120 lat temu, 29 października 1903 r., urodził się Mieczysław Jastrun, poeta, po romansie z socrealizmem, odżegnujący się od „ducha dziejów” i dominujących ideologii. „Usiłowałem – zniechęcony do poezji wyobraźni – przeciwstawić jej poezję prawdy” – podsumowywał swoją twórczość.
„Pisałem o duchu czasu jako o bóstwie niebudzącym mojej sympatii, znałem jego podstępy, korzyści jakimi wabi, a których suma bynajmniej nie opłaca się temu, który podda się jego nakazom” – zauważał Mieczysław Jastrun we wstępie do pamiętników wydanych ponad ćwierć wieku po jego śmierci. Pisarz nazywał „ducha czasu” „najperfidniejszym bóstwem”, który kusi łatwością podążenia zgodnie z dominującym prądem nastrojów. „Właśnie łatwość wyboru jest tu najbardziej podejrzana” – dodawał. Był świadkiem XX wieku, którego cechą charakterystyczną było przywoływanie „ducha dziejów” przez reżimy totalitarne oraz powoływanie się na niego przez ich wyznawców. Za swoje główne narzędzie walki z „duchem dziejów” uznawał działalność literacką daleką od wzorów dominujących w jego epoce. „Mój sposób odczuwania, tak bliski poetom różnych czasów, znalazł się w niezgodzie z duchem czasu, w którym zaczynałem pisać” – deklarował.
Mieczysław Agatstein urodził się 29 października 1903 r. w Korolówce na Podolu, w rodzinie Józefa i Marii z domu Nisenshon. Józef Agatstein był lekarzem, w młodości fascynował się literaturą Josepha Conrada i Stefana Żeromskiego. Mieczysław Agatstein dzieciństwo spędził w Jodłowej (Podkarpackie), do szkoły powszechnej chodził w Ryglicach (Małopolskie), do gimnazjum uczęszczał w Krakowie. Gdy wybuchła wojna polsko-bolszewicka przerwał naukę i zgłosił się jako ochotnik do wojska. Przeszedł szkolenie, nie uczestniczył jednak w walce, ponieważ zachorował na tyfus.
9 marca 1920 r. Mieczysław wraz ze swoim starszym bratem Jerzym Stanisławem przyjęli chrzest w siedemnastowiecznym kościele parafialnym pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Jodłowej. Mieczysław nie wrócił do Krakowa, ostatnie dwie klasy szkoły średniej ukończył w Gimnazjum im. Brodzińskiego w Tarnowie. Po zdaniu matury studiował polonistykę, germanistykę i filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zadebiutował jako poeta wierszem „Wielki wóz” opublikowanym na łamach „Skamandra” (1925). W 1929 r. doktoryzował się u prof. Stanisława Windakiewicza na podstawie rozprawy „Stosunek Wyspiańskiego do Słowackiego”.
Po ukończeniu studiów pracował jako nauczyciel języka polskiego i propedeutyki filozofii w prywatnym gimnazjum w Kolbuszowej (1928-1929), następnie w Brześciu i w Społecznym Polskim Gimnazjum Męskim w Łodzi. Uczniami Jastruna byli m.in. pisarze Jerzy Jochimek i Jerzy Pomianowski. Od 1929 r. Jastrun należał do Związku Zawodowego Literatów Polskich, a w 1930 r. został członkiem Polskiego Pen Clubu. Wiersze, artykuły i przekłady poetyckie publikował w „Wiadomościach Literackich”, „Skamandrze”, „Gazecie Literackiej”, „Okolicy Poetów”, „Kamenie” i „Ateneum”. „Gdzieś między rokiem 1923 a 1928 zaczął formować się mój pierwszy cykl poetycki, liryczny poemat, któremu nadałem tytuł „Spotkanie w czasie”. Ten mój debiut ukazał się w roku 1929” – wspominał.
„Ojciec był artystą zamkniętym w swoim gabinecie, w swoich wierszach. Dziś już raczej nie spotyka się ludzi takich jak on – bardziej zanurzonych w sztuce niż w codziennym życiu” – mówił w rozmowie z PAP jego syn Tomasz Jastrun. Dodawał, że na jego stosunek do otaczającej rzeczywistości wielki wpływ miało odtrącenie przez Polaków i Żydów. „Polacy wypominali mu żydowskość, Żydzi z kolei mieli żal, że odcina się od swych korzeni. Tu był ze sobą niepogodzony, wewnętrznie pęknięty. Raz myślał o swoim żydowskim pochodzeniu z dumą, kiedy indziej jako o przekleństwie” - oceniał Tomasz Jastrun.
