Zofia Wóycicka.
"W czasie spotkań chcemy przede wszystkim zaproponować rożne sposoby czytania obrazu filmowego, szukać klucza do ich interpretacji. Przede wszystkim zależy nam na pytaniach, ponieważ zdajemy sobie sprawę z tego, że prezentowane źródła są tylko składową wieloaspektowej opowieści o wojennej rzeczywistości" – powiedział Dariusz Krajewski.
Cykl spotkań "Home movies: niechciane archiwa" jest współfinansowany ze środków Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej. Partnerami cyklu są Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie oraz Niemiecki Instytut Historyczny w Warszawie.(PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ pat/