Cesarz Francuzów Napoleon Bonaparte, orędownik sprawy polskiej w XIX w., jeden z najwybitniejszych wodzów w dziejach świata, nazywany geniuszem wojny – to bohater historii, który wciąż inspiruje twórców kultury i autorów biografii.
Jedną z najbardziej wyczekiwanych kinowych premier tej jesieni jest "Napoleon" Ridleya Scotta z Joaquinem Phoenixem w roli tytułowej. Scenariusz napisał David Scarpa. Twórcy filmu zapowiadają, że nie będzie on typowym historycznym kinem akcji. Choć nie zabraknie w nim scen bitewnych ukaże przede wszystkim taktyczny geniusz Napoleona i historię jego uczucia do Józefiny, granej przez Vanessę Kirby.
"To kolejna filmowa realizacja poświęcona Napoleonowi i okresowi empire. Wysoko poprzeczkę postawili autorzy ostatniego, zrealizowanego w 2002 r. filmu, w którym główne role zagrali Christian Clavier i Isabella Rossellini (Józefina). Film z tego roku zrealizowano na niezwykłą skalę i z wielką starannością szczegółów. Jego reżyserska, czterogodzinna wersja, na pewno będzie się cieszyć popularnością nie tylko wśród historyków, ale również wśród stosunkowo dużej, porównując z innymi okresami historycznymi, liczby miłośników i badaczy tego okresu dziejów. Są bowiem tematy, okresy i postaci historyczne budzące większe od innych emocje" – powiedział PAP dyrektor Archiwum Akt Nowych i autor książki "Kampania 1813".
Światowa premiera filmu zaplanowana jest na 22 listopada. Do polskich kin tytuł wejdzie dwa dni później – 24 listopada.
Napoleon jest również bohaterem kilku książek, które niebawem trafią do księgarń. Pierwsza z nich to dwutomowa zbeletryzowana biografia autorstwa francuskiego historyka i powieściopisarza Maxa Gallo "Napoleon", którą wydaje Rebis. Od 24 października czytelnicy mogą zapoznać się z pierwszym tomem "Pieśń wymarszu. Słońce Austerlitz", a od 7 listopada – z drugim "Cesarz królów. Nieśmiertelny ze Świętej Heleny". Z kolei 22 listopada do rąk czytelników trafi książka "Napoleon" brytyjskiego historyka i dziennikarza Andrew Robertsa, którą wydaje Znak Horyzont.
"Napoleon wciąż inspiruje twórców. Wynika to przede wszystkim z tego, że reprezentuje on jedną z wielkich i bajecznych karier w ostatnich kilku stuleciach, a jednocześnie – w odróżnieniu od pozostałych – myślę tu przede wszystkim o Hitlerze i Stalinie – jest postacią znacznie bardziej pozytywną i wielowymiarową" – powiedział PAP historyk z UW prof. Jarosław Czubaty. "Bonaparte jest przykładem naprawdę jednej z ostatnich głośnych karier zarówno w wymiarze wewnętrznej polityki francuskiej, jak i polityki europejskiej, a nawet światowej" – dodał.
Podkreślił, że "kariera Napoleona jest bezdyskusyjnie wielka". "W punkcie wyjścia mamy do czynienia z drobnym, chudym i prowincjonalnym korsykańskim szlachcicem, który nawet nie wiedział do końca, czy jest Francuzem, bo przede wszystkim czuł się Korsykaninem. Po paru latach został porucznikiem artylerii, po kolejnych – cesarzem Francji, który zamieszał w polityce europejskiej" – przypomniał badacz. "Mało tego, wymusił na swoim zaciętym wrogu, cesarzu Austrii, aby ten oddał mu swoją córkę za żonę. W uporządkowanej, dynastycznej Europie tego typu kariery nie były często spotykane" – ocenił.
Prof. Czubaty podkreślił, że Napoleon wprowadził również innowacyjne rozwiązania wojskowe, jeśli chodzi o strategię i taktykę. "Był po prostu znakomitym wodzem, ale również intelektualistą w mundurze"– wyjaśnił.
Przeprowadził też zmiany w organizacji państwa i w administracji Francji. "Pozostawił po sobie trwałe ślady, nawet jeśli niektóre z nich nie są dzisiaj jednoznacznie ocenianie pozytywnie" – powiedział.
Z kolei Mariusz Olczak powiedział, że "jednym z głównych elementów tworzących mit Napoleona są jego militarne zwycięstwa".