„Nie powiedział mi nigdy, że kiedyś nazywał się Agatstein, Mieczysław Agatstein, nie Mojsze, co czasem jest błędnie lub złośliwie podawane w jego biogramach” - napisał Tomasz Jastrun w książce „Dom pisarzy w czasach zarazy. Iwicka 8A”. „Takie połączenie bardzo polskiego imienia z bardzo żydowskim nazwiskiem ujawnia dramat, który został wpisany w jego los. Miał uraz do swojego nazwiska, które brzmiało tak żydowsko. Już przed wojną zaczął używać pseudonimu Jastrun, który stało się jego nazwiskiem. Nazwisko to znalazłem w „Przedwiośniu” Żeromskiego i ten wybór nie był przypadkowy. Ojciec w młodości uwielbiał prozę Żeromskiego, by potem odkryć ze zdumieniem, że to nie najlepszy pisarz” – wspominał.
W grudniu 1939 roku, uciekając przed Niemcami, poeta przedostał się do okupowanego przez Sowietów Lwowa. Redagował tam podręczniki szkolne w języku polskim, tłumaczył poezję rosyjską i ukraińską, współpracował z pismami i ruchem literackim kontrolowanym przez sowieckie władze okupacyjne. Gdy w 1941 r. Niemcy zajęli Lwów Jastrun przedostał się do Warszawy. „W czasie okupacji niemieckiej stał się nagle Żydem, skazanym na Zagładę. Nie przyszło mu nawet do głowy aby pójść do getta” - napisał Tomasz Jastrun. Ta decyzja prawdopodobnie uratowała mu życie. „Tylko dzięki jednorodności, dzięki absolutnemu poczuciu przynależności na śmierć i życie do narodu polskiego przetrwałem okupację” – ocenił Mieczysław Jastrun.
W Warszawie podjął współpracę z lewicową prasą podziemną - pisał pod pseudonimem Jan Klonowicz. Uczestniczył także w tajnym nauczaniu. „Patrzyłem z podziwem na tę młodzież pragnącą się uczyć i walczyć. Nie było między nami czymś niezwykłym, że niektórzy z nich mieli ukryte w płaszczach rewolwery. Nie dbając o czyhającą za oknami śmierć” - zapisał w „Dzienniku”. „Prawie wszyscy jego uczniowie zginą potem w powstaniu” - przypomniał syn poety.
Po wojnie Jastrun wstąpił do Polskiej Partii Robotniczej i zaangażował się w działalność na rzecz reżimu komunistycznego. Opublikował między innymi „Tren na śmierć generała Świerczewskiego”, utwór propagandowy wykorzystywany do tworzenia ważnego w PRL mitu sowieckiego generała. Pełnił funkcję zastępcy redaktora naczelnego „Kuźnicy”, w okresie stalinowskim najważniejszego czasopisma kulturalnego.
Od 1949 mieszkał na stałe w Warszawie. Rok później urodził się jego syn Tomasza. „Wychowałem się w domu poetów. Zarówno mama, jak i ojciec pisali wiersze. Skrzypienie wiecznego pióra i stukot maszyn do pisania stały się muzyką mojego dzieciństwa” – napisał Tomasz Jastrun w wydanej w 2022 r. nakładem wydawnictwa Czarna Owca książce „Album rodzinny. Wiersze i fotografie”.
„Wiersze pisane podczas II wojny światowej i tuż po jej zakończeniu (zbiory „Godzina strzeżona", 1944; „Rzecz ludzka”, 1946), utrzymane w elegijnej tonacji pożegnania ofiar, dają wyraz przerażeniu ogromem zbrodni wojennych, a zarazem głoszą wiarę w niezmienność wartości leżących u podstaw europejskiej cywilizacji. Romantyczno-symbolistyczna poetyka Jastruna uległa w okresie socrealizmu uproszczeniu, poeta nagiął się do założeń doktrynalnych i w tym duchu podjął refleksję nad dziedzictwem kultury narodowej („Poemat o mowie polskiej”, 1952; książki o Adamie Mickiewiczu, Juliuszu Słowackim, Janie Kochanowskim)” - ocenia prof. Nasiłowska w biogramie poety w encyklopedii Wirtualny Sztetl. „Początki kształtowania się swojej wrażliwości przedstawił w dwóch autobiograficznych opowieściach („Piękna choroba”, 1961; „Strumień światła”, 1982)" - przypomniała.
