Boże Narodzenie jest świętem wielkiego szacunku dla ludzkiego życia oraz rodziny. Trudności nie są w stanie zagrozić autentycznej miłości dwojga osób – mówi PAP metropolita gdański abp Tadeusz Wojda SAC. Jak zaznacza, nigdy nie można przekreślać człowieka.
Kościół katolicki uroczystość Narodzenia Pańskiego, czyli przyjście Zbawiciela na świat, obchodzi 25 grudnia. Jest to po Wielkanocy najważniejsze święto w roku. Pierwszy raz było obchodzone w Betlejem w 328 r. W 335 r. dotarło do Rzymu.
Metropolita gdański, abp Tadeusz Wojda SAC w rozmowie z PAP podkreślił, że istota świąt Bożego Narodzenia dotyka wiary we wcielenie Syna Bożego, czyli tego, że Jezus Chrystus z miłości do człowieka stał się jednym z nas, żeby nas zbawić.
Zaznaczył, że "Boże Narodzenie jest świętem wielkiego szacunku dla ludzkiego życia oraz rodziny". "W centrum naszej uwagi Kościół stawia Świętą Rodzinę, a więc Józefa, Najświętszą Maryję Pannę oraz nowonarodzonego Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. Kontemplując te trzy osoby możemy zobaczyć, kim była Maryja jako matka, jako opiekunka, małżonka, warto przyjrzeć się ich wzajemnym relacjom, zwłaszcza dziś, kiedy tak wiele małżeństw i rodzin przeżywa kryzysy" - powiedział duchowny.
Jako przykład, wskazał sytuację, kiedy rodzice 12-letniego Jezusa stracili go z oczu wracając z Jerozolimy do Nazaretu. W Ewangelii św. Łukasza czytamy, że odnaleźli go dopiero po trzech dniach w Świątyni Jerozolimskiej, gdzie przysłuchiwał się uczonym w Piśmie. Zapewne była to dla nich bardzo trudna sytuacja ale nie czytamy, żeby kłócili się zrzucając winę z jednej osoby na drugą ale wspólnie Go szukają. To pokazuje małżonkom drogę wspólnego szukania rozwiązać" - powiedział abp Wojda.
Podkreślił, że "trudności nie są w stanie zagrozić autentycznej miłości dwojga osób".
"W małżeństwie są nie tylko chwile pełne radości i niesień, ale także trudu, chwile bolesne, wymagające od obu stron wyrzeczenia. Niestety w sytuacjach konfliktu czy kryzysu wiele osób zamiast podjąć próbę dialogu, wyjaśnienia, prośby o przebaczenie czy okazanie go, zamyka się w sobie i ucieka" - ocenił abp Wojda. "Miłość uczy służby, docenienia drugiej osoby" - dodał.
Dopytywany, co realnie daje ludziom sakrament małżeństwa, powiedział, że "przede wszystkim wparcie Boga, który umacnia małżonków w ich wzajemnej miłości".
"Sakrament jak uczy Kościół katolicki to widzialny znak przekazywanej człowiekowi łaski Bożej. W związku z tym, w sakramencie małżeństwa, Chrystus zapewnia, że będzie umacniał małżonków towarzysząc im swoją łaską, wsparciem przez całe życie" - powiedział hierarcha.
Przyznał, że "Kościół katolicki dopuszcza fizyczną separację małżonków i zaprzestanie wspólnego życia" jednak jak zaznaczył, "małżonkowie w dalszym ciągu przed Bogiem są mężem i żoną oraz nie mogą zawrzeć nowego związku". "Oznacza to, że jeśli nawet decydują się na rozwód ale nie popełniają grzechu cudzołóstwa, to mogą przystępować do Komunii eucharystycznej" - powiedział.
Wyjaśnił, że sytuacja zmienia się dopiero, kiedy te osoby wchodzą w związek z inną osobę, nawet jeśli nie jest on umocowany na prawie cywilnym.
