Jacek Gmoch, były selekcjoner reprezentacji Polski i ceniony trener greckich klubów, kończy w sobotę 85 lat. „Samopoczucie jak u 20-latka. Jeśli chodzi o resztę, to... widać ząb czasu” – mówi PAP. Jest dumny ze swojej pracy w futbolu, bo „był wśród ludzi, którzy wyprzedzili epokę”.
Urodzony 13 stycznia 1939 roku w Pruszkowie Gmoch to bez wątpienia jedna z najbarwniejszych postaci polskiego futbolu. Asystent w reprezentacji u boku słynnego Kazimierza Górskiego, a w latach 1976-78 pierwszy trener kadry biało-czerwonych.
Uchodzi za twórcę tzw. banku informacji, obecnie szeroko stosowanego w sztabach szkoleniowych drużyn, a także prekursora nowoczesnych metod naukowych w piłce nożnej. Od wielu lat popularny analityk i ekspert w mediach.
Jednak bardziej niż w kraju doceniany jest w Grecji, gdzie znalazł się w gronie pięciu najlepszych trenerów w historii tamtejszej ligi.
Mimo upływu lat zachowuje świetną pamięć, przytacza różne fakty z godną podziwu precyzją.
"Jeśli chodzi o samopoczucie, to jest takie, jak u 20-latka. Podobnie z myśleniem. Natomiast jeżeli chodzi o pozostałą część mojego +jestestwa+, to rzeczywiście widać na nim ząb czasu..." – powiedział PAP Gmoch.
Jak podkreślił, człowiek w jego wieku musi zastanawiać się nad tym, co przeszedł.
"Staram się to minimalizować, to znaczy myśleć tylko pozytywnie. Przede wszystkim o tym, co wspólnie przeżyliśmy z moją małżonką. Jesteśmy parą już ponad 60 lat, dokładnie od 1961 roku. Oboje jeszcze... w miarę siebie widzimy, słyszymy, a bardzo się przyjaźnimy i nasze uczucie wciąż kwitnie. To najważniejsze w życiu plus oczywiście rodzina i przede wszystkim przyjaciele. Bo rodziny się nie wybiera, a przyjaciele, których mamy i bardzo szanujemy, to ludzie na każdą sytuację życiową" - dodał.
Jak jednak zaznaczył, jest też coś innego "pięknego i wielkiego" w jego życiu.
"To w pewnym sensie +kochanka+, czyli piłka nożna. I moja zwariowana miłość do tej dyscypliny, która trwa, wręcz rozkwita. Szczególnie kiedy zauważa się coś, co było i jest ważne dla polskiego futbolu. Mam na myśli to, że byliśmy prekursorami i przewidzieliśmy wszystko, co działo się później w piłce" - przyznał.
"To wielkie osiągnięcie polskiej myśli, nie tylko taktycznej, że wyprzedziliśmy świat o ponad 20 lat. Przecież w latach 70. przewidzieliśmy to, co teraz jest zupełnie naturalne w futbolu, czyli np. wykorzystanie matematyki, algorytmów, rachunków prawdopodobieństwa. Ale też różne analizy" - wymienił Gmoch.
"Po mistrzostwach świata 1974 niemieckie media zauważyły, że reprezentacja Polski korzysta z wideo, tzn. w oparciu o to zapisuje i analizuje mecze. I stosuje też wspomniane matematyczne elementy do piłki nożnej, zwiększając w ten sposób szansę zwycięstwa. To, niestety, nie było kontynuowane u nas ze względu na przemiany polityczne, ale nie tylko" - dodał.
Jak przypomniał, futbol cały czas idzie do przodu pod względem technologicznym i "obecnie drużyny, które mają wielkie pieniądze, korzystają już ze sztucznej inteligencji".
"Teraz to już jest rozwój skokowy. Ale ja jestem dumny, że polski futbol i reprezentacja z lat 1972-82 korzystała z rożnych elementów, które wtedy były czymś nowym, prekursorskim. My byliśmy tymi, którzy to zauważyli i starali się wykorzystać. Stworzyliśmy np. dokument koncepcyjny +Drogi poprawy polskiego piłkarstwa na arenie międzynarodowej+, tzn. ja, ekonomista Stanisław Więckowski oraz matematyk i programista Wojciech Skoczek. Zostałem oddelegowany z PZPN do współpracy z panem Kazimierzem Górskim przy realizacji tego, jak powiedzielibyśmy dzisiaj, projektu. Jestem z tego dumny, gdy wspominam 85 lat swojego życia" - podkreślił.
Jako piłkarz Gmoch wystąpił 29 razy w reprezentacji (1962–1968). Grał najpierw w Zniczu Pruszków, z którego trafił do Legii. Ze stołecznym zespołem (1958–69) zdobył mistrzostwo Polski w 1969 roku oraz dwukrotnie puchar kraju (1964, 1966).