„Gorzki rozrachunek z okresem politycznego zaangażowania stanowi tom wierszy +Gorący popiół+ (1956)” – napisał Paweł Kozioł w portalu culture.pl. „Poeta przeprowadził rozrachunek z niedawną przeszłością, w terrorze i zbrodniach systemu stalinowskiego dostrzegał przedłużenie wojennego barbarzyństwa” - dodała prof. Nasiłowska. Kolejnym przejawem zerwania z „duchem czasu”, który przybrał wówczas formę ideologii komunistycznej była rezygnacja z członkostwa w PZPR, gdy w 1957 r. władze zablokowały wydawanie nadmiernie „liberalnego” miesięcznika literackiego „Europa”, którego był współzałożycielem. W 1964 r. należał do sygnatariuszy „Listu 34” w którym twórcy występowali w obronie wolności słowa gwarantowanej konstytucją PRL.
Jak pisze Anna Nasiłowska, w następnych latach Jastrun powracał w poezji do rozważań nad czasem i do onirycznych wizji, w których ujawnił głębokie uwewnętrznienie przeszłości kulturowej (m.in. tomy „Genezy”, 1959; „Intonacje”, 1962; „Strefa owoców”, 1964; „Godła pamięci”, 1969; „Wyspa”, 1973; „Inna wersja”, „Wiersze z jednego roku” – oba 1981). W tomach esejów („Mit śródziemnomorski”, 1962; „Podróż do Grecji”, 1978) zwrócił się ku kulturze starożytnej, podejmując refleksję nad tradycjami literatury polskiej i różnymi wątkami kultury niemieckiej. Był też wybitnym tłumaczem poezji (m.in. Friedricha Hölderlina, Rainera Marii Rilkego, francuskich symbolistów, rosyjskiej poezji przełomu XIX i XX w.).
„Forma wierszy Jastruna – zwłaszcza na początku – była klasyczna, często rytmiczna i rymowana, przy czym cechowało ją bardzo subtelne wyczucie brzmienia wiersza, jego materii czysto fonetycznej. Wrażliwość ta ujawniała się zarówno we własnej twórczości poety, jak i w przekładach. Nie została ona zatracona także w późnych wierszach, mimo że poeta na przełomie lat 60. i 70. powoli przechodził na wiersz biały (nierymowany), która to tendencja osiągnęła apogeum w tomie „Błysk obrazu” (1975). W zbiorze „Punkty świecące” (1980) pojawiły się dodatkowo eksperymenty z formą zapisu wiersza” - ocenił Kozioł.
„Razem bowiem ze zwróceniem swej liryki ku urodzie świata odrzeka się Jastrun w swej poezji obywatelskiej wszelkiego ilustratorstwa, wszelkiej dwuznaczności. Człowiek nie jest bowiem wyłącznie historyczną istotą: istnieją inne, trwalsze miary etyczne niż nagi sukces historyczny. Na karty tej poezji wracają z całą mocą sprawy moralne: ale wyrażone przez nową postawę, postawę niezależnego sędziego historii. Dlatego nie ograniczy się już Jastrun do +uczonych hymnów i ód+; obok marzenia o przyszłości, obok kontemplacji dalekich celów i pierwotnych uzasadnień zjawia się oburzenie i gniew na sprawy, na które trudno się poecie-obywatelowi zgodzić. Buntuje się zaś Jastrun zarówno w imię doświadczenia moralnego ludzkości, jak naturalnych praw człowieka” - pisał Jan Błoński w eseju „Poeci i inni” nazywając Mieczysława Jastruna twórcą, „dla którego poezja i prawda były zawsze – jedną osobą”.
Swoiste podsumowanie swojej twórczości zawarł krótkim eseju „Życiorys poetycki”: „Nieraz w tych trudnych chwilach za różne pomyłki gorzko płaciłem jako człowiek i artysta. Usiłowałem – zniechęcony do poezji wyobraźni – przeciwstawić jej poezję prawdy, i zdarzało się zbyt często, że osiągałem wynik przeciwny zamierzonemu” – pisał. Dodawał, że zawsze odżegnywał się od wszelkich „szkół poetyckich”. „Doceniałem ich wysiłek techniczny, lecz program ich stanowił przeciwieństwo tego, do czego dążyłem. Najwięcej – to zrozumiałe – zawdzięczałem poetom polskim, od Kochanowskiego po Norwida i Leśmiana” – zapisał.
Mieczysław Jastrun zmarł 22 lutego 1983 r. w Warszawie.(PAP)
Autor: Michał Szukała
szuk/ aszw/