"Późniejsze zniknięcie Napoleona z Europy i uwięzienie go daleko poza granicami Europy, na Wyspie Świętej Heleny, rozbudziło olbrzymią ciekawość ówczesnych Europejczyków, nie tylko jeśli chodzi o jego losy. Był pokonany, ale stał się żyjącą legendą. To z kolei rozbudziło zainteresowanie jego historią po jego śmierci w 1821 r. Ta z kolei ciekawość została zaspokojona przez jedną z najbardziej popularnych w XIX w. książek +Memoriał ze św. Heleny+ autorstwa hrabiego Emmanuela de Las Cases, który przebywał z Napoleonem co prawda 15 miesięcy, ale jego wspomnienia okazały się najbardziej czytane, a on sam stał się przez to najbardziej cenionym z +ewangelistów+ ze Świętej Heleny" – wyjaśnił.
Prof. Czubaty wskazał, że w przypadku Napoleona mamy do czynienia z pozytywną i z negatywną legendą.
"W +białej+ legendzie Napoleon jest człowiekiem, który zapewnił Francji spokojne wyjście z paroksyzmów rewolucji, poszerzył jej granice zewnętrzne i strefę wpływów. Ustabilizował ponadto państwo, nadzorował pracę nad nowoczesnym prawem cywilnym, czyli Kodeksem Napoleona, który gruntował wszystkie podstawowe zdobycze rewolucji francuskiej. Przeniósł również francuskie zasady ustrojowe i prawne do państw europejskich, będących pod jego kontrolą, czyli na terytorium Włoch, Niemiec i Księstwa Warszawskiego. Napoleon promował ponadto zasadę suwerenności narodów i niepodległości" – wyjaśnił.
Obok "białej" legendy mamy tez do czynienia z "czarną". "Bonaparte jest w niej ukazany jako imperialista, który w gruncie rzeczy interesował się tylko własną władzą i potęgą Francji oraz dążył do realizacji tych celów w sposób bezwzględny. Wskazuje się na liczbę ofiar, które pochłonęły wojny napoleońskie, a szacunki mówią nawet o kilku milionach ofiar w ciągu kilkunastu lat" – powiedział historyk.
Ta wersja legendy jest obecna w głównej mierze w historiografii brytyjskiej i niemieckiej, czyli państw, które niegdyś walczyły przeciwko Napoleonowi.
"Istnieje jeszcze trzecia legenda, w której splatają się biała i czarna legenda. Mamy w niej do czynienia z postacią niesłychanie złożoną, mającą na koncie wiele pozytywnych osiągnieć, a jednocześnie z taką, która zdobywając i utrzymując władzę, nie liczy się z kosztami" – powiedział prof. Czubaty. Według niego wszystkie te legendy "czerpią z pewnych elementów rzeczywistości, wybiórczo wykorzystują pewne wątki".
Zapytany, jaki obraz wyłania się z legendy dominującej w Polsce, badacz zaznaczył, że "początkowo, w 1802 r., po wysłaniu polskich brygad legionowych na San Domingo, co zakończyło się klęską, w dużej mierze dominowała legenda +czarna+".
"Napoleon był postrzegany jako bezduszny uzurpator i imperialista, szafujący bezsensownie życiem polskich żołnierzy walczących o odzyskanie przez Polskę niepodległości. Pozytywna legenda przeważała od lat 1806-1807, po wkroczeniu armii francuskiej do zaboru pruskiego i pokoju w Tylży i po utworzeniu Księstwa Warszawskiego oraz po roku 1812, od czasu wojny, która miała przynieść odbudowę Polski" – przypomniał.
Spór odżył na przełomie XIX i XX w., kiedy ujawniły się dwa stronnictwa mające odmienne poglądy na temat wkładu Napoleona w sprawę Polską.
"Pierwsze postrzegało Napoleona jako jedyną i największą szasnę dla sprawy Polski w XIX w. W ówczesnej Europie nikt nie oferował Polakom więcej niż właśnie Napoleon. Druga zaś grupa uczonych stwierdzała – idąc tropem myśli Tadeusza Kościuszki – że należało zmierzać do samodzielnego odzyskania niepodległości, bo w przeciwnym wypadku byliśmy tylko narzędziem w rękach Napoleona w realizacji jego imperialnych interesów" – powiedział prof. Czubaty. "Mimo wszystko uważam, że tzw. biała legenda Napoleona ma w Polsce więcej wyznawców" – dodał.
Mariusz Olczak zwrócił uwagę, że "regionalnych opracowaniach jest bardzo dużo legendarnych opowieści o +wizytach cesarza+, po których pozostają ślady w postaci lip, dębów, kamieni etc., ale również te legendy opowiadane są z poważnymi minami przez lokalnych przewodników".