"Teologia moralna mówi, że jeśli nie ma związku sakramentalnego, to osoby które żyją aktami małżeńskimi, żyją w grzechu. Oczywiści w sakramencie pokuty i pojednania mogą oni otrzymać rozgrzeszenie, ale jednym z warunków ważności tego sakramentu jest postanowienie poprawy a więc zerwanie z tym, co prowadzi do grzechu" - powiedział abp Wojda.
"Pojednanie w sakramencie pokuty może być udzielane tylko tym, którzy żałują, że złamali znak Przymierza i wierności Chrystusowi, i zobowiązują się żyć w całkowitej wstrzemięźliwości" - wskazuje Katechizm Kościoła Katolickiego.
Emerytowany arcybiskup Pragi i były przewodniczący Konferencji Episkopatu Czech kard. Dominik Duka 13 lipca br. napisał do Dykasterii Nauki Wiary z zapytanie odnośnie kwestii udzielania Komunii św. rozwodnikom w nowych związkach. W odpowiedzi nowy prefekt dykasterii, kard. Victor Manuel Fernández powołując się na adhortację apostolską Amoris laetitia, która jest dokumentem zwyczajnego nauczania papieskiego, wskazał, że papież podtrzymał propozycję pełnej wstrzemięźliwości rozwodników w powtórnych związkach, ale dodał, że może być to dla nich w praktyce trudne, dlatego pozwolił w pewnych okolicznościach, po stosownym procesie rozróżniania, dopuszczenie do sakramentu pojednania, nawet jeżeli nie są wierni wstrzemięźliwości zaproponowanej przez Kościół.
"Dykasteria mówi +o pewnych sytuacjach trudnych+, ale już nie wyjaśnia, jakie są to sytuacje. W związku z tym, w mojej ocenie, konieczne jest doprecyzowanie o jakie sytuacje chodzi" - powiedział metropolita gdański. Jak zaznaczył, "to powinno być doprecyzowane i wyjaśnione, żeby nie było dwuznaczności".
Dykasteria wskazuje, że "ostatecznie jednak decyzja należy wyłącznie do danej jednostki, która musi w swoim sumieniu rozpoznać sprawę przed Bogiem". "Jeśli sumienie penitenta jest właściwie uformowane, wówczas ono mówi mu o popełnieniu grzechu. W związku z tym osoba doskonale wie, że nie może przystąpić do Komunii św. Natomiast, jeśli sumienie jest źle uformowane, to taka osoba nie czuje, że grzeszy" - zwrócił uwagę abp Wojda.
Zapytany, czy kapłan może nie udzielić komunii św. osobie, która żyje w nieformalnym związku, odpowiedział, że "duchowny nigdy nie wie, czy konkretna osoba nie żyje np. w czystości, a więc powstrzymuje się od aktów małżeńskich".
Zaznaczył, że "zgodnie z nauczaniem Kościoła, dzieci, które narodziły się w związkach niesakramentalnych mają prawo otrzymać sakrament chrztu świętego". "Ono nie jest winne decyzji rodziców" - dodał.
Dopytywany, czy Kościół uznaje drugi związek, jeśli jest w nim dziecko, a w małżeństwie sakramentalnym go nie było, abp Wojda powiedział, że "posiadanie potomstwa to nigdy nie jest wystarczający argument".
W ocenia metropolity gdańskiego, "nigdy nie można zamykać drzwi dla Bożej łaski".
"Każde święta religijne, a zwłaszcza tak rodzinne jak Narodzenia Pańskiego są okazją do otwarcia się na łaskę, na Boże życie. Zawsze istnieje szansa, że człowiek się otworzy" - powiedział abp Wojda.
Zaznaczył, że "Bóg nie działa wbrew naszej woli, ale jeśli widzi naszą otwartość, wówczas daje mu jakieś impulsy, jakieś znaki, żeby zrozumiał sytuację, w której się znajduje i zmienił swoje życie". "Nigdy nie można przekreślać człowieka" - podkreślił abp Wojda. (PAP)
Autor: Magdalena Gronek
mgw/ mhr/