To jeden z najważniejszych twórców w moim życiu, który wprowadził mnie do swojego świata – powiedział PAP aktor Olgierd Łukaszewicz o zmarłym w wieku 92 lat Januszu Majewskim. Jak podkreślił, reżyser i scenarzysta „miał swoje miejsce w konstelacji wielkich mistrzów polskiego kina”.
W środę w nocy w wieku 92 lat zmarł Janusz Majewski, jeden z najbardziej znanych polskich reżyserów filmowych, scenarzysta, pisarz. Informację o jego śmierci przekazało w mediach społecznościowych Stowarzyszenie Filmowców Polskich.
Artystę wspominał w rozmowie z PAP aktor Olgierd Łukaszewicz, który prywatnie był jego przyjacielem. "To była przyjaźń mistrza i młodego aktora. Zrobiliśmy razem kilka rzeczy. Przede wszystkim obsadził mnie w +Lekcji martwego języka+ wg powieści Andrzeja Kuśniewicza, w +Mizantropie+ wg Moliera w Teatrze Telewizji, w +Straconej nocy+ wg opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza. Zaliczał mnie do kręgu tych, których uczy smaku dla literatury. Dostawałem od niego pewne prezenty jako lektury obowiązkowe. Zawsze prowokował takie rozmowy, które mnie podnosiły, inspirowały" - powiedział.
Janusz Majewski zapisze się w pamięci aktora także jako serdeczny, ciepły człowiek. "Dlatego był tak cenionym i lubianym profesorem, bo najważniejsze było to, co w tym drugim siedzi. Napisałem kiedyś do niego list, dedykowałem mu fikcyjny list literacki, jaki bohater filmu +Lekcja martwego języka+ porucznik Kiekeritz napisał do Józefa Rotha, autora powieści z końca monarchii austro-węgierskiej. Dedykowałem jemu, bo długo nie mogłem się otrząsnąć z tego, co przeżywałem, kreując tę postać w jego filmie" - przyznał aktor.
Łukaszewicz zwrócił uwagę, że do kanonu polskich filmów przejdą m.in. "Zaklęte rewiry" Janusza Majewskiego z Markiem Kondratem i Romanem Wilhelmim w rolach głównych. "Miał niebywale wysmakowany gust, poczucie humoru. Tym cechują się literaci, bo on w dużym stopniu jednak był literatem. Jego filmy są skonstruowane z kulturą pisarską, a jednocześnie z precyzją architekta, bo z wykształcenia najpierw był architektem. To było zawsze budowane. Cała praca nad +Lekcją martwego języka+ w Bieszczadach, w atmosferze jesieni, to było dla mnie bardzo szczególne przeżycie. Wtedy akurat zostałem świeżo ojcem" - wyjaśnił.
Dodał, że reżyser był bliski również jego rodzinie. "Na początku lat 80. była potrzebna gwałtowna podwózka córki do szpitala. Nie było karetki, nie było taksówek. Zaoferował się i był tym, który podwozi. Takie osobiste gesty bardzo zapadają w czułą pamięć. Jeszcze niedawno rozmawialiśmy, porównując, co z noweli +Stracona noc+ zrobił Andrzej Domalik w filmie +Nocne ptaki+, dodając to i owo do Iwaszkiewicza, a co zrobiliśmy kiedyś z Januszem. Miało się poczucie spokojnej, dobrej, ale twórczej relacji" - ocenił aktor.
Jak podkreślił Łukaszewicz, Janusz Majewski "to jeden z najważniejszych twórców w jego życiu". "Wprowadził mnie do swojego świata. Jestem mu niebywale wdzięczny. Mogłem w każdej chwili zadzwonić do niego, poprosić o radę, szczególnie, kiedy przez wiele lat był prezesem SFP. Ja po wielu latach byłem prezesem Związku Artystów Scen Polskich, więc i tu znaleźliśmy społeczną więź. Miał niezwykłą przychylność wobec ludzi, zachowując totalnie swój punkt widzenia" - powiedział.
Według aktora, reżyser "miał w sobie nostalgię za Lwowem, za tamtymi pejzażami. "To się zamanifestowało w jego powieściach. Myślę, że stąd Kuśniewicz, a także węgierski pisarz Sandor Marai znaleźli się w kręgu literatury, która go fascynowała. Zresztą tak jakby był z innego świata, z innej epoki, salonu, kultury, lektury. Bardzo będzie go brakowało" - zaznaczył.
Janusz Majewski - mówił Łukaszewicz - "potrafił stonować wszelkie spory, konflikty". "Umiał je przedyskutować z różnych pozycji. Oczywiście, miał bardzo zdecydowany gust. Coś, co go w ogóle nie interesowało, spotykało się z jego pobożnym uśmiechem. Ale wiedział, jaką drogą idzie i z kim rozmawia jako twórca. To byli zawsze bardzo ciekawi autorzy, to była kultura europejska. Manifestował swoją odległość od polskiej przaśności, prowincji. Miał swoje miejsce w konstelacji wielkich mistrzów polskiego kina" - podsumował. (PAP)
autorka: Daria Porycka
dap/ pat/