W jego ocenie najlepszym i najbliższym Warszawy przypadkiem jest pałac w Walewicach. Do dzisiaj opowiada się tam legendę o zatrzymaniu się w nim Napoleona 10 grudnia 1812 r. i o odwiedzinach przebywającej tam wówczas Marii Walewskiej oraz jej i Napoleona syna Aleksandra Walewskiego, urodzonego w Walewicach dwa i pół roku wcześniej.
Historyk podkreślił, że "prawie kompletnie nieznanym, a bardzo ciekawym wydarzeniem w historii Warszawy jest właśnie niespodziewana wizyta Napoleona 10 grudnia 1812 r. w czasie ekspresowego powrotu do Paryża po opuszczeniu pięć dni wcześniej w Smorgoniach wycofującej się wielkiej armii".
"Podróżujący saniami incognito i podający się za towarzyszącego mu zresztą wielkiego koniuszego Caulaincourta wysiadł z sań przed mostem na Wiśle, ubrany w pokryte zielonym aksamitem futro i w futrzanej czapie. Przeszedł most, następnie mijając Zamek Królewski po prawej stronie, skierował się Krakowskim Przedmieściem do Hotelu Saskiego przy ul. Wierzbowej. Mijani przechodnie nie rozpoznali postaci, którą zawsze fetowały wszystkie mijane miasta i osady. Kilkugodzinny pobyt w hotelu pełen był niezwykłych spotkań i rozmów. Właśnie z nim związane jest to słynne powiedzenie, aktualne do dzisiaj: +Od wielkości do małości jest tylko jeden krok+, jakie wypowiedział Napoleon do zaskoczonego jego widokiem ambasadora Francji w Warszawie" – powiedział.
Dyrektor AAN zastrzegł jednak, że nie znamy wszystkich miejsc w granicach dzisiejszej Polski, w których Napoleon zatrzymał się osobiście.
"W sumie na terenie dzisiejszej Polski spędził prawie 250 dni, to jest ponad 8 miesięcy. Najwięcej w latach 1806-1807, niemal 200 dni, w 1812 r. – 21 dni, a w 1813 r. – 24 dni. Liczne są historie o zamachach na niego czy też próbach porwania, jak w przypadku wizyt w Międzyrzeczu, Poznaniu i Lwówku Śląskim. Są miejsca, w których Napoleon, jak wynika z dokumentów, na pewno był, a nie posiadamy o tym zbyt wielu informacji, tak jest w przypadku Gorzowa Wielkopolskiego, Kłodawy i Chojnowa. Są też miasta, w których Napoleon faktycznie był i to niejednokrotnie, ale myli się daty i przejazdy, jak m.in. w przypadku Łomży. Najwięcej dni spędził w Warszawie, Kamieńcu Suskim, Ostródzie, Poznaniu, Pułtusku i w Środzie Śląskiej" – mówił.
Olczak zwrócił także uwagę na archiwalia związane z Napoleonem. "Przez wiele lat najbardziej znanymi oryginalnymi listami Napoleona w polskich zbiorach publicznych był list z 1807 r. do hrabiny Hatzfeldt, w zasobie Archiwum Państwowego we Wrocławiu, oraz tych kilka w zbiorach Biblioteki Kórnickiej PAN. To właśnie je kupił w 1822 r. Tytus Działyński, a przypomniał o nich Szymon Askanazy na początku XX w. Obecnie tej oryginalnej korespondencji Bonapartego jest w Polsce znacznie więcej. Jeden z ważnych listów znalazł się w prywatnych zbiorach Piotra Jeglińskiego, a 21 listów w kolekcji Tomasza Niewodniczańskiego, które po jego śmierci w 2010 r. trafiły do zbiorów Zamku Królewskiego w Warszawie. Są wśród nich pisma i rozkazy do marszałka Berthier, gen. Clarke'a, do płk. Dunin-Wąsowicza. Z kolei list, a w zasadzie memoriał, w posiadaniu Jeglińskiego jest wyjątkowy, gdyż sporządzony został w Poznaniu 17 grudnia 1806 r. i dotyczy spraw polskich. Jego ważność podkreślał pełny podpis cesarski, który był składany tylko na tych ważniejszych pismach. Na innych była to N lub mniej lub bardziej rozwinięty skrót" – powiedział.
Wskazał także, że wiele nowych informacji i dokumentów przynosi nowa edycja korespondencji Napoleona, która została zapoczątkowana w 2004 r. (PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
akr/ joz/