Zakończył karierę przedwcześnie, z powodu ciężkiego złamania nogi. Później rozpoczął pracę trenerską. Najpierw jako asystent w Legii, a od 1971 roku w reprezentacji Polski, której pierwszym selekcjonerem został Górski.
W tym czasie biało-czerwoni wywalczyli mistrzostwo olimpijskie w 1972 roku i trzecie miejsce w mistrzostwach świata 1974.
Selekcjonerem kadry został dwa lata po mundialowym sukcesie w RFN. Biało-czerwonych prowadził do 1978 roku. Awansował z drużyną narodową na mistrzostwa świata w Argentynie. Jego podopieczni zajęli wówczas miejsca 5-8 (turniej rozgrywano według innych zasad niż obecnie, np. po pierwszej fazie grupowej była druga).
W 1979 roku przejął na krótko norweski zespół Skeid Oslo, ale najbardziej ceniony był w Grecji, gdzie mieszka.
Na początku lutego 2010 roku Gmoch znalazł się w gronie pięciu najlepszych trenerów w historii greckiej ligi. Plebiscyt zorganizowano z okazji 50-lecia ekstraklasy piłkarskiej w tym kraju.
Internetowe głosowanie wyłoniło najlepsze "jedenastki" każdej z pięciu ostatnich dekad oraz pięciu najlepszych szkoleniowców (po jednym z dekady) greckiej ekstraklasy. Gmocha uznano najwybitniejszym trenerem lat 80.
Za zasługi dla tamtejszego futbolu nadano mu w trybie honorowym obywatelstwo Grecji.
Prowadził jako trener m.in. Larisę, PAS Giannina, Olympiakos Pireus, Panathinaikos Ateny, Ethnikos, Aris Saloniki, Ionikos i AEK Ateny. Był też, z powodzeniem, trenerem cypryjskiego APOEL Nikozja.
Dwukrotnie wywalczył mistrzostwo Grecji, m.in. z "Koniczynkami" w 1984 roku. Oprócz tego w roli trenera Panathinaikosu zdobył wicemistrzostwo kraju (1985) i Puchar Grecji (1984), awansował również do półfinału Pucharu Europy (1985).
O tym, jak jest ceniony w futbolu greckim, świadczył fakt, że nawet jeszcze w 2010 roku, przez kilka dni w połowie listopada, pełnił tymczasowo funkcję szkoleniowca Panathinaikosu.
W 1974 został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wyniki sportowe, natomiast w 2005 - Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej za wybitne zasługi w rozwijaniu współpracy polsko-greckiej.
W 2021 roku otrzymał Diamentową Odznakę Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Występy reprezentacji Polski w ostatnim czasie to sporo niespodziewanych porażek i w efekcie dopiero trzecie miejsce w grupie eliminacji Euro 2024, lecz Gmoch - w "urodzinowej" rozmowie z PAP - stara się być wyrozumiały dla kadry.
"Oczywiście bardzo boleję nad polskim futbolem, ale przy okazji urodzin nie chcę być krytyczny i mówić o przyczynach takiego stanu rzeczy. Zostawmy to. Wolę mówić o najbliższej przyszłości. Najpierw trzeba wygrać marcowe baraże, a później - jeśli wywalczymy awans - możemy skupić się na mistrzostwach Europy" - zaznaczył.
Według niego, skład rywali w grupie Euro 2024 (Francja, Holandia, Austria) to dla Polski dobra informacja, o ile oczywiście reprezentacja Michała Probierza wywalczy awans.
"To bardzo mocni przeciwnicy. I może wreszcie, dzięki temu, nasza drużyna zyska chwilę spokoju, bo nie będzie wielkich oczekiwań. My nie umiemy być faworytami. Odpuśćmy trochę, dajmy tej odmłodzonej kadrze nieco spokoju. Dodam - odmłodzonej trochę z konieczności. Dokonał tego czas... Po prostu musiał przyjść taki moment, że doszło do wymiany pokoleniowej, która zresztą wciąż będzie następować" - przyznał.
"Na szczęście Probierz ma świetny przegląd, bo był wcześniej trenerem kadry do lat 21. W historii naszej piłki, zresztą nie tylko, potrafiliśmy jako Polacy - nie będąc faworytami - robić niespodzianki. Wtedy gra nam się łatwiej. Spokojnie więc walczmy z pozycji outsidera. To jest najlepsza sytuacja psychologiczna dla tej reprezentacji. I myślę, że to zostanie właściwie wykorzystane" - zakończył Gmoch.
Autor: Maciej Białek (PAP)
bia/ pp/